Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg
151
BLOG

Zjazdy budżetowe

Lidia Geringer de Oedenberg Lidia Geringer de Oedenberg Polityka Obserwuj notkę 0

Rozmowy o eurobudżecie na lata 2014-2020 zaczynają nabierać konkretnych wymiarów liczbowych. Wczoraj (8.06.11) zdecydowaną większością głosów Parlament Europejski przyjął sprawozdanie posła Garriga Polledo i tym samym przedstawił oficjalnie swoje stanowisko Radzie i Komisji Europejskiej.

Najwięcej kontrowersji wzbudziła propozycja zwiększenia budżetu. W dobie kryzysu powinniśmy przecież oszczędzać, a nie myśleć o większych wydatkach...Teoretycznie TAK, ale w praktyce mówimy o dalszej przyszłości (mamy nadzieję pokryzysowej), a wzrost ma być minimalny. Zakładane 5% oznacza de facto zwiększenie budżetu o 1.8%, ponieważ 3.2% wynosi obecnie stopa inflacji. Uważamy, że zamrożenie wydatków jak to w grudniu proponował m.in brytyjski premier Cameron - jest niemożliwe. Zresztą ci sami przywódcy, którzy teraz chcą oszczędności, wcześniej zgodzili się na ambitną strategię "Europa 2020".
Zatem jaka ma być Unia w kolejnej "siedmiolatce"? Czy ma być solidarna, realizująca swoje zobowiązania i zgodnie z Traktatem z Lizbony budująca innowacyjną gospodarkę oraz wspólną politykę zagraniczną? Czy raczej iluzoryczna, wpisująca co prawda ambitne cele do Traktatów, ale bez woli ich realizacji. Ja zdecydowanie opowiadam się za tym pierwszym modelem i uznaję absolutną konieczność zwiększenia środków w następnych wieloletnich ramach finansowych.
Oznacza to składkę w wys. 1.11 % PKB i wzrost o ok. 8.5 mld euro rocznie, które trafią do największych unijnych beneficjentów w tym do Polski. Ponadto myślimy, że eurobudżet mógłby być zasilany nie tylko jak to obecnie ma miejsce ze składek, części VAT-u i ceł, ale również z nowych źródeł np. z podatku od transakcji finansowych.

Zgodnie z Traktatem z Lizbony kraje członkowskie UE muszą teraz jednomyślnie porozumieć się w sprawie wieloletnich ram finansowych, co później musi jeszcze zaaprobować Parlament. Szykują się długie i ciekawe negocjacje i pewnym jest, że obie instytucje będą prężyć muskuły.

Czy nie przesadziliśmy z tą propozycją wzrostu? Czy 1.11 % PKB to zbyt dużo? Uczestnicząc bezpośrednio w pracach specjalnej komisji, która przygotowywała poprzednią perspektywę budżetową (na lata 2007-2013) przypomnę parę faktów:

- Poprzednie negocjacje rozpoczęto od propozycji Komisji Europejskiej na poziomie 1.24% PKB każdego z krajów członkowskich (jeszcze wcześniejsza opierała się na 1.27% PKB).

- W trakcie samych "przymiarek" budżetowych PE wybadawszy nastroje ( był 2005 r.) w swoich rządach (członkach Rady) sam zjechał do 1.18% PKB. 

- Radzie i tak się to nie spodobało i ścięła budżet do 1.045% PKB. Parlament rozdzierając szaty uzyskał w przedłużających się ponad miarę negocjacjach nieco więcej i stanęło na 1.049% PKB. Był 4 kwietnia 2006 r., zaledwie osiem miesięcy do wprowadzenia nowego budżetu.


Do jakiego poziomu "zjedzie" teraz budżet? Zobaczymy. Płatnicy netto przebąkują nawet o 0.5% PKB. Myślę, że wraz z budżetem powinni także ciąć i ambitne plany, które właśnie zatwierdzili ( Strategia Europa 2020). Nie może być "więcej" Europy za mniej pieniędzy. Ten nieznaczny wzrost unijnego budżetu, jaki zaproponowaliśmy jest najbardziej korzystny dla regionów najuboższych, które w największym stopniu korzystają z unijnej pomocy by nadrobić zaległości rozwojowe. Liczę na to, że następna - polska prezydencja przyjmie za priorytet pogodzenie stanowisk tzw. płatników netto: Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii ze stanowiskiem Parlamentu wyrażonym w ambitnym raporcie posła Garriga Polledo.

 

Z pozdrowieniami
Lidia Geringer de Oedenberg

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka