Miała być uroczysta ceremonia inauguracyjnaz przemówieniami: przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - Jerzego Buzka, prezydenta Brukseli - Charlesa Picqué i byłego prezydenta RP - Lecha Wałęsy. Miał być efektowny, wieczorny koncert zespołu Myslovitz. Wreszcie, miała być wielojęzyczna wystawa podsumowująca dokonania "Solidarności" i przypominająca słynnych 21 postulatów. Wszystko to z okazji otwarcia brukselskiej Promenady Solidarności w 30 rocznicę podpisania Porozumień sierpniowych. Inicjatywa utknęła jednak w martwym punkcie na tydzień przed oficjalnym otwarciem promenady…
Parlament Europejski od dawna ma w zwyczaju honorowanie wybitnych postaci, które przyczyniły się do europejskiej integracji. "Swoje" budynki w Strasburgu i Brukseli posiadają m.in.: Winston Churchill, Altiero Spinelli, Willy Brandt czy József Antall. Pomysłuhonorowania całego ruchu, a nie konkretnej osoby, pojawił się po wyborze Polaka na stanowisko przewodniczącego instytucji.Okazja do tego zdarzyła się wyśmienita; w kompleksie PE w 2009 r. do użytku oddano dwa nowe budynki: Brandt i Antall. Pomiędzy nimi a istniejącym już wcześniej budynkiem Spinelli powstał elegancki deptak, usytuowany tuż obok prestiżowego placu Luxembourg.
Śledząc sprawę w Prezydium PE (gdzie zasiadam jako kwestor) zaobserwowałam, że idea nazwania deptaku na cześć polskiej "Solidarności" wzbudziła jednak pewne kontrowersjezarówno wśród członków Prezydium, jak i władz Brukseli. Myślę, że chciano sprawę załatwić po prostu zbyt szybko. Zrozumiałym jest, że przewodniczący Buzek starał się zdążyć przed rocznicą, ale każdy naród ma swoich herosów i wyraźnie nie spodobało się, że bez wystarczających konsultacji przewodniczący po prostu przedstawił projekt nie tyle do dyskusji, co do… akceptacji. Tym niemniej formalna decyzja z pewnymi zastrzeżeniami (co do scenariusza ceremonii) została podjęta przez Prezydium w połowie czerwca 2010 r., a program uroczystości dopięto na długo przed 31 sierpnia 2010 r. Mimo to ceremonię odwołano niemal w ostatniej chwili, ze względów formalnych… Od tamtej pory nie podano żadnego nowego terminu.
Andrzej Wajda, który przystępuje właśnie do pracy nad filmem biograficznym o Lechu Wałęsie, pierwotnie chciał zatytułować swój projekt "Człowiek z nadziei". Stanęło na "My, naród polski". Tu, w Brukseli, "Solidarność" jest ciągle przy nadziei.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
Lidia Geringer de Oedenberg
PS. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że być może temat wróci w czasie polskiej prezydencji, a "Solidarność" na promenadzie dostanie pewnie jeszcze kogoś do towarzystwa.
Inne tematy w dziale Polityka