Spadające sondaże, potrzebny był strzał na bramkę. Tusk powołał Bartosza Arłukowicza na swojego pomocnika do spraw współpracy. W mediach cicho o Kongresie Sobieskiego, o koordynatorach Obywatelskich Ruchów w wielu regionach Polski. PO od ponad roku koncentrowało się na wściekłych atakach na zwolenników PiS i samą partię. Nie było żadnej merytorycznej ,zwięzłej propozycji dla poprawy bytu społeczeństwa.
Za to głośno będzie o przejściu Arłukowicza do PO. Arłukowicz na wstępie już zdystansował się od swojej macierzystej partii SLD.Za chwilę pewnie usłyszymy więcej głosów krytycznych oraz sugestii ,że SLD współpracuje z PiS. Takie zabawy ze świadomością Polaków. Został ministrem stanu. Nadzwyczajnego Strachu. Bo powoływanie w końcu kadencji nowej funkcji, to tylko czysta gra polityczna. I wynika z obaw przed wynikiem wyborów.
Nie zdążył Tusk w kilka dni od Kongresu wymyśleć struktur w terenie i ruch obywatelskiego. Postanowił wiec stworzyć jednoosobową maszynkę do rozwiązywania problemów społecznych: posła Arłukowicza.
Poseł Arłukowicz, zacny tropiciel niecnych działań ministrów tego rządu w Komisji Hazardowej, ostry krytyk praktyk ministrów PO-został …ministrem uwiarygodniającym PO. Każdy może stanąć na głowie. Nie ma jak forsa i splendory.
Inne tematy w dziale Polityka