Żeby nie narzekać jedynie na nasza służę zdrowia przytoczę przykłady z Kanady. Tam podobnie jak nas wizyta u specjalisty jest niezwykle utrudniona. Bolesnym przykładem są przypadki moich przyjaciół. Z powodu odłożonej w czasie wizyty u kardiologa (mimo złych wyników badań EKG) zmarł nasz przyjaciel na zawał serca. Można było zadziałać, wstawić stenty bądź zrobić bypassy….Kolejny to kilkudziesięciodniowa diagnostyka nowotworu ręki. Zakończona przedwczesną śmiercią drugiego z przyjaciół. Sama też miałam okazję sprawdzić jak działa szpitalny OIOM w Montrealu. Doznałam stanu zapalnego oczu, jako skutku nawiewu klimatyzacji w samolocie. Ból był potworny, oczy opuchnięte. Na pomoc czekałam …6 godzin. Bez żadnej pomocy przeciwbólowej. Potem wystarczyło zakropienie do badania środkiem przeciwbólowym i ból zanikł…Można było? Rozmawiałam później z rodziną mojej córki , mieszkającą w Montrealu i znajomymi z innych rejonów Kanady- wszędzie opinie były podobne…Do tego stopnia, że kanadyjska Polonia często przyjeżdża do Polskie na leczenie. To odpłatne kosztuje zdecydowanie mniej niż prywatna służba zdrowia w Kanadzie.
W USA sytuacja jest diametralnie inna. Masz ubezpieczenie- to na miarę sowich opłat masz sposób leczenia. O wyborze leków i diagnostyki decyduje ubezpieczyciel, a nie potrzeba. W dodatku od rodzaju ubezpieczenia zależy dopłata ze strony chorego. Są pewne możliwości, wystąpienia do sponsorów o refundację zadłużenia, ale nie jest praktyka, która można stosować w każdym przypadku. Stąd tak ile upadłości konsumenckich z powodu zadłużenia pacjentów leczonych w szpitalach, czy też zmuszanych do korzystania z drogich medykamentów.
Jednym z bardziej przerażających mnie praktyk jest niemożliwość np. dokupienia zapasowej porcji insuliny dla cukrzyków. Niedawno na Netfilixie oglądałam film o imigrantce, która –aby dokupić porcje insuliny ratującą jej życie –była zmuszona do zakupu całości porcji – zwykła insulina 300 US, o przedłużonym uwalnianiu 500 USD. Całość- albo nic. Gdyby doszło u niej do stanu wymagającego pomocy szpitalnej- to trafiłaby na OIOM, którego pobyt dzienny kosztuje od kilkuset do ponad 1000 USD. Czyli albo zadłużenie i upadłość, albo powrót do kraju pochodzenia. Zapewne sporo widzów tego filmu nie mogłoby uwierzyć w taki scenariusz. Ja tak. Moja kuzynka po upadłości firmy nie miała ubezpieczenia. A od 15 lat choruje cukrzycę. Była w podobnej sytuacji przedstawionej w filmie. N a szczęście miała syna, który jej pomógł wykupić porcję insuliny, ale bez 500 USD nie mogła otrzymać pomocy aptece czy u lekarza…
Jedynie w przypadkach osób wymagających pomocy hospicyjnej oraz niesprawnych powyżej 65 roku życia- sytuacja jest inna. Otóż rodziny, które decydują się na opiekę domową – mają wszelkie wsparcie. Lekarza, pielęgniarki, rehabilitacji oraz dostęp do wszystkich urządzeń, leków, środków opatrunkowych i pielęgnacyjnych, które są dostarczane za darmo.* W USA jest jeden z najlepszych dostępów do nowoczesnych technologii diagnostycznych i operacyjnych. Chociaż z roku na rok technologie przenikają do bogatych krajów świata, a unifikacja procedur leczenia również niweluje sporo różnić w leczeniu chorób, które jeszcze do niedawna, uznawane były, jako śmiertelne także krajach o średnim standardzie wydatków na ochronę zdrowia.
Nie mogę się oprzeć o diametralnie innym przykładzie. Z mojego własnego doświadczenia. Otóż mam niestety przyrodzoną zdolność do dziwnych upadków. Zdarzają mi się na prostej drodze, a prawie pewność mogę mieć, jeśli pojawi się jakaś niespodziewana przeszkoda. Podobno (i chyba moi komentatorzy od tych przypadków mają rację) mam zwyczaj wypatrywać w trakcie chodzenia różnych ciekawych rzeczy, myśleć o pięknie przyrody, ale rzadko patrz pod nogi i po czym aktualnie się poruszam. Tym razem szłam po wyłożonej płytkami drodze (stromej) z basenu w ośrodku domków na Jamajce do restauracji położonej kilkadziesiąt metrów niżej. Na basenie wyszłam z restauracji na prośbę koleżanki, która nie znając angielskiego, chciała się dowiedzieć o możliwość wypożyczenia parasola i leżaków i spędziłam tam raptem 10 minut. Niestety, w trakcie tych 10 minut pracownik ośrodka podlewał kwiaty wzdłuż drogi, oczywiści przy okazji obficie polewając kafelki na drodze. Efekt był dla mnie piorunujący_ ‘zjechałam jedną nogą w jedyną dziurę w kafelkach. Głęboką, niestety. Przy pomocy zaalarmowanych moich krzykiem bólu gości z restauracji- doczłapałam się do stolika. Ale skutki były fatalne. Dodajmy, że to był pierwszy dzień naszego 14 dniowego pobytu w tym ośrodku. Wiedziałam ,że do szpitala jest b. daleko, lekarz dla turystów też wymagał kilunastokilomtrowego dojazdu. Przy pomocy koleżanki i pracownika ośrodka dotarłam do naszego domku. Tam zorganizowałam sobie okłady z lodu i zażyłam z mojej apteczki Pyralginę. Niestety. Ból się wzmagał, podobnie jak opuchlizna. Żeby dotrzeć do zamówionej przez recepcję taksówki, która miała mnie dowieźć do niemieckiej lekarki, sprawującej podręczną pomoc dla turystów – musiałam wdrapać się znowu kilkadziesiąt m w górę. Lekarka nie miała aparatu rtg, ale podejrzewała złamanie kości śródstopia i zaordynował wizytę w szpitalu. Miałam do wybory 350 km do szpitala dla turystów oraz około 80 km do szpitala dla tubylców. Wybrałam drugi- nie wyobrażałam sobie jazdy po marnej drodze z wybojami przez kilka godzin. A tam miałam okazję doznać w sumie zabawnych zdarzeń. Otóż kierowca taksówki z skromną opłatą załatwił tzw. wózek do wożenia kalek. Trudno mi nawet opisać, co to było, ale jechało i wiozło. Ponieważ znał zwyczaje miejscowe, ominął sprawnie kilka kolejek i podwiózł mnie do pielęgniarki, które zmierzoną temperaturę oraz ciśnienie zapisała na swojej ręce….Z tymi wynikami zawieziono mnie do lekarza, który zlecił rtg. Niestety, to było złamanie. Potem jazda do gipsowni, czyli pokoju, w którym pomocnik medyczny nałożył mi kilka warstw gipsu, bardzo wysoko, aż do połowy uda. Szybko po powrocie okazało się, ze należy ten gips poluzować przez podcięcie. Tym razem pojechaliśmy do niemieckiej lekarki, który przy pomocy pilnika do przecinania biżuterii na ręku- mozolnie dokonała potrzebnej korekty. Tylko poluzowania, bo o ścięciu zbędnego gipsu powyżej kolana nie było mowy.
Szpital dla tubylców to były ogromne sale, przedzielone parawanami, a przy każdym chorym gnieździła się rodzina. Często po kilka osób. Na ziemi porozkładane były pojemniki z jedzeniem, dla chorego i opiekunów. O stanie czystości nie powiem ani słowa, bo na samo wspomnienie robi mi się słabo.
Na szczęście przed wyjazdem wykupiłam ubezpieczenia, które wystarczyło na dojazdy kontrolne do lekarza, przewóz wygodnym autem na lotnisko *(370 km) i zakupy medykamentów przeciwbólowych. Koszt ubezpieczenia wynosił 170 zł. Jak podliczyłam później wydatki ubezpieczalni wynosiły ponad 10 tysięcy dolarów. Przedłużenie pobytu o 2 dni w związku z oczekiwaniem na przelot samolotem. Przelot rejsowym samolotem, skróconą drogą przez Londyn oczywiście 1 klasą, w dodatku z podwójnym miejscem. Pobyt w lounge dla VIP z opieką medyczną w Londynie, kolejny przelot dwumiejscowy do Warszawy, Stamtąd karetką Mercedes z dwoma ratownikami do Gdańska. Koniec opieki to było wniesienie mnie przez nich do mieszkania
*https://polonia.net/niezbednik-imigranta/zycie-w-usa/opieka-zdrowotna/
Koniec sierpnia.
Po drugim cyklu chemii i kilku naświetlaniach pan profesor powiedział, ze widzi postęp w leczeniu. Jego zadowolenie to była moja euforia. Idziemy w dobrym kierunku. Jutro pan profesor wraca po 2 tygodniach i z nadzieję czekam na ocenę mojego obecnego stanu.
To On będzie oglądał obrazowanie zmian, robione mi przed naświetlaniem. Niestety, tym razem euforii nie było. Okazało się, że naświetlania i chemia doprowadziły do znacznej utraty liczby czerwonych krwinek, leukocytów, CRP wzrosło z 12 do 300.Nastąpił drastyczny spadek płytek krwi. W efekcie w trybie natychmiastowym zostałam przyjęta do szpitala. Transfuzja krwi, płytek, kroplówki wspierające odbudowę liczby czerwonych krwinek i silne antybiotyk. Po 8 dniach intensywnego leczenia wyniki uległy poprawie, dokończyłam cykl naświetlań i wróciłam do domu. Teraz muszę powalczyć o powrót do stanu sprzed nadwyrężonych sił.
Zapadła decyzja, co do konieczności realizacji 4 cyklu chemii. Końcowym elementem terapii –przed pełną kontrolą skutków dotychczasowej będą badania kontrolne (Tomograf z kontrastem) Oraz profilaktyczny 10 dniowy cykl naświetlania mózgowia. Oczywiście wszystko zależy od wyników badań krwi. No i nadzoru w trakcie chemii. Po ostatnim cyklu załamanie nastąpiło w kilka dni po zakończeniu 3 terapii.
Skoro o diagnostyce i sposobie podejścia do pacjenta mowa trudno mi zapomnieć skrajne przypadki z przeszłości. Które niestety mają charakter przetrwalników do dzisiaj.
Inne tematy w dziale Rozmaitości