Trwa wojna zSarsCov2. Jak to zwykle na wojnie, trwa wzmożona walka propagandowa. Reakcje też takie, jak na każdej wojnie- ludność w odruchu paniki chowa się do schronów, ale przywykłszy do zagrożenia, coraz częściej wychodzi na zewnątrz, próbując przeżyć na otwartej przestrzeni. Mimo, że zagrożenie nie zniknęło. Tylko my nie chcieliśmy żyć w permanentnym strachu. A, że przy okazji ktoś nie przeżyje, no cóż. Wszak ludzie zawsze umierają.
Tak mniej więcej można skwitować zachowania przeciętnych ludzi. Ale mamy też grupy nieprzeciętnych. Np. grupy Chojraków i Cwaniaków. Pierwsi ryzykują, bo lubią, drudzy- wykorzystują całą resztę do ściśle określonych, własnych celów. Kosztów- póki co, nie ponoszą.
W każdym przypadku informacja i dezinformacja odgrywają niebagatelną rolę w kształtowaniu zachowania społecznego. Coraz trudniej zachować obiektywizm ocen. No bo czym się faszerujemy?
Statystyki zachorowań krajowe i światowe. Liczby zgonów. Informacje od rodzin i znajomych o zakażeniach i śmierciach, które są dla nas bardziej wiarygodne od statystyk. W kontrze mamy statystyki zgonów z przyczyn innych, niż koronawirus. Ale też wyjaśnienia wzrostu liczby zgonów z powodu obawy przed zgłoszenie się w porę po pomocą lekarską. Uwiarygadniane na różne sposoby.
Jedyne skuteczne i znane od lat metody izolacji w obliczu epidemii-czy pandemii- są przez wielu, wyśmiewane. Często przez tych samych, którzy głośno wołali, że skandalem było niezaopatrzenie w pełni w stroje ochronne pracowników służby zdrowia. No, bo z jednej strony pandemii nie ma, a tę ”grypę” powinien przejść każdy, z drugiej jak się można przyczepić do czegoś, to przecież trzeba z tego korzystać. Zdania uczonych są podzielone. Jedni zalecają normalne zachowania i oczekiwanie na wytworzenie się odporności stadnej z objęciem ochroną najbardziej zagrożonych śmiertelnym przebiegiem zakażenia.
Inni wskazują na konieczność pełnej izolacji z totalnym lockdawnem przez kilka tygodni. Pierwsi nie podają planu sposobu ochrony tych najbardziej zagrożonych. A przecież mamy kilka milionów w emerytów i rencistów, dołóżmy chorych na choroby towarzyszące w młodszej grupie wiekowej itp. A w przypadku mieszkających wspólnie – członków rodziny. Jeśli solidnie podliczyć to i tak mamy lockdown, w dodatku nieprzewidywalny i trudny do skontrolowania Drudzy nie są w stanie zagwarantować, że kolejna fala lub wzmożenie tej przechodzące, zachorowań- nie zmusi do kolejnego zamykania różnych sfer gospodarki.
Światełkiem w tunelu miały być szczepionki. Na normalne procedowanie przy jej tworzeniu świat nie może czekać w obliczu grożącego bankructwa. Zatem mamy nową generację szczepionki – leku wzbudzającego odporność. Dwie z nich –Pfizer i Moderna oparte są na cząstkach RNA, Astra Zeneca i Sanofil ingerują genetycznie. Wedle zapewnień- oba rodzaje maja bezpieczne. Mnie wersja RNA bardziej przekonuje. Ale czego na pewno nikt z nas nie wie – to jak długo będziemy odporni na zakażenie (bądź przejdziemy je lekko).Nie wiemy czy będą skuteczne na kolejne mutacje koronawirusa. A jednak bez szczepień pozostają nam tylko pełne reżimy sanitarne.
No i mamy podobne zjawisko jak na początku epidemii. Kiedy ci, którzy mają pieniądze podkupywali „na pniu „ produkcję maseczek, kombinezonów ochronnych, respiratorów. Prosto od producenta. Nie było przedpłat, o płatności przy dostawie nie wspominając. Teraz podkupują szczepionki. Najjaśniejszym światełkiem wydają się świecić informacje o kolejnych lekach skutecznych na zakażenie.
Różne informacje od lekarzy ,różne oceny, różne przewidywania. To nie pomaga w przestrzeganiu reżimu epidemiologicznego. A szkoda.
Kolejnym problemem dyskutowanym dość intensywnie jest obawa przed powszechną inwigilacją Tym razem przy okazji planów wprowadzenia „paszportów covidowych”. Obecnie taki elektroniczny paszport testuje linia Singapur Airlines. Pochyla się nad projektem IATA. Która już oceniła, ze taki paszport mieści się w polityce tej instytucji. Realnie patrząc wyjścia chyba innego nie będzie dla pełnego otwarcia swobody podróżowania po świecie. Albo wolnoć Tomku w swoim domku, albo podróżuj swobodnie, ale z paszportem. Wystarczy w komórce telefonu. Ktoś ma jakiś inny pomysł? Żeby choróbska nie rozwlekać? Wszak epidemie są roznoszone przez migrację ludzi. Zatem pierwszym punktem kontrolnym są miejsca masowych podróży.
Podczas gdy właściciele hoteli, restauracji, słowni i uczniowie czekają na zdjęcie obostrzeń- na ulicach znowu tłumy protestujących. A dla ich bezpieczeństwa – tłumy policji. Pierwsi narażają się na zakażenie, bo chcą, policjanci muszą. Taka praca.
Jeśli dotarliśmy do strajku – powiem tyle: to, co robią zwolennicy pani Lempart na ulicach miast wciągając w to dzieci – to rozpacz. Plugastwo języka używanego publicznie, wciąganie w to dzieci i młodocianych. Smutne. Podpisuję się pod oceną profesora Zolla. https://pbs.twimg.com/media/EtEh8a4WMAAg0xo?format=png&name=small
Inne tematy w dziale Rozmaitości