1maud 1maud
4773
BLOG

Piekło gdańszczan. Podżegacze i anarchia

1maud 1maud Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 170

„Szkodliwe działanie hałasu na organizm człowieka objawia się zmęczeniem, gorszą wydajnością nauki, trudnościami w skupieniu uwagi, zaburzeniami orientacji, drażliwością, podwyższonym ciśnieniem krwi, bólem i zawrotami głowy, czasowymi lub trwałymi uszkodzeniami słuchu, występowaniem szumów usznych. U małych dzieci hałas budzi duży niepokój, niepewność, zagubienie, wywołuje płacz.” Hałas to też zanieczyszczenie – jedno z większych zagrożeń ekologicznych, zaraz po zanieczyszczonym powietrzu. (…) .Od dawna wiadomo, że hałas zagraża zdrowiu – w szczególności pogarsza stan psychiczny i powoduje wzrost napięcia nerwowego, ponieważ nie pozwala organizmowi ludzkiemu wypocząć.”
   
Mimo, że sprawa dotyczy bezpośrednio ulicznych protestów (rzekomo z powodu obostrzenia ustawy antyaborcyjnej), nie o przyczynach i różnicach światopoglądowych będzie mowa.
   Mieszkam w Gdańsku, na ulicy pełnej pięknie odrestaurowanych kamienic. Mimo położenia mojego mieszkania blisko głównej arterii, jest tutaj normalnie w miarę spokojnie. Szczególnie wieczorami. Zgodnie z obmiarami poziomu hałasu w tym miejscu- na granicy normy.  Od 22 października tego roku życie mieszkańców na trasie od Śródmieścia (Targ Węglowy) w kierunku Gdyni zamieniono w piekło. Sterroryzowano dzieci i ludzi starszych, najbardziej wrażliwych na hałas. Wystraszono zwierzęta.   
   Stało się to za aprobatą i wyrażaną publicznie sympatią do blokowania samochodami gdańskich ulic przez władze miasta. Mimo, iż codziennie dochodzi do naruszaniu miru i spokoju mieszkańców przez grupy kierowców, którzy jeżdżąc bezustannie trąbią. Rozumiem, że hałas ma wzbudzać agresję grup protestu. Podobne praktyki stosowało w tym miejscu kiedyś ZOMO. Stali i bili pałkami w tarcze. W myśl starej zasady „wzmóc poczucie własnej mocy, sterroryzować przeciwnika. Tyle, że terroryzowani nie są funkcjonariusze jakichś służb rządowych, czy porządkowych. Nikt bowiem w przejeździe owym kierowcom nie przeszkadza. Terroryzowani są zwykli mieszkańcy Gdańska. Którzy i tak mają dosyć stresu z powodu lęku o życie i zdrowie najbliższych i swoje własne. Lęki o przyszłość bytu własnego i rodzin, czekający z utęsknieniem na możliwość powrotu do normalnego funkcjonowania. Czyli na czas nieodwracalnie związany z ograniczeniem liczby zakażeń. 
   24 października, po kakofonii klaksonów na Alei Grunwaldzkiej od godzin popołudniowych do późnych godzin nocnych, zwróciłam się do rzecznika miasta Gdańska pana Daniela Stenzla, z pytaniem i prośbą o możliwość odezwy władz miasta w lokalnych mediach z apelem do protestujących o nie używanie sygnałów dźwiękowych w terenie miejskim. Odpowiedzi nie otrzymałam. 
   Codziennie samochody gromadziły i gromadzą się na Targu Węglowym, jeżdżą w kierunku Gdyni, a czasem zawracają we Wrzeszczu, robiąc pętle przy ulicy Miszewskiego i wracając do Gdańska Powtarzając ten manewr przez kilka godzin. Trwa to znowu do późnych godzin nocnych.*
  28 października, w związku z tzw. Disco strajkiem we Wrzeszczu (i ogromnym korkiem na ulicy), w trakcie którego trąbili już nie tylko chcący zademonstrować, ale ci, którym uniemożliwiano przejazd- wystosowałam kolejną prośbę do władz miasta. Tym razem bezpośrednio na adres pani Aleksandry Dulkiewicz, z kopią do biura Jej rzecznika oraz dyrektora biura pani prezydent. Prosiłam o użycie portali trójmiejskich, radia i TVP, wskazując na szczególną rolę portalu gdansk.pl, czyli oficjalnego portalu miasta. Bardzo mocno rozbudowanego o własne studio tv. Portalu, którego utrzymanie kosztuje Gdańszczan co roku 4, 5 mln złotych!  Rankiem 29.10.2020 zajrzałam na stronę gdansk.Pl. A tam zamiast apelu o spokój ujrzałam, pełną ciepłych ocen relację z ulicznej imprezy we Wrzeszczu. Oraz zapowiedzi kolejnych „spontanicznych wydarzeń” na kolejne dni.
   Niedługo później stanowisko miasta w sprawie obowiązku dbania o spokój własnych mieszkańców wyraził w imieniu całej trójki w odpowiedzi do mnie pan dyrektor Marek Bonisławski. Cytuję: „ Pragnę poinformować, że Urząd Miejski w Gdańsku nie jest organizatorem wydarzeń odbywających się w ostatnich dniach na terenie miasta. Jednocześnie chcę podkreślić, że zgodnie za art. 54 Konstytucji RP oraz z Ustawą o zgromadzeniach wszyscy obywatele mają prawo wyrażania poglądów, których w żaden sposób nie planujemy ograniczać.”. Po prostu odesłał mnie i mieszkańców na przysłowiowe „drzewo”. 
   Apelu o poszanowanie praw wszystkich Gdańszczan, sterroryzowanych hałasem, zatruwanych dodatkowo bezcelowo (poza protestem) jeżdżących samochodów produkujących zanieczyszczenia itp. nie ma do dzisiaj. Za to codziennie jest na miejskim portalu podżeganie do kontynuacji i poszerzania „spontanicznych „protestów. Z podaniem miejsc zbiórki, linkami do organizatorów, z negatywną opinią o tych mieszkańcach, którzy entuzjazmu politycznego władz miasta, nie podzielają. Przykładem jest taki opis klaksonistów: „ Kolumna samochodów wyruszyła w stronę ulicy Szerokiej punktualnie o godz. 16.30. Z ulicy Tokarskiej dotarła do Targu Rybnego, gdzie na strajkujących czekał agresywny mężczyzna. Podbiegł do jadących wolno samochodów, uderzając w nie dłonią. Raz w dach, raz w lusterko... Tym aktom agresji towarzyszyły inwektywy wykrzykiwane w kierunku prowadzących kobiet. Przejaw frustracji mężczyzny był jednak incydentem. Serdeczne machanie rękami, uśmiechy i gesty pozdrowień - to widoki, które czekały na kierowców niemal na każdej z mijanych ulic. „. Czyli , kochani Gdańszczanie nic się nie stało, trąbcie do woli!
   
Cynizm gdańskich władz i podległych im pracowników jest niepojęty. Pan Lech Parell, szef portalu gdansk pl, pracujący w pocie czoła za jedyne 296.197 zł rocznie odwołuje, jako prezes stowarzyszenia SUM trójmiejski Marsz Niepodległości, przywołując przepisy ustawy (i wydanych do niej rozporządzeń) antycovidovej. Jako Prezes Gdańskiego Centrum Multimedialnego i redaktor naczelny portalu miejskiego – do łamania tych przepisów podżega. Jeden z tytułów portalowych wiadomości jest taki:”9. dzień protestów w Gdańsku. "Liczę, że skala tego protestu z każdym dniem będzie większa”·
  Sama Pani Prezydent Dulkiewicz chodziła po ulicach Gdańska rozdając maseczki pod hasłem: „Takie mamy czasy, które zobowiązują nas do wzajemnej odpowiedzialności nie tylko za siebie, za bliskich i znajomych, ale także za wszystkie osoby, których nawet nie znamy, ale spotykamy przypadkowo w sklepie, w autobusie, na ulicy - mówi Aleksandra Dulkiewicz. Prezydent Gdańska w piątek rano (9 października) rozdawała przechodniom jednorazowe maseczki, by zwrócić uwagę mieszkańców na bezpieczne zachowania w obliczu rosnącego zagrożenia epidemicznego. Wtedy w Polsce było 4280 zakażeń, w gminie Gdańsk 61. Dzisiaj (31.10.2020) w Polsce 21 800, w Gdańsku jest ich 170. Z powodu liczby zakażeń na oddziałach oraz wśród służb medycznych w dniu 30.10. zamknięto oddział ratunkowy w największym szpitalu: Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. 
   Dlaczego 9 października pani Dulkiewicz była empatyczna, a dzisiaj każde jej wystąpienie na portalach społecznościowych to poparcie dla masowych protestów? Czy powodem zmiany postawy jest tajemna wiedza o antidotum na zakażenie, którą nie dzieli się z rodakami, czy tylko cynizm polityczny?  Mnie to zupełnie nie interesuje, Natomiast interesuje mnie właściwe wypełnianie obowiązków przez władze miasta. A tym jest zapewnienie warunków do spokojnego życia w mieście wszystkim mieszkańcom. Obowiązku, którego miasto bardzo licznej grupie mieszkańców – odmówiło. I mam nadzieję, że za niedopełnienie swoich obowiązków odpowie przed prawem.  

 *Podobne praktyki miały miejsce w Gdyni. Kiedy jedna z mieszkanek zwróciła się z prośbą o ciszę, bo jej córka chora na stwardnienie rozsiane dostaje od tego hałasu ataków padaczki – padła odpowiedź od grupy protestu: To jest wojna, a na wojnie są ofiary.


1maud
O mnie 1maud

Utwórz własną mapę podróży.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (170)

Inne tematy w dziale Polityka