Do ostatnich godzin nie było wiadomo czy damy radę wylecieć do Polski z Toronto. Mimo ogłoszenia o
możliwości zamiany biletów na 7 kwietnia z Newark do Warszawy na lot z Toronto musieliśmy zapłacić za zmianę trasy. Potwierdzenie wylotu otrzymaliśmy na kilka godzin przed jazdą na lotnisko. W samolocie było sporo pustych miejsc. Wyraźnie z Toronto wracali Polacy lub pracownicy dużych firm. Na lotnisku Chopina były pustki. Wpisaliśmy do kart kontrolnych miejsce stałego zameldowania i adres naszego pobytu w Warszawie. Rodzina w trybie ekspresowym wynajęła nam mieszkanie w Warszawie. I na tym koniec akcji zabezpieczenia.
Po lotnisku chodzili ludzie w mundurach wskazujących na kontakt ze służbami sanitarnymi. Nikt jednak nie zapytał nas przez 2 godziny oczekiwania na możliwość wyjazdu z lotniska do miejsca kwarantanny ,jak się tam dostaniemy.
Rodzina odpadała ponieważ nie chcieliśmy ,aby i oni poddani zostali kwarantannie. W końcu wzięliśmy taksówkę. Taksówkarz pracował normalnie i nie miał obaw, mimo poinformowania przez nas, że właśnie wróciliśmy i udajemy się na kwarantannę. Mimo upływu 24 godzin od momentu przylotu nikt nie sprawdził czy nie łamiemy kwarantanny, Rodzina i przyjaciele dostarczyli nam pod drzwi niezbędne wiktuały. Pani z Żabki ,znajdującej się przy naszym budynku ,zaoferowała dostarczanie zakupów.
W USA na początku naszej tury spotkań nie było widać śladów paniki.
Dopiero po wjeździe do Kanady i spotkaniach w Montrealu i Toronto uznaliśmy, że nie ma mowy o narażaniu Polonii na spotkania. Mimo zachowania środków ostrożności- odruchy przyjaźni nie dały się całkowicie powstrzymać...
Wszędzie były środki odkażające, a my siedzieliśmy w dużej odległości od słuchaczy.
Jednak narastająca geometrycznie liczba zachorowań spowodowała podjęcie decyzji o przerwaniu trasy, Panika zaczęła ogarniać kontynent amerykański.
Podobnie jak w Polsce pierwsze braki notowano w zaopatrzeniu w papier toaletowy i środki odkażające. Natomiast na lotniskach trwał duży ruch. Nie było widać ludzi odkażających restauracje i miejsca oczekiwania pasażerów.
Z Toronto wylatywaliśmy o 23.25 , ostatnim samolotem rejsowym do Polski. Na tablicy rejsów samolotowych nie było widać wielu odwołanych lotów.
Dzięki rodzinie i przyjaciołom możemy spokojnie odbywać kwarantannę. Witek Gadowski pewnie nadrobi wszelkie zaległości w pisaniu , ja i Wojtek poczytamy , coś napiszemy. Oby w zdrowiu. Czego i Wam wszystkim życzymy!
Inne tematy w dziale Rozmaitości