„Można odejść na zawsze, by stale być blisko” ks. J. Twardowski
Dzisiaj pożegnamy doczesne ciało Krzysztofa Leskiego. Miałam być na tym pożegnaniu. Niestety, kompletnie niezależne ode mnie przyczyny, skutecznie zatrzymały mnie w Gdańsku.
Ale jestem z Krzysiem i wszystkimi, którzy dzisiaj są w Warszawie. Myślami i modlitwą. Na Mszy św. ,podczas ostatniego pożegnania na cmentarzu.
Krzysiu ,żegnam Ciebie tutaj. Tu, gdzie Ciebie poznałam. Na portalu salon24.pl
Ludzie poranili Twoją duszę. Morderca , przyjęty przez Ciebie do Twojego domu ,poranił Twoje ciało. Odszedłeś tam, gdzie nie ma bólu.
Ilu z nas dzisiaj żałuje ,że czegoś w związku z Twoją sytuacją , czegoś nie zrobili, czegoś zaniechali, coś mogli zrobić bardziej konsekwentnie i skutecznie? Ilu ,mimo różnić poglądowych, jest wstrząśniętych tym, co się z Tobą stało i nagle zdaje sobie sprawę, jakim byłeś dziennikarzem i człowiekiem?
Dopóki będzie trwała pamięć o Tobie, nie umarłeś na wieki. Po prostu odszedłeś wcześniej od innych do Domu Pana.
Będę pamiętać. Póki ciału sił starczy, a Bóg da szansę sprawność pamięci. Ciepło, z wdzięcznością dla losu, który pozwolił mi Ciebie poznać. I pamięcią o Twojej lojalności i empatii dla tych, którzy w Twoim przekonaniu potrzebowali Twojego wsparcia. Kiedyś miałam okazję sama tego wsparcia doświadczyć. Wiem, jak wiele dla mnie znaczyło. Jeszcze raz Ci za to dziękuję.
Niech Aniołowie zawiodą Twoją duszę do raju.
Inne tematy w dziale Rozmaitości