Miałem to szczęście wysłuchać prawie w całości orzeczenia Sądu Okręgowego w Krakowie w sprawie Romana Polańskiego. Muszę powiedzieć, że już dawno nie słyszałem tak znakomitego uzasadnienia sędziego. Należy podkreślić, że sędzia rozpoznający sprawę SSO Bogusław Mazur przewodniczący III Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Krakowie wykazał się znakomitą znajomością sprawy Polańskiego i przez ponad dwie godziny krok po kroku wykazywał rażące naruszenie prawa przez Amerykanów.
Sędzia Mazur oparł swoje wystąpienie na rozstrzygnięciu 4 kwestii, które ujął w pytaniach: Czy Roman Polański dopuścił się przestępstwa? Czy zasługiwało na ukaranie? Czy kara została realnie wymierzona? Czy kara wymierzona reżyserowi została wykonana?
Na wszystkie te pytania sędzia udzielił odpowiedzi twierdzącej. Wątpliwości nie budziły dwa pierwsze, Polański złamał kodeks karny stanu Kalifornia i winien ponieść za to odpowiedzialność karną. Wątpliwości mogło budzić odpowiedź na dwa ostanie pytania. Analiza stanu faktycznego dokonana przez krakowski sąd nie pozostawiła żadnych wątpliwości, że Polański zawarł ugodę przed amerykańskim sądem, która określała jego karę w postaci pobytu na obserwacji w zakładzie karnym, nie określała jednak wymiaru kary. Wymiar ten ustalony został przez szefa zakładu karnego. Sędzia podkreślił, że Polański po odroczeniu mu kary przyleciał z drugiego końca świata żeby zgodnie z zawartą ugodą odbyć karę w więzieniu w Chino w Kalifornii. Po 42 dniach obserwacji został wypuszczony na wolność i uzyskał jednoznacznie pozytywną opinię zakładu karnego, w którym przebywał.
Następnie doszło do nieformalnych rozmów prokuratora, który zatrzymał Polańskiego, z sędzią orzekającym w sprawie L. Rittenbandem. To właśnie ten prokurator, w dalszej części odsunięty od sprawy, pokazał mu na prywatnym spotkaniu, bez udziału zaineteresowanych, zdjęcie Polańskiego z festiwalu Oktoberfest w Monachium, na którym widać w go w towarzystwie dwóch kobiet będących w podobnym co on sam wieku. Zdjęcie to pojawiło się następnie w mediach. Nie było na nim nic niezwykłego, ot normalne zdjęcie, na którym ludzie piją piwo. Prokurator, który dążył do skazania Polańskiego na więzienie przekonał jednak sędziego, że Polański wodzi go za nos i ten w sposób bezprawny wycofał się z zawartej ugody i sprawa Polańskiego odżyła na nowo. Po tym wszystkim Polański wyleciał z USA uznając, że odbył on już karę za popełnione przestępstwo zgodnie z ugodą zawartą przed sądem. Pomimo to Amerykanie nie dali za wygraną.
Za najbardziej skandaliczne uznać należy kompletne pogwałcenie przez Amerykanów zasady niezawisłości sędziowskiej. W istocie w tej sprawie ogromną rolę odegrały media, pod naciskiem których, sędziowie wbrew przepisom nie chcieli zamknąć tej sprawy. Sędzia Mazur wskazał, że w latach 90-tych znalazł się jeden uczciwy sędzia, który chciał skończyć tę sprawę, jednakże sam, bojąc się o swoją reputację, chciał aby rozprawa na której zakończy postępowanie w nieobecności Polańskiego, była na żywo transmitowana w mediach. Polański nie zgodził się i sędzia nie odważył się zająć sprawą bez udziału mediów. To dobrze pokazuje jak amerykańscy sędziowie są podatni na medialną krytykę i boją się wydawać orzeczeń, które mogłyby w oczach opinii publicznej zrujnować ich autorytet.
Sędzia Mazur cytował w swoim uzasadnieniu wiadomości mailowe i inne dokumenty które wymieniali między sobą sędziowie w tej sprawie. Ich treść urąga podstawowym zasadom rzetelnego i uczciwego procesu karnego. Są one kolejnym dowodem na to jak kuglowano sprawą Polańskiego.
Na końcu swojego wystąpienia sędzia odniósł się do wypowiedzi polityków jednej partii, którzy głośno chwalili amerykański wymiar sprawiedliwości stawiając go wręcz za wzór. Politycy ci argumentowali, że w USA każdy jest równy wobec prawa i nawet bogaty i znany reżyser nie ujdzie sprawiedliwości i będzie ścigany tak długo aż trafi przed oblicze sądu. Zachęcam tych polityków do odsłuchania uzasadnienia sędziego Mazura to może zrozumieją jak bardzo się mylą w swoich ocenach dot. amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Sprawa Romana Polańskiego jest najlepszym dowodem na to jak pozycja zawodowa człowieka, jego rozpoznawalność mediach potrafi obrócić się przeciwko niemu w sądzie, który z premedytacją ciągnie sprawę z uwagi na swoje niezdrowe ambicje i obawę przed krytyką ze strony mediów i opinii publicznej. To nie jest żadna równość wobec prawa, wręcz przeciwnie to jawny przykład dyskryminacji tego człowieka z uwagi na jego status społeczny. Chciałbym wierzyć, że panowie Ziobro i Kaczyński, którzy tak pozytywnie wypowiadali się w ostatnim czasie na temat postawy Amerykanów , zechcą wysłuchać uzasadnienia orzeczenia krakowskiego sądu i zmienią w tej sprawie zdanie.
Inne tematy w dziale Polityka