Zaciekawił nas często napotykany w internecie termin „antypis”. Albowiem ten dwuskładnikowy wyraz: anty i pis, przypadł do gustu naszej osobie. Blisko onemu do znanego powszechnie słowa: antychryst i jego definicji. Z tą drobną różnicą, że rzeczony Antychryst dopiero nadejdzie i jak walec wszystko w pył zetrze, choć w bliżej nie określonym czasie a antypis już jest wśród nas i knuje, knuje, knuje …
Niejaki król Europy kilka dni temu powiedział, że prowadzenie jakichkolwiek sporów z Brukselą skończy się marginalizacją Polski i wyjściem ze wspólnoty. My dodamy od siebie z przekorą, że owa wspólnota to ubogą jest i składa się zaledwie z dwóch państw federacyjnych. Niemiec i Francji. A pozostałe 25 robi za teatralny sztuczny tłok. Tego już Bąk Donald nie dopowiedział. Ale my powiemy. A więc państwa te nie odgrywają żadnej roli bo są od dawien dawna marginalizowane. Niczym ubogi i zakompleksiony sąsiad w zderzeniu z sytym i bogatym właścicielem kamiennicy w warszawskiej reprywatyzacji a zapewne nie tylko warszawskiej.
W unijnym realu jest tak jest tak jak w polskiej ludowej przypowieści: kiedy wół pierdzi to obora nie dość, że słucha, to ma obowiązek słuchać, nawet jak nie chce słuchać. Skąd my to znamy i pamiętamy ? Ale nie o tym.
Antypis, czyt. totalny antypis boi się jak diabeł święconej wody usamodzielnienia Polski. Bo samodzielność to niezależność. A właśnie tylko post kolonializm i brak samodzielności gwarantuje antypisowi dziś utracony raj i utracony przez nieszczęśliwą zakonnicę na pasach żywot polityczny. Antypis straszy i odmienia słowo: dyktatura przez wszystkie przypadki a przecież sam za szczytny cel uznał całkowite zwasalizowanie Polski. Wręcz napiszemy: utopienie mojej Polski w europejskiej zupie multi kulturowości.
Według antypisu, czyt. totalnego, Polska jako samodzielne państwo to aberracja z odchyleniem umysłowym. Antypis postrzega Polskę jako jedną z wielu prowincji w Europie. Dla siebie rezerwując rolę strażników, nadzorców a nawet gubernatorów. Pogratulować przenikliwości albowiem ponieważ, że stąd właśnie wyłania się antypisowy obraz roszczeniowej „troski”o „dobro”Ojczyzny.
Podjęte przez rząd prawicy reformy ustrojowe to nic innego jak zagrożenie a na pewno zmarginalizowanie własnych zapewne też totalnych ambicji. Prawica prawidłowo dostrzega zapóźnienie cywilizacyjne, ale chce z tego wybrnąć wykorzystując własny, polski potencjał.
Zaś antypis totalny dowodzi, iż powinniśmy wywiesić białe prześcieradło i całkowicie podporządkować się cudzym interesom. Po czym spłynąć z nurtem historii zmiksowanej w europejskiej zupie wstydu. W której na starość każą nam się uczyć arabskiego, oglądać dwóch facetów podczas ceremonii ślubnej i spośród trzech toalet na lotnisku, męskiej, żeńskiej i nijakiej wytypować tę właściwą.
Antypis skomasowany dookoła europejskiej Czerskiej i pomieszkujących tam czerskich europejczyków gardzi i pomiata najmniejszymi symptomami promującymi tożsamość plemienną i narodową. Historia, mogiły przodków i bohaterów to „przesądy światło ćmiące”. Liczy się tylko multikulti i jak napisałem wcześniej zmiksowana europejska zupa ratatuj. Wszystkich ze wszystkimi. Tyle tylko, że nie można przygotować dobrego posiłku, zupy, na on przykład wykorzystując kolidujące ze sobą składniki. Nie możemy dosypywać bez miary cukru do rosołu, tak jak w innej odsłonie nikt nie połączy wody z ogniem a tym bardziej krzyżowców z wyznawcami Mahometa.
Każden jeden Europejczyk powinien mieć prawo do własnych wyborów. I teoretycznie ma. A w praktyce jedna nie przemyślana ani z nikim nie konsultowana decyzja Frau Kanzlerin narobiła bałganu na długie, długie lata. Jedno jest pewne, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ani dla dziś rządzących ani ichnich oponentów. Bez względu jak bardzo antypis, czerska i inna lemingoza zaklina i zaklinać będzie narodziny mixlandu. I tego się trzymajmy …
Inne tematy w dziale Polityka