Niedawno odnalazłem w swoim archiwalnym bałaganie kilka ważnych dokumentów. Kiedyś nie przykładałem do nich większej wagi, przeczytałem i odłożyłem ad acta. Dobrze, że mam taki zwyczaj i niczego (prawie) nie wyrzucam, każdy świstek, rachunek, listy, notatki, kalendarze przechowuję, bo „a nuż się przydadzą”. No i jest jak znalazł. Na kolejną rocznicę.
Trzy dokumenty, dwa z ówczesnego Kuratorium Oświaty i Wychowania w Katowicach, jeden z gliwickiego Wydziału Oświaty i Wychowania. Wszystkie z marca 1990 roku.
Przepisuję je w całości, nie są długie. Nie umiem inaczej, może ktoś z czytelników na poczcie wewnętrznej mnie poinstruuje, nauczy – wtedy wkleję oryginały.
Wydział Gliwice, 29.03.1990
Oświaty i Wychowania
Gliwice
Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność" w dniu 7 marca 1990 r. odbyła spotkanie z nauczycielami represjonowanymi w latach 1981/89. W wyniku dyskusji ustalono, że zaproponujemy następujący tryb rehabilitacji:
- list rehabilitacyjny załączony do akt osobowych,
- odczytanie listu rehabilitacyjnego na konferencji dyrektorów w obecności nauczycieli represjonowanych i byłych władz oświatowych (tu wymienione są nazwiska b. władz).
Poniżej zamieszczamy listę osób represjonowanych:
1-Zofia Anioł 2-Aleksander Chłopek 3-Teresa Kielan 4-Wanda Kolasa 5-Aniela Kopiec 6-Marian Kwodawski 7-Jan Langer 8-Jacek Schmidt 9- Danuta Stawecka.
Podpis
nieczytelny
Byłem jednym z dziewięciu represjonowanych w Gliwicach nauczycieli. Wśród ok 4-5 tysięcy pracowników gliwickiej oświaty tylko 9. represjonowanych – to niewiele. Może nas tylko tylu było, a może to też zasługa ówczesnej pani Inspektor, która łagodziła w swoim środowisku odwetowe emocje i być może uchroniła kilka osób.
Nie czułem się w tamtym czasie represjonowany. Wyniosłem z domu przekonanie, że za przyzwoitość w nieludzkim systemie się płaci. Tym bardziej, że wchodząc w politykę w późnych latach 70., liczyłem się z podobnym obrotem sytuacji. Nic nie było zaskoczeniem: przerwano mi kadencję dyrektora szkoły, uniemożliwiano pracę w szkołach średnich, pogorszyła się drastycznie sytuacja finansowa rodziny, przepadła obrona pracy doktorskiej. Najdotkliwszy był w zasadzie ten kilkuletni stan ciągłego napięcia, oczekiwania kolejnych represji, kontroli, prowokacji... Byłem czasem na granicy wytrzymałości. Miałem jednak świadomość, że inni mieli znacznie gorzej, więc nie czułem się specjalnie "wyróżniony".
Kurator Katowice, 9 marca 1990 r.
Oświaty i Wychowania
w Katowicach
Szanowny Pan
Aleksander Chłopek
W imieniu Sekcji Regionalnej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” i Kuratorium Oświaty i Wychowania w Katowicach zapraszam uprzejmie na spotkanie poświęcone podsumowaniu działań zmierzających do ostatecznego załatwienia wszelkich spraw osobowych nauczycieli represjonowanych w latach 1980-1989.
Spotkanie odbędzie się w dniu 20 marca br (wtorek) o godz. 13.00 w Sali Marmurowej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, ul. Jagiellońska 25, I piętro.
Liczę bardzo na osobisty udział w spotkaniu.
Podpis Kuratora
Nie pojechałem. Z pewnością usztywnić mnie musiało wtedy sformułowanie: „ostateczne załatwienie...” - totalitarne, żywcem z tamtej epoki. Nie wierzyłem w szczerość ich przeprosin. Nie chciałem być po raz kolejny upokarzany, a byłem prawie pewien, że tak będzie. Mnie oficjalnie, a jednocześnie bardzo osobiście i szczerze, przeprosiła w czerwcu 1982 roku ówczesna pan Inspektor Oświaty, odwołując mnie ze stanowiska Dyrektora. Jednocześnie się od tej decyzji ówczesnych władz stanu wojennego dystansując. Taki paradoks - tym bardziej dla mnie cenny. I udokumentowany w ówczesnym protokole Rady Pedagogicznej V LO.
Miałem dobre przeczucia. Kolega, który pojechał, wrócił zniesmaczony. Kilka dni później otrzymałem następujące pismo, czyli tzw. List rehabilitacyjny.
Urząd Wojewódzki w Katowicach Katowice, 20 marca 1990 r.
Kuratorium Oświaty i Wychowania
Szanowny Pan
Aleksander Chłopek
Gliwice
W związku z zakończeniem prac terenowych Komisji do spraw represjonowanych nauczycieli – Kuratorium Oświaty i Wychowania w Katowicach pragnie przedstawić swoje stanowisko w sprawie wyjaśnienia wszelkich spraw osobowych nauczycieli związanych z decyzjami z lat 1981-1989, podejmowanych na wszystkich szczeblach zarządzania oświatą.
Decyzje podejmowane były w duchu ówczesnych uregulowań prawnych i towarzyszącym im politycznym i ideologicznym ocenom stanu nauczycielskiego.
Z punktu widzenia dzisiejszych ocen, wynikających z zasadniczych przemian ustrojowych naszego kraju, wymierzane kary i działania dyscyplinujące tamtych lat nie znajdują żadnego merytorycznego uzasadnienia i uznajemy je jako głęboko krzywdzące i sprzeczne z przyjętymi normami postępowania. (podkreślenie moje)
Kuratorium Oświaty i Wychowania przeprasza Pana za wszystkie doznane przykrości i krzywdy moralne.
Zdajemy sobie równocześnie sprawę, iż po latach nie będzie to nigdy pełne zadośćuczynienie.
Mamy nadzieję, że wysokie kwalifikacje zawodowe i etyczne umożliwią Panu dalszą owocną pracę.
W zawodzie nauczycielskim życzymy Panu wielu sukcesów i satysfakcji z pracy.
Z wyrazami szacunku
Kurator Oświaty i Wychowania
Przyjęcie takiego punktu widzenia, jak to uczynił Kurator w swoim „Liście”, w wytłuszczonym przeze mnie akapicie, stanowiło dalszy ciąg upokarzających działań wobec represjonowanych nauczycieli. Uświadamiano nas, że działa się nam krzywda „z punktu widzenia dzisiejszych ocen”, stąd logiczny wniosek, że z punktu widzenia ocen niedzisiejszych powinniśmy się dalej czuć przestępcami. W taki próbowano nas wpisać moralny dysonans. A tak po prostu to nic innego, jak cyniczny relatywizm. I jeszcze ta kuratoryjna refleksja: "głęboko krzywdzące i sprzeczne z przyjętymi normami postępowania". Więc według nich istniały jednak jakieś "powszechnie przyjmowane normy", niezależne ani od wczorajszych, ani dzisiejszych punktów widzenia! W jednym akapicie, ba, w jednym zdaniu, zaplątali się i wyszło "na pomieszanie dobrego i złego" (Miłosz). Pamiętam, że czytając ten "List" poczułem przykrą satysfakcję z decyzji, by swoją obecnością nie uwiarygodniać kuratoryjnej "uroczystości".
Wspomniałem, że nie czułem się szczególnie mocno represjonowany. Represji mogłem przecież uniknąć. Podpisanie lojalki "rozgrzeszał" Kościół. Prawdziwe represje poczułem dopiero w ostatnich latach, w III RP. Bo spadły nieoczekiwanie, znienacka, brutalnie. Ale o tym niedługo - napisany już tekst ciągle nie może zyskać mojej wewnętrznej akceptacji, mam wrażenie, że nie do końca jestem w nim szczery. Zmieniam, uzupełniam - gdy to wrażenie minie, opublikuję.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka