Czy warto pisać dziś o Bartoszewskim? Nie, nie warto.
Bardziej by należało napisać coś o tych z Jego najbliższego otoczenia, którzy nie mieli i nie mają odwagi powiedzieć mu prawdy. Powiedzieć - za każdą cenę. Gniewu, utraty znajomości, ostracyzmu. Choć chyba za dużo wymagam od tego środowiska.
Wypowiedział się za to Jan Karski, jeden z najdzielniejszych Polaków. Czytam właśnie jego wspomnienia wydane w roku 1944 i uznane wtedy na rynku zachodnim za bestseller - "Tajne Państwo".
Pasjonująca lektura. Niezwykły hołd oddany narodowi, Polakom, Polskiemu Państwu Podziemnemu. A przy tym napisana bez patosu, z dystansem do siebie, naturalną skromnością.
W rozdziale 6, na stronie 83 możemy przeczytać.
"Uczestnictwo w tajnych strukturach dawało sporo korzyści, które bardziej niż równoważyły pewne zagrożenia i trudności. Z kolei położenie tych nielicznych nędznych kolaborantów, którzy chcieli się wzbogacić na upadku swojej ojczyzny, było nie do pozazdroszczenia. Żyli w ciągłym strachu, bali się wszystkiego i wszędzie. Niemcy mieli bardzo niewielkie zaufanie do tych neofitów: kolaboracji zawsze towarzyszy wzajemna podejrzliwość i często dochodzi do zdrady. Poza tym kolaboranci musieli się liczyć z nienawistnym nastawieniem wszystkich Polaków i otwartą wrogością Podziemia. Znaleźli się między młotem i kowadłem.
Chciałbym wszak przestrzec przed mylnym wrażeniem, że ci wszyscy, którzy czynnie nie przeciwstawiali się Niemcom, zasługiwali na miano zdrajców Polski. Liczni Polacy, choć nie należeli do Podziemia, mimo wszystko byli odważnymi, uczciwymi ludźmi, skrępowanymi ograniczoną rolą, którą przyszło im odegrać, przez warunki życiowe, w jakich się znaleźli. Nierzadko wiązało się to z wielkimi cierpieniami i wyrzeczeniami: (...) z wyrzeczeniami związanymi z tym, by nigdy nie utrudniać naszych poczynań, często zaś je wspierać."
A Bartoszewski wspomniał niedawno, że w czasie swojej działalności konspiracyjnej bardziej bał się Polaków niż Niemców.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka