Nie można się uodpornić, trudno poradzić sobie ze wzruszeniem. Jestem po pierwszej części „Rozmów niedokończonych” z profesorem Szwagrzykiem. Polecam część drugą. - za parę minut.
Ból i emocje – za każdym razem te same. I bestialstwo katów. Nawet po śmierci. Spoczywają w Alei Zasłużonych na Powązkach, pod nimi pohańbione ciała męczenników i bohaterów. Najdzielniejszych z dzielnych. Niezłomnych.
Profesor Szwagrzyk też jest niezłomny. Na miarę dzisiejszych czasów. Bez Jego siły i konsekwencji Oni pozostaliby dalej wyklęci. W tym pospolitym znaczeniu tego słowa.
Co do jednego mam wątpliwości. Profesor proponuje, by używać nazwy „żołnierze niezłomni”. Sam się pilnuje, choć czasem mu się powie „wyklęci”, ale się zaraz poprawia. Chyba niepotrzebnie.
Myślę, że ta nazwa, "żołnierze wyklęci", jest właśnie najwymowniejszym znakiem zwycięstwa i tryumfu wartości, którym służyli i za które umierali. Zamierzony cynicznie znak hańby stał się tytułem do chwały. Słowo, które miało na zawsze poniżyć i odczłowieczyć, stało się symbolem heroizmu, słowem nobilitującym.
I to jest też największa klęska oprawców.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura