Prawicy, oczywiście. I to w dniu szczególnym. W rocznicę rozpoczęcia II wojny światowej. Natomiast dzień po rocznicy podpisania porozumień sierpniowych.
Te rocznice dają naszym patriotycznym refleksjom odpowiednią perspektywę. Gdzieś tam kołaczą pytania: czy musiało być tak?; czy nie można było inaczej?
A ja chcę dziś o sprawie znacznie mniejszego kalibru. Ważnej jednak, by znów za jakiś czas nie dręczyć się wątpliwościami, że może jednak należało inaczej. Chodzi mi o uzupełniające wybory do Senatu na Podkarpaciu.
Mamy szansę przesądzić o zwycięstwie kandydata PiS. Mamy też szansę zadecydować o zwycięstwie polityka z koalicji. Jakiegoś karapytopodobnego. Bo tam prawie wszyscy tacy. Mamy, tzn. my, Solidarna Polska, mamy.
A co my robimy? Wybieramy trzecie wyjście - przekonanie o zwycięstwie naszego kandydata, Kazimierza Ziobry. Na pewno wartościowy człowiek, jeszcze bardziej wartościowe nazwisko. Ale dostanie takie poparcie, które w sam raz wystarczy rządzącym do zwycięstwa. I podbudowania ich upadającego morale. Może nawet do odwrócenia spadkowych tendencji w sondażach. Chociaż to ostatnie raczej wątpliwe.
A Tadek Cymański, gdy jeszcze był tylko posłem, lubił nam przypominać: "pycha kroczy przed upadkiem". Bo kroczy! Warto o tym pamiętać, póki jeszcze czas. Wybory 8. września.
Pamiętać powinno także Prawo i Sprawiedliwość. Nie wystarczą apele. W polityce, gdzieś na zapleczach, toczą się w takich sytuacjach rozmowy, negocjacje, powstają wiążące ustalenia. Czy tak jest teraz. Zdaje się, że nie. Więc urażone ambicje i pycha z jednej i drugiej strony? Tego nie wiem.
Jeżeli jednak tak, to kto będzie winien klęski? A ta, przy bodaj pięciu kandydatach z prawej strony, jest prawdopodobna.
W notce z 23.07.2013 "O jedność prawicy" prezentowałem tutaj na salonie24.pl stanowisko gliwickiej Solidarnej Polski, apelującej do Zarządu o wycofanie naszego kandydata i poparcie PiS. Dziś nic się nie zmieniło, skrócił się tylko czas, więc sprawa jest bardziej pilna. Ktoś powinien podjąć decyzję. Nie ryzykujmy - stawka jest zbyt wysoka. Ewentualne zwycięstwo koalicji za drogo nas będzie kosztować. Wszystkich.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka