Zauważyli Państwo? Ci przynajmniej z Was, których obowiązek lub inna konieczność skłania do słuchania sobotnio – niedzielnego politycznego gadania w Trójce i w Radiu Zet? Więc czy zauważyli Szanowni Słuchacze, że akustyczną dominantą tych pasjonujących dyskusji jest śmiech? A nawet nie śmiech, tylko rechot. Niemal wszystkich uczestników - od Halickiego (kolejność nieprzypadkowa), przez Kalinowskiego, Olejniczaka, Wujca, do tego pana od pana z Biłgoraja. Bardzo im wesoło, coraz weselej, z tygodnia na tydzień.
Dzisiaj to do mnie dotarło. Potwierdzi się pewnie jutro, bo u Olejnik jest jeszcze weselej. Bliźniacze audycje – nawet prowadzące do siebie się upodobniły, jednej nie odróżnisz od drugiej. Bo ta druga narzuciła styl i teraz wszystkie chcą być, jak ona. Dawniej artysta, nawet artysta-dziennikarz, chciał się odróżniać, być oryginalny, choćby za cenę snobizmu. Dziś się trzeba upodabniać. Dziś epigon to brzmi dumnie. Kiedyś – obraźliwie.
Wróćmy jednak do śmiechu. Im poważniej Ziobro i Brudziński, tym rechotliwiej wśród pozostałych – rafineria dowcipów, kopalnia szyderstw.
„Dawniej, kiedy, nie wiem…” (Różewicz) czyli tak dawno, że się nie pamięta, wiedziało się, że kiedy lud, po trudach, złorzeczeniach i buncie przechodzi wreszcie do wesołości, to władzę ogarnia strach. Bo śmiech zawsze zwiastował kres – cynizmu, kłamstwa, tyranii. Dziś, kiedy władza rży…- no właśnie, co z ludem, co ze społeczeństwem? Co z nami?
Wydaje się, że powinniśmy się przerazić. Zobaczyć otchłań. Unicestwienia. Jak to było w staro-cerkiewno-słowiańskim? – „budet placz i zgrzit ząbom” (wybaczcie koleżanki i koledzy z krakowskiej polonistyki niedokładny cytat).
Za peerelu bawił nas dwuznacznością Waligórski: „Leżymy tu i czekamy, choć żeśmy dumni i szumni, a przecież serc już nie mamy, bo po cóż serce mumii. A jak tam u Was w Ojczyźnie…?”
A u nas, można by sądzić, że dziś, jak zawsze, jak w 1936 w Wierzyńskiego "Ojczyznie chochołów" - „naród niegotowy”.
Tylko czemu ten śmiech politycznego salonu III RP taki coraz bardziej sztuczny, nieszczery...
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka