Warszawski Sąd umorzył proces przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu i jego trzem współpracownikom.
Wielka radość. Krzepiąca. Kraj okazał się normalny. Kiedyś się komuś rzekło, a nawet napisało, że „polskość to nienormalność”, więc uparł się, by „słowo stało się ciałem” (wierzący, a jakże, pamiętamy ten ślub) i sprowadza ten nieszczęśliwy kraj do granic absurdu i patologii.
Nie wszystko udaje się zdeprawować. Nawet polski wymiar sprawiedliwości broni się przed tym resztkami sił i coraz częściej skutecznie. Coraz częściej – bo może widzi już zmierzch epoki bezprawia i epidemii samobójstw.
Mariusz Kamiński to wyjątkowy dla mnie polityk. Niezłomny. Nie jest typem charyzmatycznego przywódcy, który słowem porwie za sobą tłumy – obce mu są wszelkie populizmy i ograne frazy. On mówi zwięźle, nawet nieefektownie i jest nieprzejednany wobec wrogów.
Poświęciłem mu tutaj cztery notki.
No i co się dziwisz?;
Niezłomny;
Komisja rodzi się w bólach;
Znów przyszli po Mariusza K.
W jednej z nich pisałem w zakończeniu: "Teraz czekamy także na przeproszenie przez premiera Tuska ( pamiętamy, co wówczas mówił o Kamińskim ) i przywrócenie go na poprzednie stanowisko."
Wiem, ze się nie doczekamy. Ale przypominać, jakie obowiązują standardy, warto.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka