Wigilia. Od rana ostatnie przygotowania, jakieś jeszcze drobne zakupy, kilka telefonów, życzeń i zbieranie się do wyjazdu. Do rodzinnego domu.
Mieliśmy być wcześniej, ale czas nam (mnie i córce) spłatał figla i nieoczekiwanie zrobiła się 15.00, gdy zza zakrętu wynurzył się dom Babci.
Co prawda Babcia nie żyje od 2 lat, dom jednak pozostał domem Babci. Tu mieszkała przez ostatnie 45 lat swego niezwykłego życia, tu gromadzimy się od zawsze w każde Święto, czasem całą ósemką, ze swymi dziećmi, czasem, jak w tym roku, w składzie mocno niepełnym. Pozostała czwórka śle życzenia z różnych miejsc Polski i Europy.
I jak zawsze jest ta sama atmosfera wzajemnej życzliwości, wspólnych kolęd, wspomnień i nadziei. Łamiemy się opłatkiem, wierzymy w spełnienie życzeń, chwalimy kolejne dania, ostrożnie skubiemy karpia. Gdzieś tuż obok, czujemy, uśmiecha się Babcia.
Spać idę na górę, do Jej pokoju, w którym lubiła znikać na te niewielkie krótkie chwile wolne od zajęć, by coś przeczytać, coś napisać, a najczęściej pomodlić się. Za wszystkich – za Świat, za Polskę, a przede wszystkim za nas.
Bo Babcia martwiła się o wszystkich, bardzo się martwiła i zawsze. Tylko modlitwa łagodziła Jej zmartwienia. Dlatego modliła się często, właściwie żyła modlitwą. Próbowała nas tego nauczyć, niektórych skutecznie.
Wzruszyliśmy się, gdy w tym roku Jej wnuczka, nieoczekiwanie, przed wigilijnym posiłkiem poprosiła o chwilę skupienia i przeczytała Ewangelię. Jak 3 lata temu po raz ostatni Babcia.
Jestem w Jej pokoju i wiem, że do pełnego szczęścia brakuje mi tylko rozmowy o poezji. Zawsze to była najważniejsza godzina naszych spotkań z Mamą. Czytała nam swoje ostatnie wiersze, radziła się, opowiadała o spotkaniach z czytelnikami. Godzina tylko, bo na więcej nie miała czasu. Do ostatnich dni, nawet te parę miesięcy po dziewięćdziesiątce, wszystko w domu i wokół siebie robiła sama.
Biorę do ręki Jej tomiki, czytam. Odnajduję kilka wierszy o Wigilii. Wszystkie piękne, bo mojej Mamy. Ale chyba nie tylko dlatego.
Jednym podzielę się z Państwem.
Święta Noc
Idzie noc – cicha noc,
lekką stopą w śniegu brnie.
Ponad ziemią białą
złote gwiazdy zapaliła,
jak w bajkowym śnie.
Idzie noc – Święta Noc,
w jej ramionach cały świat.
Idzie lasem i polami,
Światłem płynie nad miastami
i ucisza wiatr.
Święta Noc – Boża moc:
pokój ziemi, pełnia łask –
przebaczenie,
uciszenie,
Boże w sercach narodzenie-
Betlejemskiej nocy blask.
Z tym „uciszeniem” życzę wszystkim – Autorom i Czytelnikom oraz Administracji – pięknych i szczęśliwych Świąt. Aleksander Chłopek
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości