Od Mysiora i Jego "Sprawek" dowiaduję się dzisiaj, że "Alternatywa dla Niemiec", czyli AFD, domaga się w Bundestagu, by Rząd Federalny wymusił na władzach Bawarii umieszczenie napisu "Nigdy więcej" w języku polskim na pomniku upamiętniającym ofiary obozu w Dachau. Taki napis od lat 60. jest obecny na pomniku w pięciu językach: angielskim, francuskim, niemieckim, rosyjskim i w jidisz.
Największą grupę więźniów w Dachau stanowili Polacy. Z 200 tysięcy ofiar większość została wymordowana. W jaki sposób, nie trzeba nikomu w Polsce przypominać. Choć może się mylę, ale o tym za chwilę.(1) Zarządcy byłego obozu nie uznali do tej pory za stosowne upamiętnić polskich ofiar. Posłowie AFD postulują też przeznaczyć 5 milinów euro z budżetu Ministerstwa Edukacji i Nauki na badania dotyczące prześladowania Polaków w III Rzeszy oraz ich powojennych losów.
Przyznaję, że ta wiadomość wstrząsnęła mną dzisiejszym rankiem. Przy całej mojej świadomości o niemieckiej bucie, o szczątkowej, fragmentarycznej denazyfikacji przeprowadzonej u naszego zachodniego sąsiada, o mocno jednostronnym tak zwanym pojednaniu polsko-niemieckim (brak zadośćuczynienia i reparacji), to jednak nie sądziłem, że cynizm potomków zbrodniarzy, wyjątkowych nawet w skali dwutysięcznej historii naszej cywilizacji, może być tak demonstracyjnie pogardliwy!
A równocześnie w tej samej chwili oburzenia pojawiła się u mnie sympatyczna refleksja - jest jakaś partia w Niemczech, która kultywuje przyzwoitość! I to partia odsądzona od czci i wiary, uważana za antypolską i niemal nazistowską. Do której miała czelność w Parlamencie Europejskim przystąpić posłanka Ewa Zajączkowska. Jedna z tych młodych dziewcząt i chłopców, którzy na naszej scenie politycznej mogą imponować wiedzą, odwagą i retorycznym kunsztem.
I która mogła swoją urodą, temperamentem i polskością zauroczyć młodych narodowców niemieckich do tego stopnia, że upominają się o pośmiertny szacunek dla naszych rodaków. Jak tu nie zacytować Norwida: "Wiele jest dróg do potomności/ jeno po samodzielnych bojach".
By być samodzielnym, trzeba mieć odwagę. Szczególnie w polityce.
1 - "...większość została wymordowana. W jaki sposób, nie trzeba nikomu w Polsce przypominać." Może jednak trzeba - sam się o tym przekonałem, słuchając w odcinkach w Radiu Maryja wspomnień więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych zebranych w książce pod tytułem "Rytm życia" Stanisława Kłodzińskiego i Zdzisława Jana Ryna. Powiedzieć wstrząsające wspomnienia, to mało! "Medaliony" Nałkowskiej i "Opowiadania" Borowskiego razem wzięte nie są nawet w części tak ..... - nie wiem, jakim słowem to wyrazić, nazwać. Każdy powinien tę książkę przeczytać lub odsłuchać w audiobooku.
Pochodzę z wielodzietnej rodziny z ośmiorgiem dzieci, znam wartość takiej rodziny i wiem, ile jej zawdzięczam. Od 18 roku życia byłem inwigilowany przez SB i objęty przez te służby wielokrotnie operacjami rozpracowującymi. Przepracowałem 35 lat w zawodzie nauczycielskim jako polonista, dwie kadencje w Sejmie, w Klubie parlamentarnym PiS. Od 12 lat bezpartyjny. Obecnie na emeryturze, ze statusem represjonowanego politycznie w PRL. Uczestniczę w lekkoatletycznej rywalizacji sportowej na Mistrzostwach Polski Mastersów, zdobyłem kilkanaście medali, w tym 7 złotych (w skokach: wzwyż, w dal, trójskok i o tyczce). Sympatyk PJJ.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka