Dwoch debili (w tym conajmniej jeden bolszewik) udowadnialo przez caly dzien stworzonym na obraz i podobienstwo swoje, ze „ dalismy rade”.
W zasadzie trudno postawic diagnoze.
Czy chodzi mianowicie o syndrom zacofania rodem z „ Konopielki”, gdzie przybycie obcego stanowi nieprawdopodobne wyzwanie dla Taplarskich – bo przecie „uczycielka” nie bedzie sie za stodola wystawiac ?
Czy moze chodzi o o bolszewicki obraz po bitwie, gdzie wszystko najpierw z nienawisci klasowej zniszczono razem z tymi co potrafili cokolwiek zrobic, a teraz stanelismy przed zadaniem zbudowania wychodka – i dalismy rade ? A jak ! Polak potrafi !
Kiedy wszystkie kraje cywilizowane (podkreslam !) po takiej imprezie jak EURO rozpoczynaja liczyc pieniadze za wykonana usluge ( serwis oczywiscie standardowy – wiec o czym tu gadac !) my dajemy sie glaskac jak Pigmeje, ze jednak przybyszow nie zjedlismy. I chociaz jestesmy powszechnie znani jako „golodupcy”, to zastano nas nawet w majteczkach w bialo czerwone paski i z „cola” w reku.
Cala ta oferta prezentowana od miesiecy medialnie i oficjalnie zgadzala sie na dodatek co do joty. Mozna bylo bezpiecznie (za wyjatkiem jednego tragicznego irlandskiego chlopca, ktory sprawe zrozumial zbyt doslownie) pojesc, pospiewac, popic i popie...Brawo molojcy !
Ogromny ten sukces wspolczesnej mutacji ”propagandy sukcesu” zasadzil sie glownie na tym jak z europejskiego , normalnego kraju przygotowujacego latami wspaniale, serdeczne, goscinne, sportowe widowiska z Adasiem Malyszem w roli glownej, i to w pozytywnej konkurencji z austriacka renoma w tym wzgledzie, stoczyc sie w zupelne ...buraki.
A dwoch debili, conajmniej polowa narodu i wszyscy bez wyjatku mainstreamowi dziennikarze sie ciesza i ciesza i ciesza...Brakuje tylko wioskowego „pierduna”, zeby w koncu przerwal to niezwykle konstruktywne spotkanie polskiego grajdola.
Inne tematy w dziale Polityka