Mowi sie o polskim podziale spoleczenstwa. Juz nie o peknieciu, ale tektonicznym rowie.
To dobrze, to optymistyczna diagnoza i oby byla do wyborow prawdziwa i coraz bardziej uzasadniona.
Wczorajsze ranne „sprzatanie” na Krakowskim Przedmiesciu mialo w sobie to „cos” - chamskiego i bolszewickiego. Trudno wyobrazic sobie jakikolwiek kraj cywilizacji zachodniej gdzie nie pozwolono by w takich okolicznosciach na spokojne dopalenie sie zniczy, zblakniecie kwiatow i godne wyciszenie spolecznych emocji wobec tak tragicznych wspomnien.
Ktos w Polsce takie polecenie jednak wydal, ktos tak caly czas rozumie sens udzielonej mu wladzy. Trudno przypuszczac, ze nadal rzadzi Kiszczak z Jaruzelskim – jednak znalezli sie nastepcy z tym samym wbudowanym chipem bolszewickiej kultury. Kultury pogardy dla drugiego, chwilowo slabszego czlowieka. Ten wspolny rodowod z tymi co przedwczorajszej nocy skrycie zamienili tablice na smolenskim lotnisku – cmentarzu wiele mowi. Ten nieustanny zakaz filmowania czy fotografowania takich wydarzen, z konsekwencjami pobicia wlacznie, jest jakze znamienny.
Taki obraz i taki styl ma swoich zwolennikow. Jest ich duzo, bo latwy to sposob na zycie. Artykuluja swe racje pokretnie, nachalnie i jak trzeba to brutalnie i bezwzglednie. Od 1945 roku walcza o swoje bolszewickie status quo i etos tej walki pielegnuja w kolejnych juz pokoleniach. Zdarzaja sie wsrod nich i dosiebierni intelektualisci, ale w zdecydowanej wiekszosci to wyemancypowani pseudo inteligenci, po wspolczesnych, na swoja juz miare skrojonych, szkolach. Walcza o rownouprawnienie w spoleczenstwie poza naturalnymi kryteriami. Nie uznaja demokracji jako rownosci szans dla wszystkich. Demokracja w ich pojeciu to mozliwosc wlasnego dojscia do glosu i przywilejow z ominieciem obiektywnych kryteriow. Jak w Rosji 1917 roku gotowi sa nawet na „rzniecie watach” by zajac upragnione uprzywilejowane pozycje.
Swym bolszewizmem kompromituja wlasne srodowiska. Aktorskie: Grabowski rzeczywiscie z natura „Kiepskiego”, Barcis rzeczywiscie z natura „Czerepacha”, muzyczne: Holdys z tymi publicznie wyglaszanymi „ch..”, Penderecki z palacem „noworysza” i sprzedanym autorytetem, zydowskie: z klasycznym „rejwachem” biedoty kresowych miasteczek zamiast powaznej dyskusji, dziennikarskie: Lis ze swym skrajnym koniunkturalizmem, czy Najsztub ze swa skrajna ignorancja etc. To tylko wybrane przeciez przyklady.
To wlasnie oni przez te wszystkie lata przemiany wolaja najglosniej o porozumieniu, chcac z niego jak najwiecej wyszarpac jesli juz nie da sie inaczej - jesli nie da sie miec wszystkiego dla swoich. Takie porozumienie, to wylacznie glajszachtowanie - rownanie tylko w dol. Historia radzieckiej Rosji i tzw „Wschodu” wykazala to dobitnie. To utrata jakiejkolwiek szansy na intelektualny rozwoj, utrata szansy szczegolnie dla slabszych na rzeczywiste sieganie wyzej. Efektem tej „rownosci bolszewickiej” jest wlasnie kondycja dzisiejszej Polski z ta ciagle gorliwa ochota do uzycia i paly i przyslowiowego walca.
Nie tak dawno redaktor Lis zastanawial sie czy pochodzimy od tej samej malpy. Redaktor Lis dokonal nie tylko autokwalifikacji, ale i ciekawego odkrycia. Moze nawet trafil w samo sedno. Istota „czerwonego bolszewizmu” bowiem i jego zasadniczym problemem jest, od prawie stu lat, wlasnie proba uzyskania pelnego rownouprawnienia tych co pochodza od malpy z tymi co pochodza od Stworcy. Takze w Polsce.
Inne tematy w dziale Polityka