1-2-3 1-2-3
139
BLOG

Collegium Humanum – czyli przekroczenie „czerwonego“ Rubikonu.

1-2-3 1-2-3 Społeczeństwo Obserwuj notkę 3
„Dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie"

W tym przysłowiu, właśnie współcześnie zmodernizowanym, kluczowe stają się słowa DZBAN i UCHO.
I tak otaczające nas „dzbany” po wyborze swej życiowej drogi wiodącej do polityki, i to wprost na najwyższe stanowiska w państwie, oczywiście wzorem bolszewickiej rewolucji  sprzed ponad stu lat gnają na… skróty. Wtedy w 1917 w „czerwonej” Rosji, wypłynął z czworaków wszelki motłoch i wyłącznie za zasługi "ucha" wskoczył z nadzwyczajną zręcznością na podaną przez Lenina drabinę awansu społecznego. 30 lat później w „Ludowej” Polsce „masy pracujące miast i wsi” za to samo UCHO na rzecz jedynej wtedy Partii, o której z taką ekstazą pisała z wielkim talentem nasza sztandarowa noblistka Wisława Szymborska, sięgały zaszczytu tzw. „wysuwania” na uniwersytety.
Były to jednak odosobnione przypadki dla wyjątkowo utalentowanych za zasługi  w miłości do „związku radzieckiego”. Szacowni profesorowie  byli politycznie zmuszani do nadzwyczaj łagodnego egzaminowania przyszłych światłych kadr „budownictwa socjalistycznego”. Najwybitniejszym przyznawano tytuły „marcowych docentów”, by ostatecznie pozyskiwać „belwederskich profesorów”.
Tak budowano „sztucznymi” tytułami „sztuczny” autorytet władzy  w „sztucznym” państwie o nadanym przez sowiety ustroju „powszechnej szczęśliwości”. Była jeszcze jedna i jakże ekskluzywna możliwość dla wyjątkowo tępych, nadających się za to znakomicie na partyjnych funkcjonariuszy – Wyższy Uniwersytet Marksizmu i Leninizmu, czyli WUML.

Na przełomie lat 70 i 80. zapanowała moda na „robienie” doktoratów dla decyzyjnej nomenklatury. Tak, tak…dla, a nie przez. Wynajmowano bowiem fachowców do pisania, boć przecież trudno było odrywać zainteresowanych  od budowy „rozwiniętego ustroju socjalistycznego”, będącego przecież dopiero etapem dojścia do „wyśnionego marzenia pokoleń” (z czworaków!) – komunizmu. Rektorzy i dziekani uniwersytetów mieli już zadbać o szczęśliwy przebieg obrony, trudno było bowiem dopuścić do jakiegoś sabotażu na tak ofiarnej służbie.
Ten wirus „czerwonej zarazy” doskonale zmutował w nowej rzeczywistości. Przecież uniwersytety w ustroju kapitalistycznym mogą być , jak wszystko, prywatne, a ich rektorami mogą w demokracji zostać, tak na wszelki wypadek, sprawdzeni towarzysze, także, a może przede wszystkim w sprawności UCHO. Podobnie zresztą jak na jakże „odpowiedzialnym odcinku” mediów:  TV Republika – SBU/Sakiewicz, TVN – SB/ Wejchert, Polsat -  SB/Solorz, TVP/TVPInfo - do wyjaśnienia!
Trochę to wszystko musiało potrwać, ale nastał XXI wiek i już naprawdę przestało wypadać by Marszałkiem Sejmu był nawet genialny, ale tylko maturzysta,  czy to z Przemyśla czy innej Warszawy. Jedynie „przestało wypadać”, bo trzecie pokolenie „po czworakach” nadal nie uznaje żadnych elit – w końcu  wszyscy są równi w swym rodowodzie. Jak skonstatował zdolny polski socjolog z Bremy „Państwo schamiało, a chamstwo się spańszczyło” i elity przestały być już potrzebne. Są jednak, zwłaszcza w unijnej Europie jakieś kryteria i jakieś standardy. Potrzebna była bardzo fabryka dyplomów…to ją założono. Doktorat zaś, z coraz bardziej kretyńskich tematów łatwiej dziś napisać niż kiedyś maturalną rozprawkę. W końcu w demokracji każdy „śpiewać może” i jest wielkim świństwem odsłanianie „tajemnic kuchni”. Zwłaszcza, że onegdaj jakiś światły Niemiec zauważył, że:” nie należy nigdy pytać jak się robi kiełbasę”.

Ponad 40 lat temu, u „szczytu” Solidarności, Jan Tadeusz Stanisławski, w gdańskiej Olivii  na Festiwalu Piosenki Zakazanej wyśpiewał cytując matkę https://www.youtube.com/watch?v=Kv7yDfI0tQQ&ab_channel=m.maska  ,
 jak się właśnie okazuje, prorocze słowa: „jest poniżej mojej godności zastanawianie się nad tym czy cham przywali mi prawą łapą czy lewą nogą” – „ bo cham to jest cham…”

1-2-3
O mnie 1-2-3

Poszukuje swiata realnego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo