Po niemalże 35. latach tzw. wolności i demokracji w Polsce należałoby się zastanowić co w Rzeczpospolitej jest naprawdę, co jest autentyczne. Po zainstalowaniu 13. grudnia 2023 jakiegoś ponurego „ryżego” reżymu, który bezwstydnie i po chuligańsku „wali w pysk” każdego, który im się nie spodoba – dziś po prostu nie wpuszczono do pracy Prokuratora Krajowego - nastała moda na organizowanie konferencji „jajogłowych” pod umownym hasłem „Co dalej z Polską”. Nie było by w tym nic nagannego, korzystania z tych ostatnich praw obywatelskich, dopóki nie rozpędzą pałą, gdyby nie ci „jajogłowi” właśnie, a w rzeczywistości samozwańcze autorytety.
O ile dla takich przedsięwzięć strony narodowej można znaleźć usprawiedliwienie i uczciwie zauważyć przejawy autentyzmu mimo często żenujących oznak amatorszczyzny według obowiązującej tam zasady „każdy śpiewać może”, to „spektakle” tzw. intelektualnej prawicy są skandaliczne w zakresie pyszałkowatego ignorowania inteligencji widzów czy słuchaczy.
W pierwszym przypadku trzeba przywołać telewizję wRealu24, a przede wszystkim „redaktora” Marcina Rolę, który właśnie ogłosił był publicznie o „obronie studiów” – cytując wiernie. Takie sformułowanie sugeruje natychmiast jakiś licencjat, na jakimś prywatnym zaocznym „Collegium Tumanum”. Słusznie zauważono, że przede wszystkim powinien nauczyć się wreszcie języka polskiego. Ten „samozwaniec”, może lepiej samorodek z warszawskiej Pragi jest jednak jakoś autentyczny i w obecnych warunkach robi co może. Pewnie dlatego z „marsową miną” przychodzą do niego całkiem solidni intelektualiści, tacy jak małżeństwo Wielomskich, Michalkiewicz, Kulińska, Zapałowski, Osadczy, Sykulski, Wolska – których zawsze warto wysłuchać, bo nie kłamią posługując się w swych analizach i wywodach bieżącymi i niezmanipulowanymi informacjami.
Całkiem inaczej wygląda sprawa w prestiżowym „Klubie Ronina”. Tu na autentyzmie tytułów i wykształcenia – autentyzm właśnie się kończy ustępując miejsca manipulacji i zaprzaństwu.
Sam „Ronin”, wychrzta Orzeł, biorąc ogromną odpowiedzialność za kształtowanie opinii swym tygodniowym przeglądem, działa wybiórczo, stronniczo, posługując się niedomówieniami i przemilczaniem. Spektakularne wydarzenie lipcowego odsłonięcia pomnika „Rzezi Wołyńskiej” w Domostawie świadomie nie znalazło najmniejszej publicznej wzmianki. Tacy bywają też i goście. Marek Jurek, ten chrześcijańsko-katolicki narodowy apostoł, instalujący w Sejmie, jako druga osoba w państwie, szemraną żydowską sektę Chabat Lubawicz, czy Jan Rokita, zadufany Krakus, utrącający w zasadniczym dla Polski momencie ustawę lustracyjną. Dziś twierdzi, że nie jest politykiem i zajmuje się pszczołami. Michalkiewicz w swym publicystycznym temperamencie posługuje się brutalnie bezpośrednim epitetem „zasrańcy”. Rzeczywiście mamy do czynienia z sytuacją „walnięcia” w swoje gniazdo, by następnie przejść w spokoju do własnej winnicy, czy pasieki.
Konstytucjonalista Piotrowski stojący „murem” za postkomunistyczną konstytucją wykombinowaną przez genseka Kwaśniewskiego sprawia wrażenie, że na ołtarzu legalizmu robiłby to samo nawet z „Mein Kampf”, choć już jego student, dziś także profesor prawa Majchrowski, słusznie przywołał przykład samochodu z czterema kierownicami z jordanowskiego ogródka, którym nigdzie się nie dojedzie bo do zabawy jedynie służy.
W tymże środowisku pojawiają się także „giedrojciowcy”, ze swym utopijnym i anachronicznym prometejskim projektem celowo nie uwzględniającym, że dzisiejsza Ukraina budując nazistowskie państwo skalana jest kolaboracją z Hitlerem, który a jakże, też walczył na śmierć i życie i to „w imię Boga”(!) z komunistycznymi sowietami. Nawet w Austrii, która do dziś nie rozliczyła się ze swych nazistowskich zbrodni, używanie obecnie jakiejkolwiek hitlerowskiej symboliki, w każdej formie, jest bezwzględnie i surowo penalizowane. Jednak kolejni goście, Żurawski vel Grajewski czy Krzysztof Skowroński także nie widzą sprzeczności w aspiracji banderowskiej Ukrainy do wejścia do UE i NATO zdając się podzielać opinię eks-ambasadora Piekło, i głowy państwa Dudy, że wymóg rozliczenia przeszłości z dokonaniem ludobójstwa rzezi wołyńskiej włącznie, jest politycznym szantażem.
Mamy więc sytuację w której, w gruncie rzeczy, nie zasługujemy na poważne państwo.
Z jednej strony bowiem, nie jesteśmy w stanie tego zrobić z ludźmi, nawet szczerymi i autentycznymi, którym brak zasadniczego przygotowania i umiejętności.
Z drugiej mamy do czynienia ze skrajnymi przejawami zdrady i zaprzaństwa, z wykształconą z latami, także tymi komunistycznymi niestety, nadzwyczajną umiejętnością kreowania iluzji teatru dla „ciemnego ludu” i chronicznego oszukiwania opinii publicznej dla maskowania własnych partykularnych interesów. Ta podła, na ogromną szkodę Polski, postawa opłacała się jak dotąd znakomicie przez dekady i pokolenia i jest o wiele groźniejsza od, gołym okiem widocznej, ostentacji „bandy rudego”.
Społeczne przyzwolenie na ten zatruty klimat „polskiego piekła” doprowadzi do kolejnej utraty państwa. Wydaje się, nie byliśmy przez ostatnie 120 lat, już aż tak blisko ponownej klęski.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo