Słucham ja sobie w Jedynce rozmowy z v-ce ministrem finansów dotyczącej prywatyzacji firm sektora energetycznego. Jako osobie ściśle prywatnej, prywatyzacja jest mi szczególnie bliska i dobrze znana - ja już temu procesowi kiedyś się poddałem. Niemniej, fabrykę mączki rybnej niech sobie sprzedają, albo inny kamieniołom, a nawet kawałek torów do Wieliczki - pal to licho. Ale jak komuś sprzedadzą prawo dostarczania prądu do mojej żarówki, a ten ktoś nagle zmieni zdanie i mnie zostawi z tą pragnącą prądu żarówką i sobie pójdzie zabierając ze sobą turbinkę....? No to słucham uważniej.
Rozmowa jak rozmowa, trochę szczegółów, ogólne wju i takie tam. I nagle, ni z gruszki ni z marchewki, redaktor zadaje pytanie w stylu: A czy nie boicie się, że opozycja oskarży was o wysprzedawanie 'klejnotów rodowych', majątku narodowego? Jak Pan odeprze taki zarzut? A minister na to, że to wysprzedawanie to znowu nie tak od razu, bo do 2020r. Fajnie jest, myślę sobie, jest jeszcze czas, żeby sobie turbinkę wodną zamontować. A minister kontynuuje, że oni są już przyzwyczajeni do ciągłych ataków opozycji. O żeż ty, zaświtało mi, to fajnie mieć taką wartką habituację do bodźca awersyjnego (choć to ewenement), ale jakiegoś konkreta w odpowiedzi taka deklaracja nie zastąpi. I poczułem się już nieco przez pana ministra jako słuchacz wkręcany.
Ale nic to. Jedziemy dalej, a w zasadzie jadę sam, bo zapomniałem dodać, że tego wszystkiego wysłuchuję we własnym pojeździe będącym w ruchu. Redaktor drąży ministra: no dobrze, czy może pan zatem zapewnić wszystkich nas, że będziemy bezpieczni po tej prywatyzacji, że nic nam nie grozi? Minister jakby niezbyt rozumiejąc o co redaktorowi chodzi zaczyna, że nooo...w takim sensie będziemy, że powinien zostać wdrożony odpowiedni system regulacji.... Czerwona lampka zapaliła mi się na ten tychmiast pomiędzy uszami, a że akurat przejeżdżałem obok lotniska, to byłem bliski nagłego odlotu. Bo jak sobie przypomnę jak to u nas wygląda wdrażanie czegokolwiek, a już szczególnie systemu, a jak już nawet zostanie wdrożony, to jak on jest regulacyjny, to powróciłem do myśli o szybkim skombinowaniu jakiejś prywatnej wodnej turbinki. Redaktor jednak ponowił pytanie w zmienionej formie: czyli prąd będzie, światło będzie, nic nam nie grozi, czy tak? Nasłuchuję z zapartym tchem odpowiedzi ministra, który zaczyna: no...w takim sensie nic nam nie grozi, że.... I zacząłem się naprawdę bać. Pan minister nie na żarty przestraszył mnie, zwykłego słuchacza i odbiorcę zbawiennej 'mocy' z kabelka. A jeszcze bardziej przestraszył moje żarówki, że żarełko jednak może się skończyć. A także moją pralkę, lodówkę, zmywarkę i czajnik bezprzewodowy. Taki był niepijarowy ten minister, taki szczery, że aż nierzeczywisty, że aż straszny.
Żarówki żarówkami, a co z choinką na Święta i wężem na balkonie - znowu mam wrócić do świeczek?
Ulubione filmy
Planeta Małp, Geneza planety małp, Goryle we mgle, Małpia intryga, Małpia miłość ============================================== Na tym blogu nie ma licznika odwiedzin, ani też programu kolekcjonującego IP gości, ponieważ takie informacje nie są mi do niczego potrzebne
============================================
Raz zapartyjniony umysł może się jedynie przepartyjnić. Ale odpartyjnić się już nie jest w stanie. ===============================================
DOBRE BO SZCZERE:
Gdybym wiedział, że rządzenie będzie polegało, że osiem godzin jest o CO2, a osiem godzin o emeryturach pomostowych, i cztery godziny snu, to bym się nie pchał, powiem szczerze. Ani to pasjonujące, ani przyjemne."
D. Tusk na posiedzeniu prezydium Komisji Trójstronnej w sprawie emerytur pomostowych.
===================================
najlepiej realizować wielkie programy, gdy partia może sądzić samodzielnie.
J. Kaczyński podczas Kongresu PiS w Krakowie (ze strony www.pis.org.pl)
===================================
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka