Pan Toflarz Pan Toflarz
121
BLOG

Gra o życie: mały fragment o porwaniach.

Pan Toflarz Pan Toflarz Polityka Obserwuj notkę 12

 

Podstawowa prawda dotycząca negocjowania z terrorystami jest banalnie prosta. Demokracja nigdy nie może ulec przed przemocą, a terroryści nigdy nie powinni być nagradzani za jej używanie. W praktyce jednak sprawa jest o wiele bardziej zagmatwana. Rządy państw, których obywatele zostali porwani przez terrorystów na ogół do negocjacji przystępują, pomimo oficjalnych deklaracji o nie uleganiu żądaniom terrorystów. Przykładem może tu być oświadczenie Angeli Merkel po porwaniu przez Talibów niemieckich obywateli w 2007r., iż rząd niemiecki nie ulegnie żądaniom terrorystów wycofania żołnierzy z Afganistanu i nie pozwoli się nikomu szantażować. Wypowiedzią tą Kanclerz Niemiec próbowała 'ustawić' sposób zakulisowego negocjowania w sprawie uwolnienia zakładników i stworzyć dogodną sytuację do przejęcia inicjatywy negocjatorom. Najczęściej zresztą rządy wypowiadają się w sprawie porwań jednoznacznie: nie ustąpimy, nie zapłacimy okupu, nie pozwolimy się szantażować. Wypowiedzi takie można mnożyć.


 

Bywa niestety, że terroryści polityczni osiągają część zamierzonych celów. Tak było w Afganistanie z uwolnieniem kilku Talibańskich więźniów w zamian za wypuszczenie uprowadzonego włoskiego dziennikarza. Zgodnie wtedy uznano, że działania takie wzmacniają jedynie przekonanie terrorystów o ich wszechmocy, co zapewne doprowadzi do zwiększenia ilości porwań. Rząd Hamida Karzaja został wtedy ostro skrytykowany przez przywódców wielu państw. Gdy jakiś czas później Talibowie porwali 23 Koreańczyków, wypuszczania Talibów z afgańskich więzień już nie było. Po egzekucji dwóch zakładników doszło do bezpośrednich negocjacji przedstawicieli Talibów i koreańskiego rządu. W wynegocjowanym 'porozumieniu' rząd Korei zgodził się m. in. na wycofanie swoich żołnierzy z Afganistanu oraz wszystkich innych obywateli Korei pracujących tam dla różnorakich organizacji międzynarodowych. Sumy zapłaconego, ponoć olbrzymiego, okupu nie ujawniono. [Kilka miesięcy później autorzy tego porwania zostali zabici w ofensywie wojsk Afgańskich]. Tak więc i tym razem państwo uległo szantażowi porywaczy, co oczywiście sprowadziło na koreańczyków druzgocacą krytykę międzynarodową ich poczynań. Motywacja Talibów do dokonywania dalszych porwań osłabiona bynajmniej nie została.


W różnorodności grup uznanych za terrorystyczne wyraźnie widać podział na terrorystów absolutnych, nihilistycznych (najczęściej działających z pobudek wyłącznie religijnych) oraz terrorystów tradycyjnych, działających instrumentalnie z pobudek politycznych. Ci drudzy są bardziej skłonni do rozmów, negocjowania, choć oczywiście to bardzo ogólne stwierdzenie. Ważny jest bowiem także stopień zchierarchizowania struktur grupy i siła jej przywódców. Zawsze można mieć wątpliwości, czy mający upoważnienie do 'układania się' przywódca terrorystów ma także realną władze nad poszczególnymi podgrupkami czy nawet poszczególnymi członkami. Niestety takiej pewności nigdy nie ma. Wydaje się, że w grupach typu Talibów czy Al Qaedy tzw. centrala pełni bardziej funkcję ideologiczną i sankcjonującą moralnie niż kontrolną. Utrudnia to rozpoznanie właściwych intencji porywaczy i wybór odpowiednich sposobów negocjowania. Frustracja realizowanych przez terrorystów celów długofalowych przy jednoczesnym braku silnej władzy wewnątrz takiej grupy tworzy mieszankę wybuchową z trudnym do przewidzenia polem rażenia. Często więc negocjacje z porywaczami zamieniają się w swoistą 'grę w cykora', tak jak dwaj rozpędzeni na siebie kierowcy dodając gazu starają się wymusić na sobie nawzajem ustąpienie z drogi. Tylko wielkie umiejętności negocjatora 'państwowego' oraz odpowiednie działania w mediach mogą sprawić, iż zatrzyma on taką szarżę i przejmie inicjatywę w grze. A dodać należy, iż gra taka inicjowana jest najczęściej przez samych porywaczy. Stronę nie mającą wiele do stracenia i pozbawioną racjonalnych, akceptowalnych argumentów na rzecz swoich działań. Jak pokazał m. in. casus koreańskich zakładników, gra w cykora może się terrorystom niekiedy opłacać. I do niej też najczęściej zmierzają - trudno ukryć, że kosztem życia zakładników.


 

Przed rządem każdego państwa, którego obywatele zostali porwani przez grupę terrorystyczną o charakterze religijno-politycznym stoi więc szereg znaków zapytania, rozpościera się ogromny margines niepewności co do desperacji/sfrustrowania porywaczy, właściwych motywów ich działań, przynależności i stopnia zorganizowania, prawdziwości deklarowanych haseł i ostateczności wysuwanych roszczeń. Przy tym, terroryści świetnie wiedzą, iż oficjalnie niczego nowego nie usłyszą jak tylko zapewnienia przedstawicieli rządu o nieuleganiu roszczeniom. Można nawet zaryzykować tezę, że ten typ standardowych komunikatów zwyczajnie ignorują. Wiedzą także, iż chcąc uzyskać jakiś zauważalny efekt, muszą żądać znacznie więcej. Jak w każdym targu. W targu odbywającym się całkowicie zakulisowo, prowadzonym przez wyznaczonych przez rządy negocjatorów wspomaganych przez odpowiednie działania w mediach oraz prace 'w terenie'. We wspomnianym porwaniu Koreańczyków, przykładem takiej pracy w terenie było np. wywieranie nacisku na porywaczy przez lokalnych przywódców islamskich w Afganistanie (bezpośrednie spotkania z przywódcami muzułmańskimi), którzy następnie zarzucali terrorystom występowanie przeciwko podstawowym zasadom Islamu. Sam proces negocjacji wymaga od negocjatora plastycznego reagowania przy jednoczesnym zachowaniu pryncypiów, którymi się kieruje. Terroryści najczęściej na pryncypia zważać nie muszą stąd też niesymetryczność w sytuacji dwóch stron. Czasami, sposobem dojścia do takiej symetryczności jest wybranie przez negocjatorów rządowych strategii wzajemności (jak ty mi, tak ja tobie; jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie).To jednak rzadkie działanie w negocjacjach gdyż przy dużej domyślności sytuacji a niskiej informacyjności, 'gierka' taka może zamienić się w grę w cykora, mając za przeciwnika jeszcze bardziej zdesperowanych terrorystów.


 

To oczywiście fragmencik całego, skomplikowanego obrazu zatytułowanego: Gra o życie. Jednak i ten fragment sam w sobie jest na tyle skomplikowany i z tyloma znakami zapytania, iż każdy wypowiadający się na te tematy, a nie mający większej wiedzy i styczności ze zjawiskiem, powinien swoją niewiedzę pomnożyć przez wybraną liczbę > 1.

 

Ps. W związku z oficjalnym potwierdzeniem przez MSZ śmierci naszego rodaka, chciałbym przekazać Jego rodzinie słowa mojego najgłębszego współczucia i żalu. To była najsroższa 'lekcja bezradności' dla wszystkich nas.


 


 

Pan Toflarz
O mnie Pan Toflarz

Ulubione filmy Planeta Małp, Geneza planety małp, Goryle we mgle, Małpia intryga, Małpia miłość ============================================== Na tym blogu nie ma licznika odwiedzin, ani też programu kolekcjonującego IP gości, ponieważ takie informacje nie są mi do niczego potrzebne ============================================ Raz zapartyjniony umysł może się jedynie przepartyjnić. Ale odpartyjnić się już nie jest w stanie. =============================================== DOBRE BO SZCZERE: Gdybym wiedział, że rządzenie będzie polegało, że osiem godzin jest o CO2, a osiem godzin o emeryturach pomostowych, i cztery godziny snu, to bym się nie pchał, powiem szczerze. Ani to pasjonujące, ani przyjemne." D. Tusk na posiedzeniu prezydium Komisji Trójstronnej w sprawie emerytur pomostowych. =================================== najlepiej realizować wielkie programy, gdy partia może sądzić samodzielnie. J. Kaczyński podczas Kongresu PiS w Krakowie (ze strony www.pis.org.pl) ===================================

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka