fot. Facebook/Paulina Matysiak
fot. Facebook/Paulina Matysiak

Dlaczego Pola Matysiak musi ogłosić swoją kandydaturę na prezydenta RP

Rafał Woś Rafał Woś Lewica Obserwuj temat Obserwuj notkę 83
Nie ma już na co czekać. Zbuntowana polityczka Lewicy powinna jak najszybciej stanąć do wyścigu o prezydenturę w roku 2025. Jeżeli nie teraz, to kiedy? Jeżeli nie ona, to kto?

Pola Matysiak - posłanka z Kutna buntowniczką na Lewicy

Czy posłanka z Kutna ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo w przyszłorocznym głosowaniu powszechnym? Oczywiście, że nie. Nie po to jednak ta kandydatura. Chodzi o coś innego. A konkretnie o kilka spraw. Bo „układ gwiazd” jest naprawdę pomyślny…

Po pierwsze, posłanka z Kutna nie ma już na obecnej Lewicy żadnej przyszłości. Kto łudził się jeszcze, że jej wyskoki wobec protuskowej linii obecnego kierownictwa Lewicy rozejdą się jakoś po kościach, ten musiał porzucić wczoraj wszelkie miraże. Uśmiechnięta koalicja postanowiła uderzyć Matysiak tam, gdzie zaboli ją najbardziej. Czyli nie czekając na ostateczne wykluczenie z klubu (na razie jest zawieszona) wyrzucić Razemitkę z komisji ds. infrastruktury. To znaczy dokładnie z tego miejsca, gdzie spełniała się najlepiej pilnując dużych projektów rozwojowych w stylu CPK czy portów.

Przeciwnicy Matysiak kalkulowali, że zabierając jej realną robotę skazują buntowniczkę na polityczny niebyt. Wyszło inaczej. Matysiak obroniła koalicja PiSu, Konfederacji i Partii Razem (choć niecałej, bo kilku towarzyszy Poli - w tym Adrian Zandberg - głosowali za jej anihilacją). Nie wzięli oni udziału w głosowaniu zrywając kworum potrzebne do podjęcia decyzji.

Oczywiście ten symboliczny sukces Poli Matysiak sprawia, że sprawa jest dziś jeszcze bardziej „na noże” niż była kiedykolwiek. A do setki powodów, by nie móc znieść buntowniczki we własnych szeregach klub parlamentarny Czarzastego i Żukowskiej może teraz dopisać jeszcze jeden - wściekłość, że okazali się nie tylko małostkowi, ale i… potwornie nieudolni.


Szansa na realizację autorskiego pomysłu na „inną lewicę”

Po drugie, Paulina Matysiak nie tylko musi zawalczyć o więcej. Wygląda na to, że taka „ucieczka do przodu” miałaby dziś całkiem niezłe szanse powodzenia. Zbliżają się wybory prezydenckie. One decydują o tym, kto zostanie głową państwa. Ale przecież nie tylko. To także okazja do tego, by zbudować swoją polityczną markę wynosząc ją na nowe poziomy. Gdyby Matysiak kandydatką została, to miałaby aż do dnia pierwszej tury (a może i dłużej) zapewnione nieustanne publicity. Mogłaby wykorzystać to jako szansę na realizację autorskiego pomysłu na „inną lewicę”. Taką, której jeszcze dotąd w Polsce nie było, a która mieści się gdzieś „na lewo od PiSu, na prawo od libków”. Tam nikt dotąd swojego politycznego Eldorado nie szukał. Najwyższy czas to zmienić. Jeżeli nie teraz to kiedy?

Po trzecie, by zostać kandydatem na prezydenta trzeba mieć za sobą coś więcej niż tylko swoje własne ambicje. Ale przecież Matysiak coś takiego właśnie ma. Jest jedną z twarzy ruchu #TakDlaCPK - wielkiego ponadpolitycznego sprzysiężenia aktywistów na rzecz dużych projektów rozwojowych. Ten ruch może być chwilową efemerydą, która raczej nie przerodzi się w nic trwałego politycznie. Ale swojej skuteczności w organizowaniu poparcia (i na przykład podpisów) dowiedli wielokrotnie. Matysiak powinna podjąć próbę wsparcia się na tej platformie w budowaniu swojej prezydenckiej maszyny. Jest się z czego odbić.


Woś: Paulina Matysiak kandydatką na prezydentkę w roku 2025

Po czwarte, może dziś tego jeszcze nie widać i nie jest to tak całkiem oczywiste. Ale Paulina Matysiak ma duże szanse na wymyślenie nowej jakości na zastanej polskiej scenie politycznej. Nie mamy w naszej polityce dziś zbyt wielu polityków czerpiących swą legitymację wprost z idealizmu. Dominują starzy wyjadacze i mistrzowie realizmu - Kaczyński, Tusk i inni - ale przecież to nie jest tak, że w życiu publicznym nie ma innych sposobów gromadzenia wokół siebie poparcia. W pierwszej fazie naszej transformacji mieliśmy wielu „ideowych” graczy, którzy osiągali nierzadko wielce znaczną popularność. Był Jacek Kuroń, był Lech Wałęsa, był Lech Kaczyński. Także w innych krajach mamy takie przykłady. Stare i nowe.

Oczywiście to wszystko w tamtej formie nie wróci (i to chyba dobrze), ale jakiś rodzaj nowego ideowca może u nas przecież zaskoczyć. Także przez swoją inność wobec dominującego obecnie trendu. Dziś możecie się uśmiechać. Ale zapewniam, że są duże szanse, iż jutro możecie kiwać głowami i mówić „ależ to było oczywiste”. Jako się rzekło Paulina Matysiak jako kandydatka na prezydentkę w roku 2025 Pałacu nie zdobędzie. Nie bądźmy dziećmi, to jest absolutnie wykluczone. Ale przecież w projekcie, który tutaj opisuje mowa jest o pewnej inwestycji o dłuższej stopnie zwrotu. Chodzi o otwarcie nowego horyzontu, o stworzenie nowej dynamiki. Dlatego Pola Matysiak kandydować powinna. A nawet musi. Nawet jeśli nie chce, nie ma śmiałości, albo nie czuje się gotowa. Na takie rzeczy (prawie) nigdy nie jest się gotowym.

A jednak czasem się dzieją.

Rafał Woś



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj83 Obserwuj notkę
Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Pokaż komentarze (83)

Inne tematy w dziale Polityka