Posłanka Lewicy Paulina Matysiak (C) na konferencji prasowej dot. złożenia do Sejmu projektu ustawy "TakDlaCPK", 18 bm. w Warszawie, 18 bm. (aldg) PAP/Paweł Supernak
Posłanka Lewicy Paulina Matysiak (C) na konferencji prasowej dot. złożenia do Sejmu projektu ustawy "TakDlaCPK", 18 bm. w Warszawie, 18 bm. (aldg) PAP/Paweł Supernak

Podziwiam Polę Matysiak. Tylko co dalej?

Rafał Woś Rafał Woś Lewica Obserwuj temat Obserwuj notkę 45
Posłanka Paulina Matysiak stała się sumieniem parlamentarnej Lewicy. A pewnie i całej koalicji. Uśmiechnięci jej tego oczywiście nie darują. Dlatego będzie musiała walczyć.

Pola waleczna

„Gdyby rok temu Donald Tusk powiedział w swoim wystąpieniu co zamierza robić, jak będzie przejmował TVP, jak będzie podchodził do prawa, że kiedy mu wygodnie to uznaje pewne przepisy, a jak nie to mamy demokrację walczącą. To myślę, że nie zagłosowałabym za poparciem dla rządu” - powiedziała Matysiak w radiu Plus. Nie pierwszy to taki „wyskok” 40-letniej Razemitki. Pola (jak mówią o niej znajomi) od początku obecnej kadencji wyróżnia się na tle swojego własnego ugrupowania jak perła Peregrina pośród plastikowych kulek.  

Nikt prócz niej nie ma tyle odwagi, by mówić rzeczy prawdziwe, lecz dla projektu „uśmiechniętej Polski” totalnie niewygodne. Że umawiali się przecież z wyborcami na coś zupełnie innego. Albo, że mieli być lekiem na PiSowskie wynaturzenia, a nie PiSowską jazdą po bandzie podniesioną do potęgi szóstej. Nikt inny nie trzyma się też tak mocno dewizy, że liczyć się powinny „sprawy”, a nie barwy partyjne. Tak jest choćby z tematem wielkich inwestycji infrastrukturalnych (CPK, porty, koleje, atom), których Matysiak pilnuje w tej kadencji z zawziętością lwicy i pilnością klasowej prymuski. To jej oporowi (połączonemu z kwitnącym poza układem PiS-antyPiS sojuszem #TakDlaCPK) zawdzięczamy fakt, że otoczenie Donalda Tuska nie zdołało tych wielkich zamierzeń odziedziczonych po rządzie Morawieckiego wygasić, zaorać i utopić w sosie depisizacji.


Ironia losu i wierność ideałom

To niesamowity paradoks, że to właśnie w niepozornej posłance z Kutna - a nie w szykowanych do tej roli Zandbergu czy Dziemianowicz-Bąk - spełnia się dziś de facto stare jak partia Razem marzenie o tym, że „inna polityka jest możliwa”. Podczas, gdy cała parlamentarna lewica (z uwzględnieniem wiecznie rozhamletyzowanej Partii Razem) tonie po uszy utytłana w tuskowy projekt „uśmiechniętej Polski” (który jest „innej polityki” absolutnie całkowitym zaprzeczeniem), jedna jedyna Pola pilnuje sztandaru, pod którym szła do polityki. Już dziś jest z tego powodu w swoim otoczeniu mocno osamotniona. Niczym widzący w krainie ślepców - i to ślepców agresywnie zwalczających wszelką inność, której nie rozumieją albo rozumieć nie chcą.  

Przed Matysiak dziś rysują się z grubsza dwie drogi. Pierwsza (chyba bardziej dla niej naturalna) byłaby rolą „sumienia”. To - wbrew pozorom - jest funkcja w medialno-parlamentarnej demokracji bardzo potrzebna. Każdy układ władzy potrzebuje jakiegoś wentylu bezpieczeństwa. Miejsca, przez które daje się spuścić z własnego środowiska trochę nieznośnego ciśnienia. Bez takich wentyli układy stają się szczelnie zamknięte. A w konsekwencji wybuchają i nie ma już co zbierać. „Uśmiechnięci” idą tą drogą w przyspieszonym tempie. I jeśli w systemie pojawia się jakiś wentyl to zaraz go likwidują. Przekonani, że „to nie czas, ani miejsce” na takie fanaberie. Skutki będą oczywiste i nieuchronne. Ale tego koalicja Tuska dowie się dopiero po szkodzie.  

W wielu systemach wyborczych dojrzałych demokracji tak to właśnie funkcjonuje. W systemach większościowych albo mieszanych, gdy poseł dysponuje marką i bazą wyborców to żadna siła nie może go wyciąć. Bo wybiorą go choćby nawet został z partii wykluczony. Niestety polski system takim sytuacjom nie sprzyja. U nas o wpuszczeniu na listy decyduje partia - bez jej popracia droga do sejmu pozostaje zamknięta. Zostaje senat, ale to jednak jest boczny tor. 


Pola nie może spocząć na laurach

Dlatego Matysiak - chcąc niechcąc - będzie musiała zacząć się bić o swoje. Inaczej ją zadziobią i wytną. A zrobią to wcale nie jej otwarci wrogowie. Doświadczenie uczy, że najgorszego powinna się spodziewać ze strony tych, którzy szeptem i po kątach mówią to samo, co ona głośno. Jednak faktu, że to Matysiak miała odwagę przemawiać otwarcie, a oni nosili pokornie notorycznie mokrą ze strachu pieluchę, jej nie wybaczą nigdy. Tak to działa. To się z resztą już dzieje. Pola ma otwartą sprawę dyscyplinarną w partii Razem, co jest pokłosiem odpalenia ponadpartyjnej inicjatywy #TakDlaRozwoju. Jej niezależność i wierność zasadom boli. I właśnie dlatego będzie musiała zostać zniszczona. Pretekst się zawsze znajdzie. 

Aby temu zapobiec Paulina Matysiak powinna już teraz mieć plan. A ten plan to nic innego jak stworzenie własnej politycznej organizacji. To konieczne i nieodzowne. Wokół niej musi zacząć materializować się lewica w kontrze do tej dzisiejszej. Czy będzie to miało kształt ruchu, partii czy koła? Nie wiem, to teraz drugorzędne. 

Ważne jest, że czasu na taki ruch nie będzie coraz więcej. 


na zdjęciu: Posłanka Lewicy Paulina Matysiak (C) na konferencji prasowej dot. złożenia do Sejmu projektu ustawy "TakDlaCPK", 18 bm. w Warszawie, 18 bm. (aldg) PAP/Paweł Supernak


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj45 Obserwuj notkę
Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka