"Demokracja jest zjawiskiem wirtualnym"
Problem ze współczesną demokracją polega na tym, że jest ona w 80-90 proc. (wyliczenia własne) zjawiskiem wirtualnym. Jej widzowie, a do pewnego stopnia także sami uczestnicy ulegają zbiorowemu złudzeniu. Widzą bowiem głównie to, co chcą widzieć. System podsuwa im tylko takie informacje, które będą im bardziej „smakować”. Tak to działa.
Idźmy dalej. Jest oczywistym skandalem czynny opór wobec inwestycji w retencję albo (szerzej) w żeglugę śródlądową prowadzony w regionie w ostatnich latach przez przeróżnych aktywistów i polityków - spośród których wielu albo wręcz jest dziś w obozie władzy albo na jego bezpośrednim zapleczu. Jest wreszcie atmosfera strachu zbudowana wokół polskiego państwa w czasie trwających od zmiany władzy rozliczeń. W takiej atmosferze nikt nie chce się wychylać, a niedziałanie lepsze jest od działania.
To jest kontekst, w którym najnowsze i wygłaszane pod publiczkę słowa premiera Tuska, że oczekuje od swoich podwładnych aktywności i nie będzie tolerował, by w obliczu zagrożenia nie zadowalać się „wygodnym formalizmem” czy nawet „trzymaniem się przepisów” brzmią wyjątkowo podle. No dobrze, świetnie. Bo czy to nie za to ten sam Tusk ściga dziś swoich politycznych przeciwników? I czy to nie jego własny obóz polityczny gotów jest zrobić kryminalistę z każdego, kto np. w czasie pandemii próbował działa?
Pomijam już nawet kluczenie przez „uśmiechniętych” w temacie organizacji pomocy dla powodzian, gdzie zamiast sprawdzonych i zbudowanych przez lata procedur Tusk woli sięgnąć po swojego starego kumpla Jurka Owsiaka, a ministry z Polski 2050 mówią o niskooprocentowanym kredycie.
Wszystko to są argumenty mocne, ale…
Ale „nieuśmiechnięci” mylą się sądząc, że oto w sposób czarodziejski powódź zmyje puder z tuskowej Polski, a miliony „uśmiechniętych” przejdą teraz rączo na stronę krytyków rządu. Tak nie będzie. A nie będzie z jednego prostego powodu. Bo, Polska Tuska to jest projekt dobrze podmykany. I zabezpieczony. Zwłaszcza od strony hegemonii i spójności przekazu medialnego. Nie po to „uśmiechnięci” weszli do mediów publicznych już w grudniu 2023 roku i wstawili tam swoich stronników. I nie po to w mediach społecznościowych działa wyspecjalizowana „policja myśli” sterowana - jak powiadają - przez pewnego rosłego parlamentarzystę, by teraz przekaz miał się rozłazi.
Nie po to też trwa kompletna izolacja i dyskryminacja (niedopuszczalna w zdrowym systemie pluralistycznym) krytycznych wobec władzy mediów takich jak TV Republika, której przekaz zawsze można w optyce władzy kontrować „bo to jest Republika” (czytaj „z nimi nie warto nawet polemizować”).
I tak to się - moi drodzy - wesoło kręci. I tak to się pokręci jeszcze przez dłuższy czas. A „uśmiechnięta” Polska jeśli pęknie, to raczej od środka, bo komuś wewnątrz puszczą nerwy. Nie zaś z powodu szoku zewnętrznego. Bo to rząd koalicji - dysponując taką przewagą medialną - może zawsze powykręcać rzeczywistość na swoją korzyść.
Rafał Woś
Fot. Premier Donald Tusk. Źródło: PAP/Maciej Kulczyński/Canva
Komentarze
Pokaż komentarze (247)