Zdziwieni tym, że premier Donald Tusk wycofał swoją kontrasygnatę spod wiadomej nominacji sędziowskiej? A potem odpowiedział swoim krytykom (w tym wcale niekoniecznie PiSowskim „autorytetom prawniczym”), żeby się schowali do budy, bo teraz mamy czas „demokracji walczącej”. Naprawdę jesteście tym zdziwieni? Serio?
Demokracja walcząca? To było do przewidzenia
Przecież to wszystko było do przewidzenia. Przecież to jest dokładnie ta ścieżka, na którą nowa większość wkroczyła zaraz po przejęciu władzy. Nawet jeszcze przed wzięciem rządu. Mam przypomnieć? Chętnie, bo dokumentuję to w tekstach dla Salonu24 od dłuższego czasu. Pamiętacie, jak „uśmiechnięta koalicja” nie pozwoliła największej partii opozycyjnej wybrać swoich wicemarszałków sejmu i senatu? Pamiętacie, jak weszli do mediów publicznych „na likwidatora” omijając w ten sposób weto prezydenta RP? A fizycznie na miejscu całą akcję zabezpieczała Polska Policja podległa ministrowi z „uśmiechniętej koalicji”.
Pamiętacie jak marszałek Hołownia zdecydował o dopuszczeniu wielce wątpliwego wniosku o uchylenie immunitetów posłom Kamińskiemu i Wąsikowi? Pamiętacie, jak Policja weszła do Pałacu prezydenckiego pod nieobecność głowy państwa i dokonała zatrzymań? Pamiętacie, jak - zupełnym przypadkiem - zepsuł się warszawski autobus miejski i zablokował prezydencki konwój, żeby nie doszło do próby sił?
A pamiętacie, jak minister Bodnar - ten sam, który wcześniej chodził w glorii „sprawiedliwego legalisty”- przyznał, że jego działania wobec obsadzania stanowisk prokuratorskich dzieją się w trybie „poszukiwania podstawy prawnej”. Pamiętacie, jak większość sejmowa zaczęła straszyć prezesa NBP zdjęciem z urzędu za to, że prowadził dokładnie taką samą politykę monetarną jak w tym samym czasie prezesi banków centralnych we Frankfurcie albo Waszyngtonie? Pamiętacie, że ten wniosek wciąż jest procedowany w polskim parlamencie?
Nikt kogo się boją i z kim się liczą na drodze im nie stanie
Tę listę można ciągnąć dalej. Aż do najnowszej deklaracji o wycofaniu kontrasygnaty. Oraz medialnych fikołków ministra Bodnara, że to się przecież jakoś wymaże z dzienników urzędowych Rzeczpospolitej. Tylko czy w kontekście tego, co trwa od grudnia ktokolwiek może być tymi posunięciami zdziwiony? Przecież „uśmiechnięci” działają w sposób perfekcyjnie racjonalny. Robią co chcą i jak chcą nie zważając na jakiekolwiek ograniczenia wynikające z kultury politycznej albo ducha i litery prawa. Dlaczego to robią? Robią, bo… mogą. Bo wiedzą, że nikt kogo się boją i z kim się liczą im na drodze nie stanie.
Nie stanie im na drodze żadna z instytucji europejskich. Premier Tusk zachowuje się wręcz tak, jakby miał od Brukseli i Berlina przyzwolenie na takie działanie. Jakby liberalny europejski establiszment był mu wręcz wdzięczny, że robi porządek w stawiającej się im przez osiem ostatnich lat Polsce. A jeszcze do tego „uśmiechnięta Polska” testuje dla nich środki, do których można się posunąć na wypadek, gdyby zmaterializować się miało realne zagrożenie utraty władzy na rzecz populistów: we Francji albo w Niemczech. Przy pomocy tych sprawdzonych przez Tuska i jego ludzi środków sprzątać będzie można potem także we Włoszech, Holandii na Węgrzech. Takim królikiem doświadczalnym nieraz już w naszej polskiej historii byliśmy. Tak testowano u nas neoliberalną terapię szokową albo prywatyzację systemu emerytalnego. Teraz testuje się „demokrację walczącą”. Nic nowego.
To oni są dla Tuska. A nie Tusk dla nich
„Uśmiechniętym” nie podskoczą oczywiście „wolne media”. Nie po to władza wchodziła na rympał do mediów publicznych, by teraz martwić się o brak pluralizmu w przestrzeni medialnej. A jeśli rosnący organicznie krytycy rządu w kablu (TV Republika) i w sieci (Kanał Zero) za bardzo urosną to i na nich znajdzie się bacik. Nie wierzycie? To przeczytajcie ten tekst jeszcze raz od początku, bo on jest dokładnie o tym. Serio myślicie, że nie przejdzie cięcie zasięgów (bo np. „mowa nienawiści”) albo zabieranie koncesji (bo powiedzmy „przekręty”).
Nowa władza nie musi się też obawiać większego oporu ze strony elit symbolicznych. Tę ich część, która nie za bardzo chce się uśmiechać można spokojnie zagnać do getta dla PiSiorów i ich sługusów. Bo przecież wiadomo - jak krytykują władzę to znaczy, że brali kasę od poprzedników i teraz spłacają długi. Reszta albo jest nagrzana (zemsta i rozliczanie uzależnia i dale kopa lepszego niż heroina). Albo machnie na wszystko ręką celem ochrony własnego zdrowia psychicznego. Normalna reakcja w obliczu zetknięcia z nagą przemocą. Człowiek nie chce dopuścić myśli, że padł jej ofiarą. Wypiera więc te fakty zasklepiając się w wygodnym kokonie „bo mnie to przecież nie dotyczy i wszyscy są siebie warci”.
Swoi komentatorzy, „słuszni” intelektualiści, zaprzyjaźnione gwiazdy i antyPiSowsckie autorytety „uśmiechniętych” też na pewno nie utemperują. Bo to nie tak działa. To oni są dla Tuska. A nie Tusk dla nich.
Rafał Woś
Źródło zdjęcia: Donald Tusk (P). Fot. Adam Warżawa
Inne tematy w dziale Polityka