Woś: Campus Polska. Środowisko zamknięte na jakąkolwiek autentyczną inność. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk
Woś: Campus Polska. Środowisko zamknięte na jakąkolwiek autentyczną inność. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Campus, czyli warsztaty z odczłowieczania przeciwnika

Rafał Woś Rafał Woś Campus Polska Przyszłości Obserwuj temat Obserwuj notkę 130
Campus Polska co roku udowadnia nam dobitnie, że młode kadry „uśmiechniętej Polski” są tam szkolone do jeszcze większego pozamykania i wrogości wobec wszelkiej inności niż dzisiejsi #SilniRazem.

Campus Polska i "j...ć PiS"

Można powiedzieć dyplomatycznie, że Campus Polska nie ma szczęścia. Albo, że się na niego uwzięli źli hejterzy. No, ale fakty są takie, że co edycja mazurskiego eventu Rafała Trzaskowskiego to kolejna wtopa. Rok temu było zdjęcie z afisza uprzednio zaplanowanej „debaty symetrystów” - głównie dlatego, że miał w niej wziąć udział niestrawny dla #SilnychRazem Grzegorz Sroczyński. Pamiętacie pewnie jak Tusk wydzwaniał do Nitrasa, który wydzwaniał do Mellera, który miał przekonać Sroczyńskiego, żeby jednak na Campus nie jechał. Aż w końcu zrobiło się tak duszno, że podziękowano wszystkim seymetrystom jak leci.

W tym roku mamy z kolei aferę z silent disco, której hymnem było ośmiogwiazdkowe „je***ć PiS”. Oczywiście jak, ktoś nie chce zobaczyć problemu to, nie zobaczy. Powie, że przecież to tylko część obrazka. A oprócz niego było na Campusie jeszcze wiele innych - całkiem niekontrowersyjnych - zdarzeń. Do tego masa „kapitalnych młodych ludzi”, świetna atmosfera i odczepcie się wszyscy od Rafała, bo robi dobrą robotę. 

W rzeczywistości jednak Campus nie jest żadnym pechowcem. Nie jest też opacznie rozumiany przez resztę społeczeństwa oraz niezaproszonych zazdrośników. Przeciwnie, jest to impreza dosyć dobrze oddająca większość problemów jakie ma ze sobą młodsze pokolenie „Polski uśmiechniętej”. A ponieważ jest to pokolenie, które chce (w perspektywie) przejąć już wkrótce władze w całej formacji liberalnej, to ich problemy są także naszymi problemami. 


Campus Polska. Środowisko zamknięte na jakąkolwiek autentyczną inność

Pierwszą rzeczą, jaką widać po tych paru edycjach campusowania jest kompletne pozamykanie tego środowiska na jakąkolwiek autentyczną inność. Starczy rzut oka na program tegorocznego wydarzenia, by bez trudu zauważyć, że mamy tu tak charakterystyczne dla „Polski uśmiechniętej” manifestowanie przywiązania do wartości liberalnych. Jest „Plac myśli otwartej” i jest ścieżka paneli pod hasłem „społeczeństwo równości”, gdzie trwają dyskusje o tym, „jak przerwać spiralę przemocy w życiu publicznym”. Problem polega jednak na tym, że w namiocie otwartej myśli o otwartości porozmawiacie jedynie ze swoimi własnymi bohaterami Donaldem Tuskiem, Rafałem Trzaskowskim, Adamem Bodnarem albo Włodzimierzem Czarzastym.

Problem „autokracji” wyjaśni wam żona ministra z PO Anne Applebaum w rozmowie z byłym ministrem z PO Michałem Bonim. A po wylaniu żali na trwającą nas spiralę przemocy wszyscy spotkamy się na „Silent Disco”, gdzie wspólnie odśpiewamy „J***PiS”. To tylko dwa przykłady tak charakterystycznego da naszych dzisiejszych liberałów rozjazdu pomiędzy sztandarami otwartości, w które się tak chętnie zdobią, a praktyką codziennego życia, gdzie jedyną innością jest możliwość głosowania na Lewicę zamiast na Koalicję Obywatelską. Oczywiście ta wrzeszcząca w niebogłosy hipokryzja nie jest winą campusowców. I nie oni ją na Campusie wymyślili. Fakty są jednak takie, że oni na Campusie nie robią nic, by się takiemu pozamykaniu przeciwstawić. 


W tym roku na Campusie nie ma już nawet żadnego symetrysty

Po drugie, alergia na inność, na jaką cierpią młodzi liberałowie jest na tyle dojmująca, że oni jej już chyba nawet nie dostrzegają. Nie przeszkadza im to, że wśród moderatorów są tylko politycy, aktywiści i dziennikarze o „słusznych poglądach”. I nie mówię już nawet o żadnych prawkach. W tym roku na Campusie nie ma już nawet żadnego symetrysty. Ani jednego. Są tylko jednoznacznie opowiedziani, sprawdzeni oraz tacy, co wiadomo, że numeru nie wywiną. Zero zdziwień. I zero nawet szansy na jakiekolwiek potencjalne zdziwienia.

Taki jest obraz polityki i spraw publicznych, który młodym adeptom oferuje środowisko Rafała Trzaskowskiego. To wizja polityki i spraw publicznych wyjałowiona ze wszelkiej wolnej myśli, wszelkiego zaskoczenia oraz intelektualnej dezynwoltury. Dla nich ów „inny” i „obcy” (PiSowiec, prawak, konfiarz) może tu zaistnieć tylko jako wyobrażony wróg. Postać nie z krwi i kości, tylko fantom, którego bardzo łatwo znienawidzić. W tym sensie Campus jest kompletnym zaprzeczeniem tego, co obiecuje. Nie przełamuje podziałów i nie buduje wspólnoty. Przeciwnie. Utwierdza podział wznosząc go na orwellowski poziom autocenzury. Idealny campus owiec niczego nie poddaje w wątpliwość. I jest mu z tym bardzo dobrze. 

Dla naszej wspólnoty politycznej - zwanej Polską - Campus to prawdziwa duchowa i intelektualna pustynia. Warsztaty z odczłowieczania przeciwnika, które wszystkim nam jeszcze dadzą się we znaki, gdy tylko „pokolenie” Campusu zamelduje się w większej polityce. 

Rafał Woś

Źródło zdjęcia: Woś: Campus Polska. Środowisko zamknięte na jakąkolwiek autentyczną inność. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj130 Obserwuj notkę
Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Pokaż komentarze (130)

Inne tematy w dziale Polityka