fot. PAP/Piotr Nowak
fot. PAP/Piotr Nowak

Oczywiście, że to nie Tusk będzie winien podwyżkom cen energii. On dowie się ostatni

Rafał Woś Rafał Woś Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 190
Nadchodzi 1 lipca, a wraz z nim mocne podwyżki prądu i gazu. Rząd wierzy, że ustoi ten szok. A jak pójdzie źle, to cóż... chyba nawet wiem, na kogo premier zwali cały społeczny gniew.

Projekt "Stop podwyżkom energii" mrozi się w "uśmiechniętej zamrażarce" Hołowni

Od początku czerwca w sejmie leży obywatelski projekt ustawy „stop podwyżkom energii”. Jego pomysłodawcą jest klub parlamentarny PiS. Żeby uczynić projekt mocniejszym, PiSowcy zebrali pod nim 140 tysięcy podpisów polskich obywateli. Oczywiście na nic się to zdało, bo projekt wpadł do sejmowej zamrażarki, którą marszałek Szymon Hołownia miał wyrzucić z hukiem ze swojego gabinetu. Ale, jak widać, jednak nie wyrzucił, a w międzyczasie liczba mrożonych w niej projektów stale się zwiększa. Już nawet współkoalicjanci Hołowni z Lewicy zdążyli nazwać to zjawisko „uśmiechniętą chłodnią”. Ta chłodnia ma się dobrze i mrozi właśnie projekt „Stop podwyżkom energii” z szerokim uśmiechem.

Zostawmy jednak złośliwości. Ważne jest coś innego. Zgadzam się w pełni z naczelnym „Nowego Obywatela” Remigiuszem Okraską, który napisał na platformie X, że „PiS zebrał ponad 140 tys. podpisów pod projektem ustawy przeciw podwyżkom cen
energii. Czyli zrobił to, co powinna zrobić lewica. To, co jest psim obowiązkiem formacji nazywającej się lewicą: ochrona słabszych”. I dalej ten sam Okraska: „Bo lewica woli podwyżki cen energii firmować, zamiast im przeciwdziałać. A później będzie
płaku płaku: "czemu ludzie głosują na populistów", "czemu lewica ma znikome poparcie", "czemu straciła wyborców z ludu na rzecz prawicy".


Rządowy plan zakłada „łyknięcie podwyżek” przez społeczeństwo

Tymczasem 1 lipca nadchodzi wielkimi krokami. A wraz z nim odmrożenie cen energii dla gospodarstw domowych oraz przedsiębiorców. Już wkrótce 20-40 procentowe podwyżki staną się faktem. Oczywiście rząd Donalda Tuska ma już od dawna przygotowany medialny przekaz na tę okoliczność. Będzie on mieszanką trzech elementów.

Po pierwsze, opowieści o tym, że podwyżki i urealnienie cen jest konieczne oraz nieuchronne. Po drugie, tym, co będą fikać będzie nawijana na uszy opowieść, że przecież to wszystko wina PiSu. No, bo wszak to PiS w projekcie budżetu na rok 2023 zapisał utrzymywanie tarcz antydrożyźnianych tylko przez pół roku. Oczywiście niewielu zechce dodać, że potem - będąc już w opozycji - PiS zgłaszał projekt wydłużenia ochrony do końca roku i że ten projekt został przez uśmiechniętą koalicję Donalda Tuska odrzucony. I że rząd Tuska - gdyby chciał, to mógł tę tarczę przedłużyć (idę o zakład, że gdyby rządzili PiSowcy, to by tak właśnie postąpili). I wreszcie trzeci element planu „łyknięcia podwyżek” zakłada, że ludzie po prostu przejdą nad nimi do porządku dziennego. Trochę ich zaboli, ale potem się przyzwyczają, przeorganizują swoją strukturę wydatków, może trochę zaczną energię oszczędzać.


Premier Tusk o wszystkim jak zwykle dowie się ostatni

Ale - co najważniejsze - w generalnym chaosie informacyjno-propagandowym i przy wykorzystaniu totalnej przewagi protuskowego przekazu w mediach tradycyjnych (w końcu po to odzyskiwano media publiczne, prawda?) niewielu winę za drogą energię złoży na polityczne konto koalicji. A jeżeli pójdzie naprawdę źle i jeśli niezadowolenie społeczne wymknie się spod kontroli, to za kilka miesięcy premier Tusk „odkryje temat” (zauważmy, że o podwyżkach się raczej nie wypowiada), przywoła do porządku ministrów, którzy „zawalili” i obieca, że od teraz to będzie generalnie fajnie.

Tak to będzie nam komunikowane i tak będziemy się mieli do tego odnosić. Politycznie dziwię się tylko tym, którzy w takim przedstawieniu wchodzą w napisane dla nich niewdzięczne role. Dziwię się koalicjantom z Trzeciej Drogi, na których zostanie
zrzucona odpowiedzialność za drogi prąd. W końcu to ta kwestia jest w gestii ministry Hennig-Kloski nieprawdaż? A pani ministra jest skąd? No właśnie... od Hołowni. Ale dziwię się też Lewicy, która kolejny raz marnuje znakomitą okazję do tego, żeby
pokazać po czyjej stronie jest. Czy po stronie establishmentu, który drogą energię traktuje jako wstęp do nowego wspaniałego świata degrowth - bo przecież „wiadomo”, że zbyt dużo konsumujemy i prowadzimy nadmiernie rabunkową gospodarkę surowcową. Czy może jednak są po stronie zwykłych ludzi, na skórze których prowadzony jest kolejny wielki eksperyment społeczny, na który się z resztą nigdy nie zgodzili.

Politycznie to lewica i Trzecia Droga wezmą po głowie za energię. A premier Tusk? On - jak zwykle - dowie się o wszystkim ostatni.

Rafał Woś

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj190 Obserwuj notkę
Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka