Wybory do PE mogą zakończyć hegemonię establishmentu
Idą wybory do Europarlamentu. Nie jakieś tam kolejne. Te wybory będą kluczowe. Po raz pierwszy w historii mogą one doprowadzić do tego, że liberalny euroestabliszment przestanie być po nich niekwestionowanym politycznym hegemonem. Ze wszystkimi tego konsekwencjami. Być może tzw. wielka koalicja chadeków, socjaldemokratów, liberałów i zielonych będzie musiała podzielić się monopolem na wyznaczanie kierunku europolityk (ekologia, enegeretyka) i nie będzie już mogła tak łatwo nadawać tonu debacie publicznej w kwestiach symbolicznych. Słowem będą musieli się trochę „posunąć” i przyjąć do wiadomości istnienie w Europie odmiennych punktów widzenia, wrażliwości i ideologii.
Ani w starej ani w nowej UE. Nie dziwi również niedawny sondaż dla Euronews pokazujący, że w większości krajów wspólnoty tylko około jednej trzeciej badanych ocenia dorobek Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen pozytywnie.
Europejskie elity wyzywają przeciwników od "ruskich onuc"
Polska na tym tle była zawsze trudnym przypadkiem. A to dlatego, że PiSowcy od należeli do tych polityków, którzy przed Putinem ostrzegali od samego początku. To znaczy w czasach, gdy ten sam liberalny euroestabliszment, który dziś tak chętnie nazywa swoich przeciwników „onucami” sam robił z Putinem przeróżne resety i lobbował za rozbudową powiązań energetyczno-gospodarczych, które rzekomo zabezpieczą nas przed wojną. Bo przecież „z partnerami handlowymi się nie strzelamy”.
Ale i na to jest sposób. Dysponując absolutną przewagą medialną i jednoznacznym wsparciem liberalnej Europy nowy polski rząd próbuje - wbrew wszelkiej logice, pamięci i faktom - pokazać jednak, że PiSowcy to w gruncie rzeczy istoty Putinoidalne. Bo przecież nawet jeśli nie służą Moskwie wprost, to ich polityka krytykowania liberalnego establishmentu to woda na młyn kremlowskiej propagandy. Ergo, „onucą rzuć”! Nie tylko w PiS, ale i - co warto zauważyć - w każdego, kto nie jest w 150 procentach „ich”. Na przykład ostatnio w Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego, co to bezczelnie podważa monopol uśmiechniętej Polski na rynku medialnym.
Brukselskie elity: Nie jesteś z nami to jesteś przeciwko nam
W sumie więc czas przed nami taki, że każdy - absolutnie każdy - kto nie podziela jedynie słusznych poglądów elit rządzących Brukselą od niepamiętnych czasów i kto nie patrzy z odrazą i przerażeniem na perspektywę utraty przez nich politycznej dominacji, ten - niestety - zostanie Putinowcem. A jak nim nie jest to… też zostanie. No chyba, że stanie tam, gdzie trzeba.
Rafał Woś
Fot. Prezydent Rosji Władimir Putin. Źródło: PAP/EPA
Czytaj dalej:
- Aktywistka klimatyczna pouczała Mazurka. Zapytał ją o wykształcenie i z czego żyje
- TVN zapłacił ogromne pieniądze za film o Janie Pawle II. KRRiT potwierdza
- Zagraniczne firmy uciekają z Polski. Coraz mniej ofert o pracę
Komentarze
Pokaż komentarze (51)