Rząd zdecydował. Wszedł na drogę „siły, przemocy i uchwał”. Konsekwencje niestety będą. I to poważne.
Donald Tusk jak "mały Jaś" znany z dowcipów
Jasiu, nie sikaj do basenu! Ale psze Pani, tamci też sikali! Tak Jasiu, ale tylko ty sikasz z trampoliny! - pamiętam jak po roku 2015 ten stary żarcik był po wielokroć powtarzany i stosowany wobec zwycięskiego rządu PiS w reakcji na ich harce wokół Trybunału Konstytucyjnego albo na obsadzanie swoimi ludźmi spółek skarbu państwa. Jeżeli jednak ta analogia pasowała wtedy, to trzeba naprawdę wiele zacietrzewienia, by nie widzie, że może nawet jeszcze lepiej opisuje ona to, co robi dziś antyPiSowska koalicja Donalda Tuska. Zwłaszcza od momentu, gdy postanowiła siłą przejąć media publiczne i zmieniać porządek prawny uchwałami. Bo rolę się odwróciły - dziś to panowie Tusk, Sienkiewicz i Bodnar są sikającymi do basenu Jasiami. I chyba tylko najtwardszy partyjny beton może udawać, że oto leci na nas wszystkich z nieba ożywczy wiosenny deszczyk.
Życie polega na podejmowaniu decyzji. Polityka również. Donald Tusk i jego polityczni sojusznicy mogli postąpić inaczej. Po wyborach mieli możliwość pójścia drogą szacunku dla reguł i demokratycznych ograniczeń. Pomimo presji ze swoich swoich własnych antydemokratów i innych "silnorazemowych" zamordystów. Mogli to zrobić i powinni byli to zrobi. Zwłaszcza, że tego oczekiwała od nich ogromna część ich własnego elektoratu. Może nawet jego milcząca większość. Chodzi o Polki i Polaków zmęczonych i zniesmaczonych naginaniem reguł oraz ignorowaniem wielu demokratycznych ograniczeń przez rząd PiS. Wielu z tych wyborców nie kochało, nie kocha i nie będzie kochać Tuska, Hołowni ani Czarzastego. Głos na antyPiS był z ich strony głosem za wzmocnieniem - mniej lub bardziej - nadwyrężonych demokracji czy praworządności.
Ekipa byłego premiera sięgnęła po wariant siłowy
Ale Tusk, Sienkiewicz i Bodnar tych głosów nie posłuchali. Wybrali inną drogę. Zdecydowali się sięgnąć po siłę. I niestety także po przemoc. Droga, na którą weszli nie jest ścieżką koncyliacji. I tego nie zmieni pudrowanie rzeczywistości oraz bon-moty marszałka Hołowni. Ani powtarzana do znudzenia mantra „bo przecież PiS robił…”. Niczego nie zmienia też fakt, że PiSowcy robią teraz wokół przejęcia TVP swój wielki polityczny show. Takie ich prawo. Ale oceny nagranych decyzji premiera Tuska i ministra Sienkiewicza w niczym to przecież nie zmienia. To oni - już nie PiS - weszli na tę trampolinę i zaczęli sikanie do basenu z wysokości, o których się poprzednikom nawet nie śniło.
I jeszcze jedno. W październiku 2023 roku większość Polek i Polaków zdecydowała o zmianie rządu. Ale nie było to zwycięstwo totalne. Wciąż mamy wybranego z rekomendacji PiS w demokratycznych wyborach prezydenta. Do tego ludzie nominowani przez demokratycznie wybrany rząd PiS są też (i pozostaną) w wielu innych kluczowych miejscach polskiego państwa. Nadto w parlamencie istnieje olbrzymie klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości, na który - warto to przypominać - głosowało 7,5 mln rodaków. Droga „siły, przemocy i uchwał” wszystkie te fakty ignoruje. I znów - chyba tylko beton Silnych Razem - będzie uważał, że wszystko jest w tej sytuacji w najlepszym porządku.
Wchodząc na ścieżkę zemsty rodzą się konsekwencje
Co gorsza, czyny zawsze rodzą konsekwencje. Wchodząc na ścieżkę zemsty i konfrontacji rząd Tuska nie łagodzi napięć i nie klei polskiej wspólnoty. Tylko robi coś dokładnie przeciwnego. Dziś nie widzimy jeszcze wszystkich tego skutków. Nie chcę straszyć ani nakręcać napięcia. Ale trudno się łudzić, że będą one dobre.
Wracając do naszego Jasia i jego trampoliny pod którą wszyscy - chcąc nie chcąc - stoimy. To, co leci na nas z góry to nie jest wiosenny deszczyk. Zwłaszcza, że wokół nas zaczyna się raczej zima. I kalendarzowo. I politycznie niestety też.
Rafał Woś
Fot. Rząd Donalda Tuska. Źródło: PAP/Piotr Nowak, Canva
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka