Duda krytykowany za swoją decyzję
Oskarżenia i niezadowolenie zaczęły się jeszcze zanim prezydent Andrzej Duda powierzył misję tworzenia nowego rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Potem rozkręciły się już na całego. Obok drobnych złośliwości („prezydent chyba wciąż nie nauczył się liczyć” posłanki Kingi Gajewskiej) albo rytualnych oskarżeń „prezydent jest wierny partii-matce” - poseł Zgorzelski) szybko zaczęła się rysować osobna i wyraźna linia oskarżeń. Dobrze oddała ją posłanka Paulina Henning-Kloska, która zarzuciła polskiemu prezydentowi, że „zamiast stanąć po stronie werdyktu obywateli podniósł na niego rękę”.
"Bezpieczniki" w demokracji
Wszyscy wspomniani tu politycy antyPiSu nie weszli przecież do gry dziś. Oni tworzą polityczny antyPiS od paru ładnych lat. I tak się składa, że ten sam antyPiS (a nierzadko i ci sami politycy) przez ostatnie osiem lat nie ustawali w przekonywaniu opinii publicznej, że demokracja jest wtedy, gdy werdykt większości obywateli nie stanowi instancji absolutnej. Przeciwnie. W zdrowej demokracji muszą istnieć „bezpieczniki”, które tę „wolę suwerena” ograniczają”. Dbając o to, by werdykt większości nie przeistoczył się w „autorytaryzm” oraz by „nie naruszał praw mniejszości”. Tak właśnie było. Dobrze to wszyscy pamiętamy, choć było to już tak bardzo dawno temu (w końcu od wyborów minęły już trzy tygodnie).
Nie chcę być małostkowy, ale doprawdy trudno mi nie zauważyć jak teraz - od 15 października - ten sam antyPiS mówi coś dokładnie odwrotnego. Teraz „wola większości” jest dla nich święta i nie powinna być podważana. I tak dochodzimy do sytuacji, w której podjęta w zgodzie z literą i duchem polskiej konstytucji oraz z obowiązującym w III RP parlamentarnym obyczajem, decyzja o powierzeniu misję tworzenia rządu przedstawicielowi największej partii w sejmie może być przedstawiana jako „podniesienie ręki na wolę wyborców”. A gdzie szacunek wobec - do niedawna rzekomo tak ważnych - „bezpieczników demokracji” (tu w postaci ustrojowej roli prezydenta RP)? Gdzie troska o „demokratyczne reguły gry”? Gdzie te wołania, by robić wszystko zgodnie z dobrym obyczajem - a nie „na rympał”?
Nadchodzą nowe porządki
Czy i co z tego ostatecznie wyjdzie? Tego nie wie nikt. Ja też nie wiem, bo nie jestem Nostradamusem. To, co widać dziś jest jednak bardzo ważnym dowodem, że olbrzymia cześć antyPiSowskiej narracji moralnej o niszczeniu przez PiS polskiej demokracji (i o tym, że tylko ów antyPiS może tę demokrację uratować) była zwykłą ściema. Maską przywdzianą na potrzeby chwili. Bo akurat tak było wygodniej.
Znowu - nie jest to jakieś szalone zaskoczenie - ale jednak dobrze mieć to czarno na białym. Choćby tylko z kronikarskiego obowiązku publicysty.
Rafał Woś
Czytaj także:
- Polityczna burza po decyzji Karpińskiego. Jedni bronią, drudzy krytykują
- Czy to będzie ostatni Marsz Niepodległości? Ciszej o wydarzeniach 11 listopada
- Zapłacą zarówno mieszkańcy bloków, jak i domów. Nadciąga ogromna podwyżka
Komentarze
Pokaż komentarze (163)