Na trzy miesiące przed wyborami ze wszystkich sondaży wynika, że większość Polek i Polaków nie chce powrotu do władzy dawnego liberalnego mainstreamu sprzed roku 2015. Większość zaś leży po stronie dwóch partii określanych zazwyczaj jako „prawicowe”. To znaczy Zjednoczonej Prawicy i Konfederacji.
PiS i Konfederacja - dzieli ich wizja państwa
Oczywiście wciąż nie wiadomo jak taka współpraca tych dwóch ugrupowań miałaby się ułożyć. Dzieli ich bowiem - przynajmniej w teorii - bardzo wiele. Chodzi głównie o stosunek do kluczowej instytucji ładu politycznego jaką jest państwo.
Konfa uważa, że państwo powinno być jak najmniejsze. Bo jak jest duże to marnotrawi zasoby, zabija kreatywność najbardziej przedsiębiorczych obywateli i uczy, że 500 złotych, mieszkanie i praca „się należą”. W tym sensie Konfederacja byłaby dużo bardziej kompatybilna ze sporą częścią antyPiSowskiego salonu niepogodzonych z utratą władzy w roku 2015. Z rozmaitymi stęsknionymi za nowym Balcerowiczem redaktorami, politykami czy komentatorami. U nich jednak partia Mentzena i Bosaka budzi jednak olbrzymie kulturowe obrzydzenie.
Konfederacja i anty-PiS. Tusk testuje granice
Raz na jakiś czas Donald Tusk testuje tegoż obrzydzenia polityczne granice. Sprawdzając na ile rdzeń jego politycznego obozu byłby skłonny na mariaż z Konfederacją. Oczywiście z zatkanym nosem. Rezultaty są raczej kiepskie. A na dodatek bardzo bym się w tej sytuacji bardzo dziwił Konfederacji, gdyby miała na taki układ z liberałami pójść. Zwłaszcza, że w mariażu z PiSem dostać mogą po prostu dużo więcej.
Dla nich to trochę jak wybór pomiędzy dwoma zalotnikami. Z których jeden (Tusk) zawsze będzie uważał Konfę za „niegodną i niższą stanem” i będzie ją wciąż wstydliwie chował w szafie na czas odwiedzin teściów z wyższych sfer. W koalicji z Kaczyńskim Konfederaci też nie będą mieli łatwo. Ale przynajmniej mogą tam być zwyczajnym koalicjantem. Niechcianym - bo PiS przyzwyczaił się już do samotnych rządów - ale jednak traktowanym normalnie i po partnersku.
Koalicja Konfy z PiSem będzie bardzo trudna
Taka koalicja z PiSem będzie oczywiście bardzo trudna. Przede wszystkim dlatego, że PiS na obecnym etapie swojej ideowej ewolucji jest najbardziej etatystyczno-socjalistyczną siłą polityczną w historii III RP. Kaczyści po roku 2015 faktycznie uwierzyli w państwo. Ono ma się wtrącać w życie gospodarcze - podnosić słabszych czy mniej zaradnych i jednocześnie mówić tym bardziej zaradnym „hola hola, nie tak prędko, poczekajcie na resztę, podzielcie się z nimi”. PiSowcy nie są głupi. Dobrze wiedzą (a przynajmniej wie to większość z nich), że właśnie takie podejście jest źródłem ich sukcesu z lat 2015-2023. A sukces to przecież niemały by po ośmiu trudnych latach u władzy utrzymywać 35-procentowe poparcie wyborców.
Problem polega oczywiście na tym, że jedno z drugim pogodzić będzie bardzo trudno. Nie można być przecież jednocześnie socjalistą-etatystą i wrogiem obecności państwa w gospodarce. Każda próba realizacji antyetatystycznych pomysłów Konfy trafiać będzie na wściekły opór PiSowskiego rdzenia. Przekonanego - i słusznie - o tym, że dalsze obniżanie podatków czy uniezależniania spółek skarbu od woli rządu jest podcinaniem gałęzi na której się siedzi.
PiS i Konfa. Kto będzie górą?
Jeśli więc do koalicji PiSu z Konfederacją miałoby dojść to nie ma cudów. Ktoś tu będzie musiał ustąpić z większej części swojego credo. Jeden nagiąć się będzie musiał bardziej od drugiego. Kto będzie górą?
Oczywiście przyszłości nikt przewidzieć nie potrafi. Ja zgadują jednak, że do takiego pokerka z mocniejszymi kartami usiądzie partia Kaczyńskiego. Raz dlatego, że mają dużo większe polityczne doświadczenie nabyte w ciągu minionych ośmiu lat rządzenia Polską. Po drugie, to oni będą w nowym Sejmie największym ugrupowaniem cieszącym się - jeszcze przez pewien czas - poparciem PiSowskiego prezydenta Andrzeja Dudy oraz myślącego podobnie prezesa NBP Adama Glapińskiego. Po trzecie, owszem Konfederacja będzie władna w każdej chwili dokonań odwrócenia sojuszy i odsunięcia PiS od rządów. Ale alternatywna koalicja KO-Lewo-Hołowniano-Kosiniakowo-Konfederacka to mariaż najeżony dalece większymi sprzecznościami i zadanie godne krzyżówki Chucka Norrisa z MacGyverem.
Ze wszystkich tych powodów jest więc dalece bardziej prawdopodobne, że to Jarosław Kaczyński nawróci Sławomira Mentzena na etatyzm i demokratyczny socjalizm. A nie odwrotnie.
Rafał Woś
Źródło zdjęcia: Jarosław Kaczyński (L) i Sławomir Mentzen (P). Fot. PAP/PAP/Paweł Topolski
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka