Bezrobocie w Polsce należy do najniższych w Europie. Dzięki temu gospodarka (mimo inflacji) niedługo wróci na ścieżkę wzrostu płac realnych.
„Nie ma pracy” - trauma w Polsce lat 90.
Hasło „nie ma pracy” było traumą mojego dorastania. I nie tylko mojego. Każdy, kto pamięta Polskę lat 90-tych i początku XXI wieku nie może pominąć kilkunastoprocentowego bezrobocia. Ono było jak cień na całym życiu społecznym tamtych lat. Bo bezrobocie to nie jest tylko problem faktycznego braku roboty. A więc i braku pieniędzy, perspektyw czy poczucia własnej wartości po stronie tych, co go doświadczają. Bezrobocie w nie mniejszym stopniu wpływa także na tych, co - jakimś cudem - prace mają. Oni wiedzą, że złapali Pana Boga za nogi. Nie fikają i biorą nadgodziny bez zapłaty. Nie mówiąc już nawet o akceptacji niskich zarobków czy fatalnych kontraktów. Godzą się na to, bo wiedzą, że ich pozycja nie jest mocna. „Na twoje miejsce mam pięciu tańszych i bardziej dyspozycyjnych, więc nie podskakuj cwaniaczku” - takie zdanie w warunkach wysokiego bezrobocia pacyfikuje pracownika w sposób niezawodny.
Robota w Polsce jest
Od paru ładnych lat robota w Polsce jest. A bezrobocie należy do najniższych w całej Unii. W marcu bez pracy (dane Eurostatu) było 2,8 proc. Polek i Polaków. Mniejsze bezrobocie (2,6 proc.) mają tylko w Czechach. W Niemczech jest takie jak u nas. W ekonomii uważa się, że takie poziomy bezrobocia (2-3 proc.) to jest w zasadzie stan tzw. pełnego zatrudnienia. Pracują wszyscy, którzy pracować chcą. A gospodarka w pełni angażuje dostępne w kraju siły wytwórcze.
Dlaczego bezrobocie jest w Polsce tak niskie? Ktoś powie, że to wynik dynamicznego rozwoju polskiej gospodarki w minionych latach. Oczywiście. Trzeba jednak uczciwie dodać, że Polska ostatnich lat sama sobie tę dobrą koniunkturę „zrobiła”. Z jednej strony korzystając ze swojej wysokiej konkurencyjności międzynarodowej. Z drugiej dopalając wzrost popytem wewnętrznym. Ten ostatni to z kolei efekt keynesowskiej polityki ekonomicznej stosowanej przez PiS. Więcej równości ekonomicznej i wyższe płace pozwoliły w ostatnich latach uaktywnić ekonomicznie całe masy Polek i Polaków, którzy wcześniej wegetowali na jej obrzeżach. Elity śmiały się i szydziły z „Januszów i Grażyn”, którzy zaczęli panoszyć się nad Bałtykiem ze swoimi parawanami. Nie rozumiejąc faktu, że to właśnie dzięki nim mamy w Polsce tak dobrą koniunkturę gospodarczą.
Schodzimy z wysokiej inflacji
Natura ludzka jest taka, że przyzwyczaja się do dobrych rzeczy. W pewnym momencie nawet przestaje je doceniać. Dotyczy to także niskiego bezrobocia. Mijają miesiące a nawet lata w warunkach „pełnego zatrudnienia”. I wielu wydaje się ono już czymś zupełnie normalnym. Zaś opowieści o dramacie bezrobocia, konieczności migracji i beznadziei Polski czasów Buzka, Millera i Belki to coraz bardziej bajki z mchu i paproci. Niesłusznie. Nawet jak się spojrzy na Europę to widać, że problem bezrobocia nie zniknął z pola widzenia. W Grecji wciąż sięga 11 proc. W Hiszpanii mają 12,8 proc. We Włoszech prawie 8proc. Nawet średnia dla całej UE jest dwa i pół raz wyższa niż u nas.
Nam nasze niskie bezrobocie może się w najbliższych miesiącach bardzo - ale to bardzo - przydać. Od trzech miesięcy schodzimy z wysokiej inflacji. Jednak rosnąca dynamika cen jeszcze trochę z nami pozostanie. Pracujące Polki i Polacy nie są jednak wobec inflacji aż tak bardzo bezradni - a na pewno nie tak jak sugerują liczne medialne lamentacje nad „pustoszeniem portfeli”.
Klucz właśnie w bardzo niskim bezrobociu. Ono zawsze zwiększa bowiem pozycję pracownika względem pracodawcy. To odwrotność sytuacji, która straszyła nas w latach 90tych i jeszcze długo po roku 2000. Wtedy pracownik musiał trzymać się roboty tak kurczowo, że nie był w dobrej pozycji do pójścia po podwyżkę. Dziś jest odwrotnie. Przy bezrobociu 2,8 proc. można się łatwiej stawiać. I łatwiej wywalczyć lepsze pieniądze, które przynajmniej zrekompensują rosnącą inflację. Wielu ludzi to już robi. Z sukcesami. I bardzo dobrze.
Ludzie, walczcie o wyższe płace
W marcu przeciętne wynagrodzenie urosło o 12,5 proc. To było mniej niż inflacja. Ale w następnych miesiącach inflacja będzie spadać nadal. W kwietniu była na poziomie 14,7 proc. W trzecim (najdalej czwartym) półroczu ma spaść do poziomu jednocyfrowego. Jednocześnie niskie bezrobocie to środowisko, w którym płace nie muszą tracić wcale swojej wzrostowej dynamiki! Jedno z drugim daje zaś realną szansę na powrót do wzrostu płac realnych.
Ludzie, walczcie o wyższe płace. Bo raz, że się wam należą. A dwa, że macie na nie wielkie szanse.
Rafał Woś
Bezrobocie w Polsce należy do najniższych w Europie. Fot. Pixabay/Canva
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo