Jan Śpiewak to ostatnia szansa, by udało się wybrać Rzecznika Praw Obywatelskich, który będzie miał jakikolwiek sens.
Sprawa jest prosta. Jeśli chcemy mieć w Polsce RPO, to trzeba wyjść z obecnego parlamentarnego klinczu. Każdy, kto obserwuje sytuację bez klapek na oczach powinien zauważyć, że:
Kompromitacja w oczach
Po pierwsze: RPO nie zostanie w tym parlamencie kandydat czysto PiSowski. To nie przejdzie. PiS już to testował z Piotrem Wawrzykiem i Bartłomiejem Wróblewskim. Kontrolowany przez opozycję Senat odrzuci każdego takiego kandydata. Z resztą trudno im się dziwić. Opozycja (a zwłaszcza jej platformerski rdzeń) rozumuje w logice totalnej polaryzacji. Z tej w sposób naturalny wynika wprost przekonanie, że PiS po prostu nie ma prawa obsadzić RPO. Opozycja (a przynajmniej jej pojedynczy przedstawiciele) wyjdą z tej logiki wtedy i tylko wtedy jeśli nie będą mieli absolutnie żadnej innej opcji. To znaczy jeśli upieranie się przy klinczu zacznie być dla nich kontrproduktywne albo zwyczajnie kompromitujące w oczach wyborców.
PiS nie przepuści przez Sejm kandydata opozycji
Po drugie: RPO nie zostanie kandydat opozycji. To też nie przejdzie. Opozycja to testowała. PiS go nie przepuści przez sejm. Trudno im się dziwić. Zwłaszcza teraz, gdy dopuszczenie takiego kandydata byłoby przyznaniem się do politycznej słabości i utraty realnej większości parlamentarnej.
Polecamy:
Po trzecie: RPO nie zostanie kandydat delikatnie kompromisowy. To przypadek Lidii Staroń. Obiektywnie rzecz biorąc - jako niezależna senator z realnym dorobkiem w dziedzinie praw człowieka oraz była polityczka opozycji - powinna była przejść. Ale nie na tym etapie polskiego sporu. Może kiedyś, ale nie teraz. Bo teraz mamy taki moment, że każdy delikatnie kompromisowy kandydat zostanie przedstawiony nie taki, jak trzeba. Na każdego coś się znajdzie. Że przechodził na czerwonym, że napisał coś nie tak na Twitterze, że Pan X z miejscowości Y został przez niego oszukany. Etc.
Odpowiednie kryteria
Aby umknąć z tych pułapek kandydat na RPO musi spełniać trzy kryteria:
Po pierwsze musi zostać zgłoszony przez PiS - inaczej nie przejdzie przez sejm.
Po drugie musi dysponować własną pozycją i rodzajem trudnego do podważenia miru. Ta sława musi być na tyle trudna do podważenia, że nie przetrwa atak antyPiSowskiej machiny propagandowej, który nastąpi przed głosowaniem w senacie. Bo że nastąpi, to przecież pewne.
Po trzecie, kandydat ten musi mieć taką pozycję, że jego wejście do gry postawi przynajmniej kilku senatorów w sytuacji niekomfortowej. To znaczy nie będą go mogli odrzucić bez wejścia w konflikt z wartościami przynajmniej części swojej wyborczej bazy. To ten sam mechanizm, który mieliśmy przy poparciu przez część opozycji unijnego Funduszu Odbudowy. Którego oni odrzucić nie po prostu mogli nie ryzykując niezrozumienia po stronie swoich proeuropejskich wyborców.
RPO musi stać po stronie
Tu kończą się fakty. A zaczyna myślenie życzeniowe. Ale to też dobrze, bo ten Rzecznik powinien u licha być po coś. Nie chodzi o to, by ładnie wyglądało, że urząd obsadzony a my jesteśmy cywilizowanym krajem. Idzie o to, by ten Rzecznik coś jednak dla obywateli zmieniał. Żeby robił rożnicę. Nie od dziś uważam, że aby ten urząd miał sens trzeba rozszerzać jego mandat. RPO powinien się zajmować także tą częścią praw obywatelskich, które dotyczą spraw ekonomicznych. Musi być - krótko mówiąc - po stronie ludzi. Dłużników w pętli chwilówek, bezrobotnych, śmieciówkowców, frankowiczów, lokatorów mieszkań komunalnych etc. RPO musi być po ich stronie w sposób aktywny. Szukać kontaktu z nimi. A nie tylko deklarować, że jego drzwi są otwarte. Właśnie z tego ostatniego powodu nowy RPO nie powinien być częścią prawniczego establishmentu. To za mało. Kandydat musi mieć własnym dorobek aktywnego działania na rzecz wymienionych wcześniej grup społecznych.
Taka definicja zadań stojących przed RPO zawiodła mnie kilka miesięcy temu do Piotra Ikonowicza i jako jeden z pierwszych pisałem, że byłby to świetny kandydat na RPO. Jego kandydatura nie spełniła jednak warunku pierwszego. Nie zrobił nic by przekonać do siebie PiS. I przedstawić się obozowi rządowemu jako potencjalny kandydat.
Jan Śpiewak na Rzecznika Praw Obywatelskich
Jedynym kandydatem z podobnym profilem jest Jan Śpiewak. Nie ma za sobą tylu lat realnej walki o prawa człowieka co Ikonowicz. Ale jego dorobek w walce z tragedią warszawskiej reprywatyzacji jest niezaprzeczalny oraz szanowany. Tak w PiSie. Jak i w części opozycji.
A alternatywa? Jest przygnębiająca. Dalszy klincz - brak wyboru RPO. Co zaowocuje próbą zmiany prawa i obsadzeniem urzędu jakimś komisarzem-figurantem. A więc wygaszenie tej całkiem sensownej instytucji społecznego życia. Czy tego chcemy?
Rafał Woś
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka