Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
// Cóż, niewielki owad, niewiele karmy potrzebuje, więc strata też niewielka. //
Nieprawda bo żre jak troll.
http://www.papurec.org/related/przestancie.html
Przecież to fizycznie niemożliwe, zatem faktyczny system władzy musi taki stan rzeczy przewidywać i zapewne tę wiedzę wykorzystuje.
Ciekawe że również w Niemczech okazało się, że tajne służby szpiegują rząd, w takim razie
ich relacja do rządu jest taka sama jak w Polsce.
Co na to NATO? Czy w tym przypadku są oni ponad tajnymi służbami? A czy może być inaczej? W przeciwnym wypadku oznaczało by to faktyczną niemoc militarną tej organizacji.
Czyli całością zarządza zwierzchnik NATO - ci co kontrolują CIA.
Powszechna bezwolność jest naturalną cechą ogromnej większości społeczeństwa, ponad 90%. W związku z tym, ludzie ci reagują tylko na to co im media wbiją do głowy. I mamy tajemnicę sterowania demokracją.
Co do transportów do obozów zagłady, jest znakomity a egzotyczny przykład na powszechną bezwolność. Polski Indianin Stanisław Supłatowicz (Sat-Okh) dokonywał cudów w walce z Niemcami jako partyzant AK. Wcześniej jeszcze trafił został aresztowany i wysłany koleją do obozu zagłady, chyba do Oświęcimia. Zdołał wydostać się z zamkniętego wagonu i korzystając z nieuwagi strażników niemieckich, nie uciekł od razu tylko otworzył inne wagony. Ludzie w tych wagonach, mimo otwartych drzwi i możliwości ucieczki, nie uciekali, pozostali w wagonach. Uciekła zaledwie garstka.
Ta "garstka" to ci ponad powszechną bezwolność.
można jedynie stworzyć słuzby od nowa biorąc harcerzy
http://www.cenaprawdy.net/
Powszechna bezwolność jest naturalną cechą ogromnej większości społeczeństwa, ponad 90%. W związku z tym, ludzie ci reagują tylko na to co im media wbiją do głowy. I mamy tajemnicę sterowania demokracją. ZOBACZ MAPKĘ
http://dim24.salon24.pl/694042,oto-czemu-nikt-nie-wywali-grekow-z-schengen
Świetny reportaż na Tv Trwam.
Pa!
Aby odpowiedzieć na Pani ostatnie pytanie, wystarczy wejść na fora wojskowe takie jak "nfow.pl" albo "skyscraper city military". Wystarczy przeczytać co tam wypisują niestety "polscy" oficerowie i żołnierze na temat katastrofy Casy i rządowego Tu-154! Co te trepy POstLWPowskie wypisują na temat Macierewicza, kontraktu helikopterowego, jak wyśmiewają obecne tworzenie obrony terytorialnej. Jesli w WP są tacy ludzie, trudno przypuszczać że w innych służbach jest inaczej. Moim zdaniem we wszystkich służbach mundurowych tych jawnych i tych tajnych winno się wprowadzić opcję ZERO i od nowa te służby budować. Wiem że to bardzo trudne, że takie coś można by zaryzykować tylko w sytuacji poważnego osłabienia tak Rosji jak i Niemiec..Być może taka okazją się zbliża...
Czy to o nim rozmawiała załoga TU-154M?
Na 9 minut przed uderzeniem w ziemię drugi pilot powiedział:
"Konstanty pewnie czeka?"
"Wiem. Zaraz zadzwonię" odpowiedział Protasiuk.
Była to sprawa bardzo ważna, ponieważ gdy drugi pilot wypowiadał słowa o tym, że Konstanty pewnie czeka, ktoś inny wydał głos: 'Aaa" jakby też drugi pilot przypomniał mu o konieczności telefonowania do owego Konstantego.
Tak więc o konieczności telefonowania wiedziały trzy osoby i sprawa ta wydawała się być bardzo ważną.
Co w związku z tym telefonowaniem?
Uważam, że załoga dostała polecenie telefonowania w konkretnym momencie lotu. Konstanty dał im numer pod który mieli telefonować. W rzeczywistości był to numer do karty sim modułu GSM umieszczanego w samolocie. Zatelefonowanie do takiego modułu powoduje wykonanie określonego działania modułu. zazwyczaj jest to włączenie elektryczne obwodu przekaźnika który może sterować dowolnym innym obwodem a uruchomieniem bomby włącznie.
Na 1;24 od końca nagrania CVR jest zarejestrowany dźwięk przypominający wybuch. Dźwięk ten został ukryty w stenogramach jako pozaginanie taśmy. To nonsens, bo pozaginana taśma nie brzmi jak wybuch.
Prezentacja huku w zwolnionym tempie odtworzona trzykrotnie:
https://www.youtube.com/watch?v=DIZjBxR-IWU
Huk ten został dostrzeżony przez załogę. Ktoś powiedział: "To odgłos z pomieszczenie"
Na to Protasiuk odpowiedział: "Eee. to przeciążenia. W łączeniu płyt"
Po kolejnych 30 sekundach ktoś powiedział: "Nie wiem co się dzieje"
Niestety, ale moje odczyty nie są wiarygodne, ponieważ nie ma komu ich zweryfikować. W Podkomisji specjalistką od odczytów audio jest kobieta, która moim zdaniem powinna robić to, co doradzał robić osobom niekompetentnym marszałek Piłsudski. Nie chcę być zarozumiałym, ale są w życiu takie sytuacje w których powiedzenie prawdy nie może być odebrane inaczej niż jako przejaw skrajnego zarozumialstwa. Tak więc oceniając dotychczasowe odczyty CVR z rejestratora MARS-BM uważam, nie mam równych sobie innych osób posiadających aparat słuchu dorównujący mojemu. Jestem patologicznym nadsluchowcem a patologicznym, bo to, co przez większość życia sprawia problem musi być określone jako patologia i wybiega ona wiele lat przed 10.04.2010.
Niestety, ale ludzie, którzy mienią się być wierzącymi w Boga nie potrafią uwierzyć drugiemu człowiekowi a co gorsza nie potrafią metodami technicznymi zweryfikować mojego ponadprzeciętnego słuchu.
Na koniec, jako ciekawostkę którą zapewne wielu czytających określi jako fiksum dyrdum napiszę, że niebawem wiosna i sezon dojrzewania czereśni i jak co roku problem strzałów z armatek do odstraszania ptaków będzie drażnił mój słuch. Niby nic szczególnego, ale gdy dodam, że strzały z tych armatek są oddalone od miejsca mojego zamieszkania o 15 km w linii prostej i że nikt poza mną ich nie słyszy, to fiksum dyrdum jak malowane.
A wystarczy, aby ktoś dokonał testu i będąc w łączności telefonicznej kontrolował proces strzałów i przepytał mnie kiedy i w jakiej ilości padły strzały, to byłoby jasne czy mój przekaz informacji jest wiarygodny, ale obawiam się też, że nie tylko o prawdę chodzi, ale o wiele aureoli które mogłyby spaść z głów speców od odsłuchów.
Teraz się domyślam, co czuł Mikołaj Kopernik. Wiedza jest bezużyteczna, jeśli nie możemy nią się podzielić w sposób skuteczny, to jest taki, który doprowadzi do zrozumienia i przyjęcia tej wiedzy jako fakt.