Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
" Potem książki już nie czytałem" - oczywiście, w w/w okolicznościach - no skądże, po co?;)
"Swoją drogą, zawdzięczasz mi również wiele innych rzeczy w swoim życiu, ale o tym nie będziemy teraz pisać" - o tym napiszemy na TT później, żeby było "godnie". Teraz wystarczy strategiczne wskazanie potencjału.
Nasuwa się kilka określeń wobec postawy obu panów, ale żadne z nich nie zawiera słowa "geostrateg", "nauka", "polemika", "powaga", ale o tym nie będziemy teraz pisać.
Czy w pełni podzielane myśli, zawarte w akapicie oryginału można zaprezentować swoimi słowami, zmieniając jego konstrukcję, szyk i inne elementy tak, by myśl pozostała a akapit nie był uznany za plagiat?
To pierwsze podstawowe pytanie. Z odpowiedzi wynikają kolejne. W szczególności te, dotyczące przypisów.
"Czy w pełni podzielane myśli, zawarte w akapicie oryginału można zaprezentować swoimi słowami,"
Można, oczywiście. Z reguły w artykulach czy książkach powielamy cudze poglądy, a tylko niekiedy dodamy własne. Chodzi tylko o to, by tak pisać, żeby czytelnik wiedział, co pochodzi od autora publikacji, a co od innych osób (dac im tzw. proper credit).
Czy cudzy pogląd (nie zakwestionowany formalnie przez kogoś innego w tej drabince poglądów) zaprezentowany dosłownie z innej pracy, która wymieniona jest w przypisach, jest rozwiązaniem uczciwszym aniżeli napisanie tego samego z ukryciem źródła poprzez skuteczne zabiegi lingwistyczne?
Zaprezentowanie cudzej myśli własnymi słowami pozostaje intelektualnym plagiatem. Oczywiście jeśli użyło się odpowiednio zmienionych słów, to jest to trudne do wykrycia. Tam, gdzie cytujemy myśli zaczerpnięte z innych prac, powinniśmy to oznaczyć tak, aby nie było wątpliwości, że to nie jest myśl, na którą wpadliśmy samodzielnie. Nie ma natomiast niczego niewłaściwego w formalnym zacytowaniu cudzej myśli, zgodzeniu się z nią i uzupełnieniu o własne spostrzeżenia i komentarze. Zabiegi, jakie stosuje Bartosiak w podanych wyżej slajdach nie są do końca czyste z formalnego i naukowego punktu widzenia. Radziejewski ma prawo się przyczepić.
Pewnie nie byłby to wielki skandal w przypadku kogoś innego (w końcu jakoś tam w miarę oznaczył, że opiera się na tym, co napisał Radziejewski) ale jak ktoś chce robić za gwiazdę i wielki autorytet, to w kwestii naukowych standardów, precyzji, dokładności i metodologii musi się zdobyć na więcej niż przeciętny student piszący pracę licencjacką.
Jeśli już nawiązujemy do konkretnego nazwiska, to jestem przekonany, że praca została prześwietlona jako konsekwencja sukcesów publicystycznych autora i wynika tyleż z zawiści co chęci utemperowania nowatorskich poglądów autora nie tych zapisanych w pracy doktorskiej lecz rozwiniętych i głoszonych na żywo. W dyskusjach na żywo nie ma cudzysłowów ani deklamacji.
"Pewnie nie byłby to wielki skandal w przypadku kogoś innego (w końcu jakoś tam w miarę oznaczył, że opiera się na tym, co napisał Radziejewski) ale jak ktoś chce robić za gwiazdę i wielki autorytet, to w kwestii naukowych standardów, precyzji, dokładności i metodologii musi się zdobyć na więcej niż przeciętny student piszący pracę licencjacką."
Dokładnie tak.
Nie byłoby zamieszania, gdyby Pan Bartosiak nie zapragnął pochwalić się swoją pracą publicznie i jeszcze aspirować do roli Wielkiego Mentora.
laskę, po której " Polska wstaje z kolan" ?
" Bartosiak reprezentuja to co najbardziej obrzydliwe w stosunkach Polska-USA "
Raczej nawołuje polską klasę polityczną żeby nie za bardzo " robić laskę za friko " ( nie wiem czy dobrze użyłem cudzysłowu w mojej parafrazie ) w relacjach z USA
--------------------------------------------------------------
Nigdy mi się ten typ nie podobał.
Podobnie jak ta cała jego ferajna.
*(Przypis: określenie zacytowane z tekstów J.Bartosiaka)
Można było się tego spodziewać.
Nie wygłupiajmy się: pan Bartosiak nie mówi nic godnego uwagi.
Mówiąc szczerze usłyszałem o nim dopiero przy okazji plagiatu i maiłbym takie samo zdanie gdyby podawał się za eksperta od kuchni japońskiej.
----------------------------------
Trzeba się na coś zdecydować.
Albo nic godnego uwagi a więc prawda albo ogólnie znana nie podlegająca identyfikacji autorstwa albo plagiat.
Wyjdź z salonowej bańki.
Jest życie poza słoikiem zakiszonych ogórów.
Sklep - Strategy&Future - geopolityka i geostrategia
skup się:
"20 stycznia Wydawnictwo Literackie rozpoczęło przedsprzedaż nowej książki Jacka Bartosiaka “Najlepsze miejsce na świecie. Gdzie Wschód zderza się z Zachodem”. W ciągu czterech pierwszych dni poprzez stronę Empik.com czytelnicy zamówili 3000 egzemplarzy z podpisem autora, a książka z autografem osiągnęła drugie miejsce listy bestsellerów Empiku. Tekst skopiowany ze strony https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/sukces-przedsprzedazy-nowej-ksiazki-jacka-bartosiaka/ | Rynek książki
Ciekawe po czym Autor ma takie odloty?
Skoro zawód geostratega Bartosiak wymyślił dla siebie to jasne, że przynajmniej przez jakiś czas musi być najsłynniejszy gdyż jest jedyny. Co więcej - w jego przypadku każdy przymiotnik może być poprzedzony przedrostkiem "naj"
Niezbyt strategicznie...