Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Jeśli kogoś żal to tylko tych 40 000 widzów na Bułgarskiej.
Nie trzeba być bacznym obserwatorem by widzieć różnicę między poziomem ligi włoskiej i polskiej. Chyba, że się jest niepoprawnym fantastą.
Smutna acz bolesna prawda.
Lech jako słaba drużyna, awansując tak wysoko zwyczajnie wyczerpał limit szczęścia- prawdopodobieństwa wygranej.
Każdy słaby zespół, wygra np. z Realem, ale zrobi to raz na kilkanaście- kilkadziesiąt lat. Tak samo, z podobną częstotliwością PZPN wygra z Argentyną, czy Brazylią.
W obstawianiu wyniku, porażka Lecha była raczej zdarzeniem pewnym.
O różnicy poziomów sportowych, to nie ma się co wypowiadać, bowiem wszystko było widać.
Jedynym kryterium jest tu rachunek prawdopodobieństwa, zwany też fartem, albo jego brakiem...