Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
"Przepraszam, ale jeszcze dopytam. W sobotę Iga Świątek gra z Cori Gauff w finale Rolanda Garrosa. Rozumiem, że jest panu obojętne, kto wygra?
Tak, ucieszę się, że zobaczę fantastyczne widowisko, a nie dlatego, że wygra ktoś, kto mówi w moim języku. Oczywiście dla większości taka postawa to dziwactwo. Dla mnie dziwactwem jest to, że jakiś kibic uważa, że ma udział w sukcesie Igi Świątek. Oczywiście wynika z tzw. grupolubności, jak określa tę cechę Jonathan Haidt, amerykański politolog.
Czyli kibicowanie barwom narodowym...
...interesuje mnie jako badacza. Jest dla mnie tak samo śmieszne, jak kibicowanie klubom. Rozumiem powody, mechanizmy, ale nie podzielam tych emocji. Zobacz również: Iga Świątek znów była bezkonkurencyjna! Zobacz skrót półfinału [WIDEO]
Jednak kadra a kluby to co innego.
Nie, dlaczego? Emocje związane ze staniem murem za kadrą narodową są bardzo podobne do takich samych emocji związanych z Ruchem Chorzów czy Gieksą (GKS Katowice — red). Dla mnie jedno i drugie to przejaw grupolubności, podbudowywania własnego ego wygranymi "swojego" zawodnika. Dlatego to nie ja jestem dziwakiem, a raczej ci, którzy ulegają tego typu myśleniu.
Ale w takim razie tych dziwaków są setki milionów. Podważa pan cały sport klubowy, reprezentacyjny. Mówi pan, że to nie ma sensu. No bo nie ma. To są sztuczne kategorie. Coś takiego jak Ruch Chorzów albo Widzew istnieje tylko dlatego, że sobie to wyobrażamy. Skoro
a na silę unarodowiono "Pana Rogera" (mieszka w Polsce obecnie?) i in.
(Olisadebe przynajmniej miał żonę Polkę...)
"zmieniają się trenerzy, gracze, to podmiot jest tylko w naszych umysłach. Tak jak Polska czy USA. Poświęcanie temu życia czy zabijanie w imieniu klubu to aberracja. Już aberracją, ale małą i śmieszną, jest jeżdżenie za tym klubem, poświęcanie temu wolnego czasu. A aberrację patologiczną jest stosowanie przemocy. To pokazuje niebezpieczne oblicze tego kibicowania swoim, czy to w kategorii kadry narodowej, czy klubu.
Może coś w tym jest, słuchając muzyki mam 30-40 ulubionych zespołów, a nie jeden.
Dokładnie tak, bo to oznacza, że ceni pan jakość. Tak samo ja mogę kibicować Idze, jak i innym tenisistkom. Podobnie mogę kibicować kilkunastu klubom, rozumiejąc, że to sport, rozrywka. Nie podchodzę do tego tak poważnie, jak podeszli do tego moi krytycy.
Ale oczywiście sam pan wrzucił ten granat i naraził się na krytykę.
Oczywiście, ale ja funkcjonuję 20 lat w życiu publicznym i się tym nie przejmuję. Po drugie taka jest cena promowania nowatorskich koncepcji. Dokładnie z takim samym hejtem w Stanach Zjednoczonych spotykali się ludzie, którzy po wojnie mówili, że osoby czarnoskóre mogą się uczyć z białymi, że rasy mogą się mieszać i tak dalej.
Dalekie porównanie.
Absolutnie nie porównuję swoich krytyków do rasistów, a siebie do dzielnych abolicjonistów, po prostu pokazuję, że ludzie krytykują rzeczy, których nie rozumieją, które są dla nich nowe.
Nie wiem czy Pan wie, ale to podatnicy finansuja wydatki ministerstwa sportu (400 000 000 rocznie ), wiec powinni interesowac sie jak wydawane sa ich pieniadze.
Oczywiscie wolno nie lubic swojego kraju i kibicowac innym, ale zeby sie tym chwalic to jednak przesada.
pozdrawiam