Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Swoimi słowami i do rzeczy osasunna już nie potrafi. To już jest tylko śmieszne.
Feuerwehrmann?
Bo czego tak naprawdę możemy się dziś dowiedzieć z tego konfliktu granicznego? I czy obecność dodatkowych 10, 100 czy nawet 1000 dziennikarzy na granicy by cokolwiek zmieniła w serwowanym nam „messydżu i kontencie”?
Bo – jak na razie – to mamy do czynienia z jedną wielką blagą i sprytną – rzekłbym, typowo rotszyldowską – wielopoziomową dezinformacją.
Bo słowa prawdy dziś nie uświadczysz w tych wszystkich, niby to "naszych", ale w gruncie rzeczy czysto rotszyldowskich, polskojęzycznych mediach „głównego nurtu”, tyle że działającymi pod różnymi szyldami i obrabiającymi różne „targety” – tak w tych „reżymowych”, jak i w tych „wolnych” - dawniej „zaprzyjaźnionych” - bo one wszystkie dziś wyjątkowo zgodnie i „ponad podziałami” sączą nam z góry ustaloną hagadę o nadzwyczajnej roli w tym kryzysie obu prezydentów – i Rosji, i Białorusi. No i musimy dziś bohatersko bronić granicy przed tymi dwoma typami…
1. Tak, to faktycznie jest hybrydowa wojna z Europą i Europejczykami – ale to nie jest wojna Łukaszenki ani nawet Putina – bo oni są tu tylko prostymi, wynajętymi narzędziami - bo po stronie białoruskiej co prawda działają teraz „cyngle i ludzie od mokrej roboty” – brutalni i gotowi w każdej chwili przed kamerami (i w zależności "od potrzeby" i rozkazu) - rozlać polską lub imigrancką krew - ale ich prezydenccy zwierzchnicy, będący tylko podwykonawcami w tym antypolskim i antyunijnym przedsięwzięciu, to w sumie niewiele mają tu do gadania – bo to jest konflikt o wymiarze cywilizacyjnym, rozpętany także ponad ich głowami przez ich zleceniodawców – nadzwyczajną kastę globalnych banksterów, umownie zwanych rotszyldami.
2. Bo gra teraz idzie o wepchnięcie do nas (i do reszty Europy) maksymalnie dużej ilości bardzo egzotycznych ludzi (i dlatego prawie w ogóle do nas nie pasujących) - mających wywrócić do góry nogami wszystkie bez wyjątku europejskie społeczeństwa oraz cały nasz system wartości - bo właśnie taka egzotyczna i niekontrolowana, masowa migracja to jeden z fundamentów dzisiejszej fazy tej trwającej już prawie 250 lat (od roku 1773) rotszyldowskiej socjalistycznej rewolucji (a teraz realizowany jest tu bardzo ważny element Planu Kalergi – planu sowicie opłaconego rotszyldowskim złotem - i to dosłownie - ca. sto lat temu i stanowiącego jeden z fundamentów procesu „integracji” europejskiej.)
3. A jak w sumie wygląda ta dzisiejsza rotszyldowska – „prawie niedostrzegalna i słabo odczuwalna" (ale o nieuniknionych i wielce toksycznych skutkach), ale jakże przy tym "lekka, łatwa i w sumie b-a-a-a-a-rdzo przyjemna"- rewolucja? Bo rotszyldowie to zamierzają teraz nas wszystkich - ale przede wszystkim nasze dzieci oraz ich dzieci - „grzecznie” i małymi kroczkami – i to na kilkadziesiąt różnych, i niekiedy naprawdę innowacyjnych i zawsze bardzo dobrze zakamuflowanych sposobów!!! – podejść i podjudzić, podprowadzając „jak te barany”, aż „na sam skraj przepaści"..., by najpóźniej w pokoleniu naszych prawnuków wszystkich ich „łagodnie pchnąć do przodu”... „no bo, sorry, ale jest was, niestety, o kilka dobrych miliardów za dużo, a klimat i planeta tego nie zniosą!!!"???
Zapraszam na czwartą część cyklu "W rotszyldowskiej Europie" – na „Antypolski alfabet dzisiejszych rotszyldów – od A do B”: https://www.salon24.pl/u/okiemdocenta/1176735,a-czegoz-to-rotszyldowie-zycza-dzis-sobie-od-nas-i-od-europy-4-1
„Od C do O”: https://www.salon24.pl/u/okiemdocenta/1181685,antypolski-alfabet-dzisiejszych-rotszyldow-od-c-do-o-4-2
I „od P do Z” - https://www.salon24.pl/u/okiemdocenta/1181681,antypolski-alfabet-dzisiejszych-rotszyldow-od-p-do-z-4-3
Bo ten koment to tylko wstęp do nich …
P.S. Mamy teraz wielki cyrk przed kamerami na granicy - gdzie najwyraźniej odgrywany jest medialny spektakl dla frajerów, pelikanów i lemingów - bo w zupełnie innych miejscach - ludzie ci spokojnie i po cichutku tę "tak bohatersko bronioną granicę" sobie przekraczają, cały czas docierając do Niemiec - co wynika zarówno z raportów polskiej policji, jak i oświadczeń władz niemieckich...
Bo tam na granicy to kłębi się „tłum” 2-3 tys. ludzi – a tymczasem do Niemiec przez Polskę ostatnio dotarło już ponad 10 tys. "białoruskich imigrantów", a stawką za ten transport jest 1,5 tys. dolarów od osoby.
Czy ktoś nie obraża tu naszej inteligencji, robiąc z nas przed telewizorami przysłowiowego „wała i wariata”?
Bo czy nasz rząd odważył by się tak jednoznacznie sabotować rotszyldowską – antypolską i antyunijną zarazem – politykę migracyjną…??? A skoro to robi „tak ostentacyjnie i tak b-a-a-a-a-a-r-dzo na pokaz”, to z czym mamy tu do czynienia, no z czym …?
Ano, z jedną wielką ustawką... i tyle - i dlatego temat ten przestał mnie już pasjonować - i tylko z czysto kronikarskiego obowiązku prezentuję swoje uwagi i obserwacje…