Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
O żesz k... UE.
......Lekarz ginekolog, ba, okulista, w trakcie studiów przechodzi kurs udzielania pierwszej pomocy w wypadkach, które nie śniły się przeciętnemu ratownikowi, np. ran postrzałowych........
ty masz o tym pojecie - zapraszam do 18 powietrzno desantowej z Bielska-Białej i zobaczyć jak się szkoli ratowników medycznych / komandosów / i jakim sprzętem dysponują ! ty myślisz że na pole walki są kierowani lekarze , którzy rannemu żołnierzowi z urwaną nogą , ręką czy licznymi postrzałami i ranami szarpanymi itp. sanitariuszy szkolą ludzie mający doświadczenie w boju jak się to mówi i oni doskonale wiedzą jak rannego opatrzeć , zaintubować i w miarę bezpiecznie przetransportować do szpitali polowych w campach . porozmawiaj sobie z takim sanitariuszem z misji w Iraku czy Afganistanu - tego na studiach się nie dowiesz
Pierdolisz.
Wojskowi sanitariusze nie jeżdżą w karetkach. Ratownik wezwany do skomplikowanego porodu, albo nawet do osoby z gorączką zagrażającą życiu tylko zmarnuje czas, który lekarz mógłby wykorzystać na miejscu.
Pojęcie mam, bo wiele razy spotkałem bw karetce patałachów, którzy nie mieli pojęcia o własnym zajęciu. Którzy łaskę robili, że znoszą pacjenta (ze złamaniem kręgosłupa!) po schodach, bo "możemy znieść na krzesełku". Ano, nie potrafili zdiagnozować urazu.
A na szkoleniu ich uczyli "że praktycznie nie ma możliwości uszkodzić kręgosłupa podczas udzielania pierwszej pomocy po wypadku".
Tak mi plótł jeden który a jakże, szkolił ludzi na kursie prowadzącego strzelanie i zachwalał przy okazji metodę Wima Hofa. A kiedy go spytałem o zabezpieczenie rany postrzałowej to gębę otworzył.
W przeważających wypadkach to są przypadkowi ludzie, bez pomysłu na życie, po zaliczonych na aby zbyć kursach, marnych horyzontach, za to z wielkim przeświadczeniem o ważności swojej roli. I taki ktoś ma ocenić właściwie stan chorego?
Lekarz jeszcze przed wsadzeniem chorego może postawić wstępną diagnozę i zaordynować leki, a taki patałach, który parę razy oblizał manekina? Zwłaszcza jeśli choremu nic nie urwało - życie nie składa się z wypadków komunikacyjnych?
Dobrzy są tylko do tego, żeby przetransportować, jeśli i to umieją.
A ratownik po kursie? Rekrutują ich między weteranami z Iraku?
Lekarz, nawet zielony, widział coś więcej, niż manekina. Są tzw., szpitale kliniczne, łażą studenci po salach, chorych krępują.
Zajęci byli tym, że cwelebryta zdjął gacie albo powiedział "łoł".
RAZ em
Z jakiegośkrsiku zależnego od Białorusi
Który dał im takich bohaterów jak Kościuszka Noniuszka i nawet Mickiewiczius
Poruszanie się własnym samochodem dyskryminuje mniejszości rasowe.
A pocałujta w dupę wójta!