Zniesienie nadwykonań i rosnące koszty pensji personelu medycznego sprawiają, że brakuje pieniędzy na operacje, fot. PAP/Piotr Polak
Zniesienie nadwykonań i rosnące koszty pensji personelu medycznego sprawiają, że brakuje pieniędzy na operacje, fot. PAP/Piotr Polak

Brakuje pieniędzy na operacje. Pacjenci się denerwują

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

Szpitale wstrzymują planowe przyjęcia pacjentów, żeby nie przekroczyć ryczałtu. Część operacji została przesunięta na 2020 rok. Wszystko przez sztywne plany finansowe i brak możliwości rozliczenia nadwykonań. A kolejki rosną...

Placówki z sieci szpitali otrzymują roczny ryczałt, czyli określoną pulę pieniędzy na wykonywane zabiegi. A ta pod koniec roku jest już na wyczerpaniu. Za nadwyżkowe procedury szefowie szpitali musieliby płacić z własnej kieszeni, więc odsyłają pacjentów planowych na przyszły rok, ograniczając się do pilnych operacji pacjentów z SOR. 

"Rzeczpospolita" podaje przykład szpitala we Wrocławiu, w którym ordynator ortopedii dostał polecenie wstrzymania planowych zabiegów z powodu przekroczenia planu finansowego.

- Dzwonimy do pacjentów zapisanych na listopad i grudzień z informacją, że zostali przepisani na styczeń. Są wkurzeni, ale nie mają wyjścia – zaznacza cytowany przez "Rz" chirurg z dużego szpitala wojewódzkiego. Lekarz dodaje, że to wydłuża i tak już długą kolejkę, a "na niektóre operacje czeka się przez to latami". 

Problem dotyczy przede wszystkim dużych placówek wojewódzkich czy klinicznych, które mają wysoki stopień referencyjności i nie mają możliwości odesłania pacjenta do innego szpitala. To tam trafiają pacjenci z wygaszanych oddziałów w innych placówkach, albo ze szpitali w mniejszych miejscowościach, które pod koniec roku zwykle wyłączają część oddziałów z powodu remontu albo awarii sprzętu. 

Minister zdrowia Łukasz Szumowski twierdzi, że środki, jakie trafiły do szpitali klinicznych są wyższe niż rok temu, przy zachowaniu liczby zakładanych świadczeń.

Według dyrektora Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu Piotra Pobrotyna wstrzymanie przyjęć planowych wynika z zalewu pacjentów pilnych, trafiających na SOR. - Jeżeli w innych szpitalach w regionie wyłączonych zostanie część oddziałów, ich pacjenci trafiają do nas, zajmując miejsca wcześniej przewidziane dla przyjęć planowych. Może się zdarzyć, że zabieg planowy, który można bez uszczerbku na zdrowiu wykonać później, zostanie przesunięty – mówi Pobrotyn.

Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia w rządzie PO, przyznaje, że podobne problemy zdarzały się sprzed sieciowania szpitali, kiedy obowiązywały kontrakty placówek z NFZ, tylko że dawniej można było liczyć na choćby częściową zapłatę za tzw. nadwykonania.  Dziś znaczne przekroczenie ryczałtu oznacza straty. 

- W poprzednim systemie, jeśli miałem zakontraktowanych 50 operacji, a wykonałem 75, mogłem liczyć na zapłatę za 60, bo po negocjacjach Fundusz zgadzał się zwrócić mi część nakładów – tłumaczy Szulc w rozmowie z "Rz".

– Dziś nie mam pewności, że jeśli przekroczę wartość ryczałtu, na kolejny rok dostanę więcej pieniędzy. To zależy od tego, czy inny szpital w województwie nie wykonał swojego ryczałtu – tylko pozostawiona przez niego nadwyżka może zwiększyć moje finansowanie. Najbezpieczniej jest wykonać od 98 do 102 proc. ryczałtu, bo to gwarantuje 100 proc. finansowania z roku poprzedniego – wyjaśnia ekonomista.

Zdaniem gen. prof. Grzegorza Gieleraka, dyrektora Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie, pieniędzy na leczenie brakuje także z powodu coraz większych podwyżek dla personelu medycznego. Choć pieniądze na ustawowe zwiększenie pensji lekarzy rezydentów przekazał resort zdrowia, to szpitale zapłaciły pochodne wynagrodzeń. 

ja


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj115 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (115)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo