Miejsce katastrofy smoleńskiej w kwietniu 2010 roku. Fot. Wikipedia
Miejsce katastrofy smoleńskiej w kwietniu 2010 roku. Fot. Wikipedia

Prokuratorzy pod czujnym okiem Rosjan pracują w Smoleńsku

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 208

Polscy śledczy wraz z technikami kryminalistycznymi realizują w Smoleńsku zaplanowane czynności procesowe. Wykonują fotografie i materiały wideo, a ich obecność jest kontrolowana przez Rosjan. 

Od poniedziałkowego poranka trwają czynności procesowe z udziałem polskich prokuratorów na terenie lotniska Siewiernyj. Wrak Tu-154 M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, nadal tkwi w hangarze na płycie Smoleńsk Północny. Mimo wielu deklaracji i wysiłków dyplomatycznych ze strony polskich władz w ostatnich latach, sytuacja nie uległa zmianie. Strona rosyjska od 2010 roku powtarza, że przekaże Polsce wrak, gdy tylko zakończy się postępowanie śledztwo prowadzone przez Komitet Śledczy. 

Polscy śledczy w Smoleńsku

Tajemniczy funkcjonariusze, którzy nie chcą się przedstawić dziennikarzom, zakazują im filmowania i robienia zdjęć w pobliżu polskich prokuratorów. Twierdzą tylko, że ma to związek z ochroną lotniska, są ubrani w kominiarki, przedstawiają się jako członkowie "sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej". Jeszcze rok temu sytuacja była inna. Podczas wizyty polskich śledczych, dziennikarze mogli wjechać główną drogą pod bramę, a stamtąd filmować i wykonywać szczegółowe zdjęcia.

W Smoleńsku panuje głucha cisza na temat śledztwa. Media lokalne powielają przekazy centralnych, a te z kolei powołują się jedynie na lakoniczne komunikaty Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Osoby napotkane na lotnisku Siewiernyj potwierdzają, że nikt w tamtym regionie nie interesuje się postępami w śledztwie.

- Słyszeliśmy, że strona polska żąda przekazania wraku samolotu, a nasi się nie zgodzili - powiedziała napotkana przez polskich dziennikarzy Rosjanka Ksenia. Mieszkanka Smoleńska dodała, że Polska nie chciała wybudować pomnika na miejscu katastrofy smoleńskiej. Tymczasem to Rosjanie zgłaszali szereg zastrzeżeń - musiał wystarczyć podest i tablica pamiątkowa z krzyżem przy miejscu tragedii. Moskwa zgodziłaby się na pomnik ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej, jeśli na krakowskim cmentarzu stanąłby monument na cześć czerwonoarmistów. Takie ultimatum postawiono w rozmowach między Polską a Rosją w 2015 roku. 

Komitet Śledczy poinformował jedynie, że śledczy z ramienia Prokuratury Krajowej i technicy mają "prowadzić badania z zastosowaniem zdjęć i nagrań wideo" oraz oględziny wraku "przy udziale pracowników Głównego Zarządu Śledczego i Głównego Zarządu Kryminalistyki (Ośrodka Kryminalistyki) Komitetu Śledczego".

Od poniedziałku prokuratorzy nie udzielają jakichkolwiek komentarzy w mediach. Nie wiadomo, jakie będą efekty międzynarodowych badań próbek pobranych z wraku Tu-154 M na obecność materiałów wybuchowych. Polscy śledczy nie przedstawili od czasu poprowadzenia śledztwa od nowa żadnych nowych wniosków, oszczędnie gospodarując informacjami. 

Szokujące odkrycia prokuratury po ekshumacjach smoleńskich

Były minister spraw zagranicznych - Witold Waszczykowski - zapowiadał pozwanie Rosji do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Próby odzyskania wraku Tupolewa

- Trzeba to śledztwo umiędzynarodowić i poprosić ekspertów międzynarodowych, żeby zrobili audyt raportu Anodiny, audyt raportu Millera, wskazali nam problemy. Następnie będziemy skarżyć to śledztwo do Strasburga za przewlekłość i do trybunałów arbitrażowych za przetrzymywanie naszego mienia, by uzyskać wyrok nakazujący nam jego zwrot - komentował Waszczykowski w 2016 roku. 

Ani on, ani jego następca Jacek Czaputowicz nie zdecydowali się na podjęcie tak radykalnych kroków. Czaputowicz kilka tygodni temu stwierdził, że ma plan na odzyskanie wraku ze Smoleńska.

- W ostatnim roku nasi prokuratorzy mieli dostęp do wraku i możliwość jego wielodniowych badań. Także społeczność międzynarodowa jest po naszej stronie, mamy w tej sprawie rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Podczas mojej ostatniej rozmowy z ministrem Siergiejem Ławrowem w Helsinkach wyszliśmy też z propozycją odpowiadającą na niektóre postulaty strony rosyjskiej - poinformował Czaputowicz. 

- Proponujemy, by wrak wrócił do Polski, ale pozostał pod specjalną obserwacją Rady Europy, która byłaby gwarantem jego nienaruszalności. Zobowiązalibyśmy się także umożliwiać Rosjanom dostęp do wraku, gdyby wymagało tego rosyjskie śledztwo - zapowiedział minister. Nie znamy jednak odpowiedzi MSZ Rosji, trudno się spodziewać, by zgodziło się na warunki polskiego rządu. 

- Liczymy na dalsze zaangażowanie Rady Europy na rzecz zwrotu naszej własności oraz w zakresie odpowiedniej ochrony i dostępu do miejsca katastrofy. Rosja twierdziła też, że wspomniana rezolucja jej nie obowiązuje, bowiem jej przedstawiciele nie brali udziału w posiedzeniach Zgromadzenia Parlamentarnego. Obecnie jednak uczestniczą w posiedzeniach, więc ten argument stał się nieaktualny - podsumował Czaputowicz we wrześniu br. starania Polski o odzyskanie wraku Tupolewa. 

Kluczowy dowód ws. katastrofy smoleńskiej od momentu tragedii nie był w pełni dostępny dla polskich prokuratorów. Nie został też do tej pory sprowadzony do kraju. 

GW


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj208 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (208)

Inne tematy w dziale Polityka