Obrońca Stefana W., powołując się na opinię biegłych psychiatrów, wnosi o umieszczenie zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w zakładzie psychiatrycznym. To oznaczałoby, że, jako niepoczytalny, uniknie kary. Rodzina Adamowicza ma zastrzeżenia do tej opinii.
Stefan W. poddany badaniu psychiatrycznemu
Paweł Adamowicz 2 listopada skończyłby 54 lata. 13 stycznia wieczorem podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska. Mimo wielogodzinnej operacji Adamowicz zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany – jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku otrzymała opinię sądowo-psychiatryczną dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W. – Opinia zawiera kategoryczny wniosek co do stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia czynu i w związku z wnioskami tej opinii obrona uznała, że konieczna jest zmiana zastosowania środka zapobiegawczego przez umieszczenie podejrzanego w szpitalu psychiatrycznym – oświadczył Artur Kotulski, obrońca Stefana W.
Stefan W. 4 lata spędził w więzieniu za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. Tam leczył się na zaburzenia psychiczne, prawdopodobnie schizofrenię. Z więzienia wyszedł 8 grudnia 2018 r. Prokuratura nie ujawnia, czy choroba nasiliła się po wyjściu na wolność i czy mogła spowodować niekontrolowany atak na prezydenta Gdańska.
30 stycznia Stefan W. został poddany jednorazowemu badaniu sądowo-psychiatrycznemu. Po jego przeprowadzeniu biegli nie byli jednak w stanie ocenić jego stanu poczytalności i zawnioskowali o przeprowadzenie obserwacji. W marcu – na wniosek prokuratury, gdański sąd zdecydował o skierowaniu na nią mężczyzny. Czterotygodniowa obserwacja psychiatryczna odbyła się na przełomie maja i czerwca w krakowskim areszcie, w którym jest specjalistyczny oddział psychiatryczny przystosowany do przyjmowania osób, które dopuściły się poważnych przestępstw.
Rodzina Adamowicza ma wątpliwości do opinii
W trakcie obserwacji sądowo-psychiatrycznej badany był aktualny stan zdrowia psychicznego podejrzanego, a także jego poczytalność, czyli zdolność rozpoznania znaczenia czynu, którego dokonał 13 stycznia i możliwość pokierowania przez mężczyznę swoim postępowaniem - informuje prokuratura.
- Ze wstępnej analizy wynika, że będzie zachodzić konieczność uzupełnienia tej opinii przez biegłych - powiedziała rzecznik prasowy prokuratury Grażyna Wawryniuk. - Biegli nie odnieśli się do wszystkich kwestii, dlatego też na tym etapie trudno odnosić się do wniosków biegłych - dodała.
- Opinia, z którą się zapoznałem, budzi poważne wątpliwości, które przeradzają się w zasadnicze zastrzeżenia – podkreślił Piotr Adamowicz, brat Pawła Adamowicza i poseł elekt. – Konsultowaliśmy tę opinię z gronem psychologów i psychiatrów ze środowiska klinicznego i uniwersyteckiego i muszę przyznać, że żaden z nich nie podpisałby się pod nią – dodał. Dlatego rodzina ma przekazać prokuraturze katalog swoich zastrzeżeń i wniosków do opinii biegłych.
Piotr Adamowicz zaznaczył, że przedmiotem zastrzeżeń nie jest dobór biegłych, bo "nie leży to po stronie prokuratury". - Prokuratura otrzyma pisma od pełnomocników procesowych, gdzie będą zawarte wnioski, a które powinna uwzględnić dopytując biegłych – powiedział Adamowicz.
W przesłanym "Faktom" TVN oświadczeniu prokuratura potwierdziła, że już podjęła "niezbędne czynności w celu ustalenia, czy zachodzą przesłanki uzasadniające zmianę sposobu wykonywania środka zapobiegawczego". Czyli prokuratura sprawdza, czy Stefana W. można przenieść do zamkniętego oddziału psychiatrycznego.
Rabiej rozpętuje awanturę o TVP i wspomnienie Adamowicza
W programie "Czarno na białym" ojciec Pawła Adamowicza Ryszard Adamowicz powiedział, że po chrześcijańsku wybaczył mordercy syna, tymczasem polityk Nowoczesnej Paweł Rabiej rozpętuje burzę na Twitterze, zarzucając TVP, że nie upamiętniła prezydenta Gdańska. Słowa "przyczynili się do morderstwa" wywołały szok.
Internauci zaczęli publikować dowody na to, że wizerunek Pawła Adamowicza znajduje się w filmikach wspomnieniowych TVP, był też wymieniony w Panoramie i Wiadomościach.
Z kolei twitterowicz, którego post udostępnił Rabiej konsekwentnie utrzymywał, że Adamowicz w spocie pojawił się dopiero, kiedy wybuchła awantura.
Spekulacje uciął dopiero dziennikarz TVP Konrad Warzocha, tłumacząc, że spotów z okazji 1 listopada było kilka i że różniły się od siebie.
ja
Inne tematy w dziale Społeczeństwo