Jestem ostatni do grożenia komukolwiek, intencją moich słów było to, że osoba, która zdradza wyborców będzie miała poważne zmartwienie przez całe życie, albo będzie to miało wpływ na jej życie i życie trzech pokoleń - powiedział senator PO Jerzy Fedorowicz.
Fedorowicz pytany był w piątek przez dziennikarzy, czy ktoś z senatorów opozycji może przejść na stronę PiS, aby zapewnić temu klubowi większość. „Człowiek, który w tym momencie, w którym taka ważna rzecz się stała w polskiej polityce, nagle zmieni front i odejdzie od ludzi, którzy na niego głosowali, będzie obłożony anatemą do trzech pokoleń, to jest pewne. Jeżeli ktoś ma odwagę taką, żeby zaryzykować swoje życie, swoich dzieci i wnuków, to proszę bardzo. Ja takiego człowieka wśród ludzi wybranych przeciwko dzisiejszej władzy nie znam” - odpowiedział senator.
Do tej wypowiedzi negatywnie odniosło się kilku polityków obozu rządzącego m.in. wicepremier, minister kultury Piotr Gliński, który napisał na Twitterze, że „nie ma zgody na szantaż dziećmi”. Z kolei zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel, ocenił, że słowa senatora PO są „niedopuszczalne w dyskursie politycznym”.
Fedorowicz proszony o komentarz do zarzutów polityków PiS powiedział, że „intencją i przekazem jego słów było to, że osoba która zdradza swoich wyborców będzie miała poważne zmartwienie przez całe swoje życie, albo będzie to miało wpływ na jej życie i życie trzech pokoleń". – Nie wiem czemu to zostało tak rozdmuchane, ja to tłumaczyłem dziennikarzom – podkreślił senator.
Na uwagę, iż niektórzy odebrali to jako groźbę lub zastraszenie, Fedorowicz odpowiedział, że nie taka była jego intencja. – Przecież mój życiorys to jest walka z groźbami, z przestępczością. W ogóle takich intencji w sobie nie noszę – zadeklarował senator. – Ja tylko uważam, że zmartwienia te prawdziwe psychiczne i moralne będą towarzyszyć takiej osobie przez całe życie – dodał.
Fedorowicz tłumaczył, że mówiąc o życiu dzieci i wnuków chodziło mu o „znamieniu”, którym te pokolenia będą naznaczone. – Ja nikomu nie grożę, jestem ostatni do grożenia komukolwiek, bo raczej wyciągam ludzi z tarapatów, wielu ludzi niesłusznie skazanych wyciągnąłem z więzień – powiedział.
W Senacie dzięki tzw. paktowi senackiemu opozycji udało się zdobyć większość - 51 mandatów. „Pakt senacki” to porozumienie, które zawarły latem Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni), „Lewica” (SLD, Lewica Razem, Wiosna) i PSL - Koalicja Polska (m.in. PSL i Kukiz'15). W ramach paktu w zdecydowanej większości okręgów opozycja wystawiła przeciwko PiS tylko jednego kandydata na senatora.
PiS uzyskał 48 mandatów w Senacie. Koalicja Obywatelska – 43 mandaty, PSL – trzy, a SLD – dwa. W Senacie zasiądą także startujący z własnych komitetów: obecna senator niezależna Lidia Staroń, prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz, b. prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski oraz b. sekretarz generalny PO i b. wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.
KW
Inne tematy w dziale Polityka