Publicyści i komentatorzy, wspierający opozycję, są w szoku po wyborach parlamentarnych. Niektórzy sugerują, że zdecydowane zwycięstwo PiS wynika z rozbicia szerokiej koalicji. Krystyna Janda nie ukrywa pogardy wobec elektoratu prawicy.
Z cząstkowych danych, opublikowanych przez PKW, wynika, że PiS będzie rządziło z samodzielną większością. Kwestią do rozstrzygnięcia w ostatecznym rozkładzie głosów jest dokładna ilość mandatów - czy 231 lub więcej. Liberalni publicyści, ale też celebryci, którzy nie ukrywają głębokiej niechęci do partii Jarosława Kaczyńskiego, analizują przyczyny porażki Koalicji Obywatelskiej. Niektóre wnioski zaskakują.
Według Tomasza Lisa i Dominiki Wielowieyjskiej, blisko 20 punktów proc. różnicy między PiS a KO wynika z rozbicia opozycji na trzy obozy. Ich zdaniem, był to błąd, bowiem jedno wielkie ugrupowanie miałoby szansę przynajmniej zablokować osiągnięcie większości mandatów w Sejmie dla Zjednoczonej Prawicy. Z pomysłu tworzenia Koalicji Obywatelskiej po eurowyborach jako pierwszy odciął się Władysław Kosiniak-Kamysz, a później Włodzimierz Czarzasty.
- Czy profesor Migalski skomentował już swą tezę sprzed kilku miesięcy o tym, że pójście przez opozycje w trzech blokach da realną szansę na zwycięstwo, w przeciwieństwie do zjednoczonej opozycji? Niecierpliwie czekam - zaznaczył Tomasz Lis. Redaktor naczelny "Newsweeka" stwierdził, że Polska coraz bardziej zmierza w stronę Budapesztu.
- Gdyby opozycja (pomijam Konfederację) szła w dwóch blokach, a nie w trzech, być może PiS nie miałby większości w Sejmie. A start w dwóch blokach nadal dawałby wyborcom opozycji spory wybór - podkreśliła Dominika Wielowieyska.
- Lewica bardziej się cieszy, że weszła do Sejmu z grupką posłów i że KO przegrała, niż martwi tym, że PiS będzie prawdopodobnie niszczyć Polskę przez najbliższe cztery lata. Niesamowite. Czyli jednak polityczny nihilizm jest zaraźliwy - krytykował ugrupowanie Czarzastego Przemysław Szubartowicz. Lewicowy komentator przestrzega przed powyborczymi rozliczeniami w Koalicji Obywatelskiej.
- Niektórzy demokraci już marzą o bratobójczej wojnie po stronie opozycji, ustawiają wirtualne szubienice, wolą kilku kandydatów na prezydenta zamiast wspólnego, zwycięstwo PiS uruchomiło w nich Schadenfreude, impotencja podziałów im w smak. Iść z takimi wojnę? Tylko z białą flagą - napisał.
- Mimo bezprecedensowych transferów socjalnych i obietnic kolejnych, mimo kampanii nienawiści i kreowania fałszywych podziałów społecznych samodzielne rządy PiS nie są przesądzone. Niewykluczone, że PiS będzie musiał zabiegać o głosy skrajnej prawicy - pisze w "Gazecie Wyborczej" Jarosław Kurski, który nie wyklucza utraty większości "szabelek" w Sejmie przez Zjednoczoną Prawicę.
- Ludzie uszy do góry! Opozycja dostała więcej głosów i zrobiła świetny wynik. Nawet obecny sondaż nie daje PiS większości (227 mandatów). Na wszystkim zaważą ostateczne wyniki. Jeśli im spadnie choć procent, tracą władzę. No i jest jeszcze Senat... - pocieszał czytelników Wojciech Czuchnowski.
O zachowanie spokoju apelował również Waldemar Kuczyński, były doradca śp. premiera Tadeusza Mazowieckiego. Wraz z upływem kolejnych godzin, Kuczyński tracił nadzieję na lepszy rezultat dla KO. - PiS wygrał dzięki ordynacji, bo większość Polaków jest przeciw niemu. To jest ich wygrana, ale nie sukces i to się czuło w słowach Prezesa. Myślę, że jest bardzo zawiedziony i może zaniepokojony, bo to może się jeszcze walnąć. CZUJ DUCH. Ducha nie gaście - stwierdził.
- W powyborczy poranek możemy powiedzieć tylko, że wygrał PiS a przegrała opozycja. I to jeszcze, że pisowski zalew może okazać się większy niż to wydawało się wieczorem - ocenił Kuczyński w poniedziałkowy poranek.
Prof. Wojciech Sadurski nazwał z kolei PiS "gangsterami", z którymi nie da się wygrać wyborów. Intelektualista wytykał obozowi władzy skorumpowanie elektoratu programami socjalnymi i propagandę w TVP.
- Opozycjo! Żadnego samobiczowania! Właściwie zrobiłaś, co się dało, choć zawsze można więcej. Ale z gangsterami po prostu bardzo trudno wygrać. Od jutra – do roboty! - motywuje Sadurski Koalicję Obywatelską.
- Wg danych z 9:20, na PiS zagłosowało 45 procent, a na anty-PiS 53 procent. Mimo zmasowanej propagandy, łapówek wyborczych i całego państwa zaangażowanego w kampanię partyjną. Więc tym, którzy mówią, że PiS wygrał, odpowiadam z amerykańska: Give me a break! - dodał Sadurski.
Rezultaty wyborcze do parlamentu mocno zirytowały Krystynę Jandę. Aktorka, która zachęcała do udziału w głosowaniu wszystkich rodaków, nie wytrzymała i podzieliła się obraźliwym komentarzem na Facebooku.
- Jest taki kraj, gdzie rząd pasie tłustego klechę, a społeczeństwo zrzuca się na operacje i telefon zaufania dla dzieciaków - taki tekst pojawił się na oficjalnej stronie Jandy.
- Stało się. Polska nieodwracalnie weszła na drogę budowy oligarchii partyjno-korporacyjnej, wedle wzoru dawno już wskazanego przez Jarosława Kaczyńskiego, to znaczy wzoru węgiersko-tureckiego - udostępniła kolejną analizę.
GW
Inne tematy w dziale Polityka