W Wieluniu rozpoczęły się państwowe uroczystości, upamiętniające 80. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Przemawiali tam prezydenci Polski i Niemiec: Andrzej Duda oraz Frank-Walter Steinmeier. W Gdańsku obecni byli m.in. premier Mateusz Morawiecki i wiceszef KE Frans Timmermans.
Dokładnie o godzinie 4.40 - według ustaleń większości badaczy - 1 września 1939 roku miasto Wieluń zostało doszczętnie zbombardowane. Bestialski nalot niemieckich oddziałów Luftwaffe uznaje się za akt terrorystyczny, mający na celu jak największe straty ludzkie. Na Wieluń spadło ok. 380 bomb - Niemcy nie oszczędzili dzieci i chorych w szpitalach. Była to zapowiedź wojny totalnej ze strony Adolfa Hitlera. Spór trwa o dokładną godzinę zrzucenia bomb na Wieluń. Zdaniem historyka katowickiego IPN Grzegorza Bębnika, atak na miasto miał miejsce o godzinie 5.40 ze względu na czas letni, jaki obowiązywał w Niemczech.
Duda i Steinmeier w Wieluniu
Myślicie, że to łatwe? Przyjechać do miasta, które 80 lat wcześniej zostało bestialsko zniszczone przez przedstawicieli ich narodu?
W Wieluniu spotkali się prezydenci Polski i Niemiec. Andrzej Duda bardzo ciepło i w stanowczych słowach przywitał Franka-Waltera Steinmeiera. - Jest z nami prezydent Republiki Federalnej Niemiec, jest z nami ambasador Republiki Federalnej Niemiec. Myślicie, że to łatwe? Przyjechać do miasta, które 80 lat wcześniej zostało bestialsko zniszczone przez przedstawicieli ich narodu? Przyjechać i spojrzeć w oczy dzieciom i wnukom ofiar? Którzy nieśli lub niosą całe życie traumę? - pytał.
- Dziękuję panie prezydencie za ten wybór. Dziękuję za ten wybór także dlatego, że pańskie wystąpienie tutaj i pańska obecność z pewnością zostanie odnotowana przez media w RFN. I dzięki temu o tragedii Wielunia, jego mieszkańców i o tym, jaki rzeczywiście był początek II wojny światowej dowiedzą się ci, którzy powinni się o tym dowiedzieć, a więc dowiedzą się Niemcy - tak Andrzej Duda podziękował Steinmeierowi.
- To była zbrodnia. Cała II Wojna Światowa była jedną wielką zbrodnią wywołaną przez szalone pożądanie władzy, szalone ambicje imperialne, a przede wszystkim wywołaną przez pogardę wobec innych narodów, przez uważanie innych za podludzi, albo w ogóle nie za ludzi. (...) To ważne, żeby Niemcy, zwłaszcza młodzież, znali prawdziwą historię, taką jaka ona była, po to, abyśmy umieli wyciągać z tego wnioski - przekonywał polski prezydent.
Prezydent Andrzej Duda w Wieluniu (PAP/TVP INFO)
- Jestem przekonany, że łatwiej jest pojechać tam, gdzie walczyli żołnierze, niż tam, gdzie wojsko zbombardowało zbrodniczo zwyczajnie śpiących ludzi - ocenił Andrzej Duda. - Ta 80. rocznica jest wyjątkowa. Jestem przekonany, że ona przejdzie do historii dziejów przyjaźni polsko-niemieckiej, jako czwarte tego typu wydarzenie. (...) Dla mnie jedna rzecz jest najważniejsza: że jest pan tutaj, a to jest forma moralnego zadośćuczynienia. Przyjeżdża pan i staje pan w prawdzie, trudnej prawdzie dla pana i Niemiec. Niemcy nigdy tej prawdzie nie zaprzeczały. Ta prawda ma moc łączenia i budowania przyjaźni. Dziękuję za to dzieło pańskiej obecności - podkreślił.
Jak relacjonował Andrzej Duda, to Frank-Walter Steinmeier zaproponował wybór Wielunia jako miejsca spotkania 1 września przywódców Polski i Niemiec. - Panie prezydencie, jedźmy do Wielunia, zaproponował prezydent Steinmeier. Dziękuję za ten wybór - powiedział.
- Przetrwaliśmy dzięki temu, że nigdy nie zabrakło nam ducha. I wierzę w to, że Rzeczpospolita Polska jako państwo i nasz naród będzie nadal trwał i się rozwijał. Ale wierzę też w to, że ponieważ będziemy pamiętali o naszej historii i pamiętali, co w niej tragiczne po obu stronach dzisiejszej zachodniej polskiej granicy, będziemy mogli na tym fundamencie budować przyjaźń i bezpieczeństwo na następne dziesięciolecia i stulecia dla Polaków i Niemców, a także dla innych narodów - podsumował wątek stosunków polsko-niemieckich prezydent Duda.
W Wieluniu głos zabrał Steinmeier, który wspomniał o wielkim wysiłku, jaki musiała wykonać Polska, by stać się krajem wolnym i powstać ze zgliszcz. - Polska jest teraz wolnym krajem w wolnej Europie, również z uwagi na to, że obywatele polscy nigdy nie stracili z oczu swojego celu. Niemcy będą zawsze wdzięczne za to, że po tym, co wyrządzili mieszkańcom Wielunia i milionom ludzi na całym świecie, w Europie, zostały ponownie przyjęty do kręgu Europy i Europejczyków - przemawiał prezydent Niemiec.
Steinmeier nie uchylał się od przypomnienia niemieckiej odpowiedzialności za wybuch ogromnego konfliktu sprzed 80 lat. Przeprosił również Polaków za krzywdy, wyrządzone przez naród, który doprowadził do wojny. - Nie możemy odwrócić biegu historii, ale Polska wyciągnęła rękę do Niemiec w celu pojednania mimo wszystko. Jesteśmy dogłębnie wdzięczni za tę wyciągniętą rękę i za gotowość Polski, aby razem iść drogą zjednoczenia i przebaczenia - powiedział.
Który z Niemców spojrzy dziś na Wieluń, Warszawę, Palmiry czy Oświęcim bez wstydu?
- Który z Niemców spojrzy dziś na Wieluń, Warszawę, Palmiry czy Oświęcim bez wstydu? To Niemcy dokonali zbrodni na ludzkości w Polsce. To nasza odpowiedzialność. Jako prezydent Niemiec chcę zapewnić, że nie zapomnimy i bierzemy na siebie tę odpowiedzialność. Chylę czoła przed ofiarami i proszę o przebaczenie - zwrócił się do Polaków.
Steinmeier posłużył się językiem polskim: - Chylę czoła przed ofiarami ataku na Wieluń. Chylę czoła przed ofiarami niemieckiej tyranii i proszę o przebaczenie - zaznaczył niemiecki prezydent.
Morawiecki na Westerplatte. Przemawiał też Timmermans
Na Westerplatte w obchodach rocznicowych uczestniczyła delegacja rządowa. Oprócz premiera Mateusza Morawieckiego pojawili się wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, szef MON Mariusz Błaszczak, marszałek Senatu Stanisław Karczewski oraz wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska. W Gdańsku nie zabrakło delegacji Komisji Europejskiej, którą reprezentował Frans Timmermans.
W uroczystościach wzięli udział również polscy samorządowcy oraz przedstawiciele 24 zagranicznych miast, dotkniętych międzynarodowym konfliktem zbrojnym m.in. z Londynu, Narvika, Osaki czy Hajfy. Hołd polskim żołnierzom oddała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Według Morawieckiego, który przemawiał na Westerplatte, cios, zadany przez Niemców - począwszy od 1 września - był wielokrotnie większy od wysiłku gospodarczego w II RP. Premier podkreślił w wystąpieniu, że skala strat na skutek zniszczeń była ogromna.
- Dlatego o tamtych stratach trzeba mówić, pamiętać, trzeba domagać się prawdy, trzeba domagać się zadośćuczynienia. Mówi się, że noc jest najczarniejsza tuż przed świtem. Na Polskę atak Niemiec hitlerowskich spadł niespodziewanie i oznaczał dla nas najczarniejsze dni w naszych dziejach - przypomniał Morawiecki. - Churchill mówił, że zbrodnia niemiecka nie ma nazwy. Rafał Lemkin nadał tej zbrodni nazwę: to była zbrodnia ludobójstwa - dodał szef rządu.
Jak zaznaczył Morawiecki, codziennie na ulicach w Polce, obozach zagłady i frontach wojennych ginęło 3 tys. polskich obywateli. - Pierwszą ofiarą, oprócz prawdy, była wolność oraz godność człowieka. Polska stała wówczas na straży tych wartości, podwalin cywilizacji europejskiej - przemawiał premier.
- Ofiarna walka Polaków już na Westerplatte miała trwać siedem godzin trwała siedem dni. Był to przedsionek piekła, przedsionek tego, co Niemcy pokazali - do czego są zdolni w kolejnych sześciu latach na ziemiach polskich. Oni - chłopcy z Westerplatte, warszawskich Termopil, Wizny i wielu innych miejsc polskiego Września dawali świadectwo bohaterstwa narodu polskiego, ale też ich krew, ich ofiara dała nam później nadzieję - wskazał Morawiecki.
Walczącym na wszystkich frontach II wojny światowej jesteśmy winni wieczną pamięć!
Morawiecki stwierdził też, że Polskie Państwo Podziemne było fenomenem na skalę światową, a pamięć o bohaterach wojennych była kultywowana również przez "Solidarność" w latach 80. - Walczącym na wszystkich frontach II wojny światowej jesteśmy winni wieczną pamięć. Cześć i chwała ich pamięci, cześć i chwała bohaterom! - apelował na Westerplatte.
Frans Timmermans, który przemawiał z ramienia Komisji Europejskiej w Gdańsku, wyraził wdzięczność i szacunek za polski wkład w II Wojnie Światowej. - Dzięki polskim żołnierzom od 1945 roku żyliśmy w Europie, która była wolna. Niestety to Polacy znaleźli się po złej stronie żelaznej kurtyny i musieli nadal, długo czekać na wolność - stwierdził.
Urzędnik unijny przypomniał, że aż 1/5 polskich obywateli została zamordowana w wyniku wojny. - Wyobraźcie sobie państwo, gdyby co piąta osoba spośród państwa teraz miała zniknąć, a taki los spotkał naród polski z ręki nazistów, z ręki hitlerowców - mówił Timmermans.
- Chciałbym za walkę Polaków wyrazić wdzięczność w imieniu Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej. To bardzo osobiste dla mnie, ze względu na to, że pochodzę z Bredy, dokąd trafili żołnierze polscy i mówili na moją babcię "Mutti". Mój ojciec w tej chwili niestety niewiele pamięta, ale pamięta serdeczność polskich żołnierzy, z którymi miał do czynienia, kiedy do Bredy wkroczyli - opisał wiceszef KE. Timmermans docenił wkład oddziałów generałów Stanisława Maczka i Stanisława Sosabowskiego w walce o wyzwolenie Europy.
W przemówieniu polityka nie zabrakło jednak nawiązań do obecnej sytuacji politycznej na kontynencie. - Musimy jako Europejczycy wykazać się tolerancją i wzajemnym szacunkiem zwłaszcza teraz, kiedy Europa jest cała i wolna, i zjednoczona. Nie możemy pozwolić na to, aby ludzie głoszący nietolerancję, głoszący nienawiść jako dobry sposób na prowadzenie polityki, głoszący konflikt, który mógłby im celom pomóc, żeby oni wzięli górę - deklarował Timmermans.
Frans Timmermans przemawiał na Westerplatte z ramienia Komisji Europejskiej. Fot. PAP/Adam Warżawa
Mamy pewne zobowiązanie postępowania tak, aby nigdy nie powtórzył się horror II Wojny Światowej.
- Mamy pewien obowiązek, mamy pewne zobowiązanie postępowania tak, aby nigdy nie powtórzył się horror II Wojny Światowej, abyśmy uniknęli nietolerancji, abyśmy byli w stanie siebie nawzajem zrozumieć - argumentował. Timmermans przytoczył postać Czesława Miłosza, który uważał, że można być dumnym z własnego narodu, przejawiać postawę patriotyczną, a jednocześnie zachować ciekawość wobec odrębnych kultur.
- Musimy podziwiać różnice, które są między nami, ale jednocześnie dzielić naszą wspólnotą. Tego właśnie potrzebuję Europa, byśmy byli otwarci, abyśmy szanowali siebie nawzajem, abyśmy zawsze prowadzili ze sobą, jak również po to, aby uhonorować tych, których wspominamy w tym miejscu - stwierdził Timmermans.
GW
Inne tematy w dziale Polityka