Bartłomiej Misiewicz. fot. Wikimedia
Bartłomiej Misiewicz. fot. Wikimedia

Misiewicz po wyjściu z aresztu: Najbardziej pomógł mi Bodnar

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 102

- Sprawiedliwy wyrok w mojej sprawie może wydać tylko niezawisły, niezależny od polityków sąd - mówi były rzecznik MON, Bartłomiej Misiewicz w wywiadzie dla Onetu.

Bartłomiej Misiewicz udzielił pierwszego po opuszczeniu aresztu wywiadu, w którym mówi o czasie spędzonym za kratami i o swojej sytuacji. Szczególne podziękowania kieruje do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara.

Misiewicz: mój tata wpłacił kaucję w wysokości 100 tys. zł.

Bartłomiej Misiewicz wyszedł z aresztu po tym, jak jego rodzina wpłaciła kaucję. W rozmowie z serwisem Onet polityk ujawnia, że mimo wpłaty przez pięć miesięcy ze względów bezpieczeństwa siedział w izolowanej celi, nie miał kontaktu z innymi więźniami. 

 - Mój tata wpłacił kaucję w wysokości 100 tys. zł. Mimo to prokurator odmawiał mojego zwolnienia z aresztu - mówi w rozmowie z Onetem. – 23 godziny na dobę przebywałem sam ze sobą, w celi dwa na trzy metry – podkreśla. Dodaje, że nawet na spacery wychodził sam. – Po 2,5 miesiącach odwiedzili mnie rodzice, ale areszt to nie jest dobre miejsce na odwiedziny swojego syna – wskazuje. 

Serwis Onet.pl podaje, że powodem izolacji Misiewicza był fakt, iż władze aresztu ustaliły, że jego życie i zdrowie jest zagrożone ze strony współwięźniów.

Misiewicz dziękuje Bodnarowi

Były rzecznik MON podkreśla, że bzdurą są doniesienia Patryka Vegi, że opuścił areszt dzięki politykom Prawa i Sprawiedliwości.

- Pan Vega ma jakieś rozdwojenie jaźni. To jak w tym jego filmie: najpierw przedstawia mnie jako geja, za chwilę pokazuje sceny stosunku z kobietą - komentuje Misiewicz.

Misiewicz kontra Vega. Jest pozew przeciw twórcom i dystrybutorom filmu „Polityka”

Szczególne słowa podziękowania skierował do Adama Bodnara. – Rzecznik Praw Obywatelskich objął to śledztwo swego rodzaju kuratelą. Zainterweniował. Bez jego pomocy i bez wsparcia moich prawników zapewne nie byłbym dziś na wolności – dodaje. - RPO potraktował mnie jak normalnego obywatela, którego prawa są, delikatnie rzecz mówiąc, naginane - stwierdził.


O moim wyjściu zadecydował niezawisły sąd, a prokuratura chciała i chce dalej przedłużenia mojego aresztu. 

Misiewicz pytany o to, czy a żal do PiS- u lub Macierewicza odpowiedział, że nie ma żalu. - Nie mam zamiaru oceniać i komentować działań pana ministra Macierewicza, którego niesamowicie cenię. Jestem mu wdzięczny za to, że bronił mnie do końca i obdarzał zaufaniem. Sądzę, że się nie zawiódł. 

Misiewicz o pobycie w więzieniu

Pytany, jak udało mu się przetrwać całkowitą izolację, odpowiada: - Mnie bardzo pomogło to, że zbliżyłem się do Boga. W ogóle w więzieniu jest tak, że albo ktoś się zbliża do Boga, albo ostatecznie od Niego oddala. Bo albo czerpie się siłę z wiary, albo całkowicie traci się nadzieję. Ja się modliłem codziennie i dziś też tak robię. Nauczyłem się dostrzegać i dziękować za naprawdę małe rzeczy. Nie będę zgrywał twardziela - miałem wiele kryzysów i słabszych momentów. To jest trudne doświadczenie.

Misiewicz przyznał, że siły dodawało mu także świadomość niewinności i konieczność udowodnienia tego, a także świadomość tego, że na wolności ktoś na niego czeka. – Poza tym nie miałem zamiaru dawać komukolwiek satysfakcji z tego, że się za tymi kratami załamię. To próbowałem wbijać sobie do głowy: „nie dam im satysfakcji”. Ale powtarzam: nie zgrywam twardziela, miałem kryzysy. Duże – dodaje. Były rzecznik MON przyznaje, że negatywnie na jego stan psychiczny wpływały także doniesienia o artykułach, które pojawiają się na jego temat. Misiewicz mówi, że z powodu stresu schudł w areszcie 25 kg. 

Zarzuty wobec Misiewicza

Misiewicz jest oskarżany o to, że wraz z byłym posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał "powoływać się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i pośredniczyć w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

Misiewicz usłyszał też zarzut przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa. Razem z byłą pracownicą resortu obrony narodowej Agnieszką M. miał doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł. Przebywał w areszcie od 30 stycznia. Grozi mu 8 lat pozbawienia wolności.

KJ

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj102 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (102)

Inne tematy w dziale Polityka