Ursula von der Leyen jest kandydatką na przewodniczącą Komisji Europejskiej - zdecydowano podczas trzydniowego szczytu unijnego. Od początku Polska i Grupa Wyszehradzka bojkotowały wybór Fransa Timmermansa na to stanowisko.
Tusk ogłasza koniec ustaleń szczytu UE
- Szczyt unijny wybrał przyszłych przywódców instytucji unijnych - poinformował w trzecim dniu twardych negocjacji Donald Tusk. Ustępujący szef Rady Europejskiej przedstawił najważniejsze nazwiska, wokół których toczyły się rozmowy europejskich przywódców.
To Ursula von der Leyen, a nie Frans Timmermans została kandydatką na przewodniczącą Komisji Europejskiej. O to, aby Niemcy i Francja nie przeforsowały wiceprzewodniczącego KE na wysokie stanowisko, wiele wysiłku włożyła polska dyplomacja wraz z Grupą V4. Von der Leyen poparły ostatecznie państwa Grupy Wyszehradzkiej i Włochy. Wstrzymała się od głosu delegacja niemiecka na czele z kanclerz Angelą Merkel.
- Na stanowisko przewodniczącej Komisji Ursula von der Leyen została nominowana jednogłośnie przy jednym głosie wstrzymującym się. Wstrzymanie się od głosu, zgodnie z zasadami postępowania wyborczego Niemiec, pochodziło ode mnie - oświadczyła niemiecka szefowa rządu.
Rozczarowania nie ukrywa natomiast frakcja socjalistów. - Nasza grupa nadal stanowczo broni europejskiej demokracji i systemu kandydatów wiodących lub procesu Spitzenkandidat. Nie chcemy, aby został pogrzebany - mówiła szefowa grupy socjalistów w PE Iratxe Garcia.
Von der Leyen a nie Timmermans
Ursula von der Leyen to prawa ręka Angeli Merkel, działaczka CDU. W latach 2005–2009 była ministrem ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży, natomiast od 2009 do 2013 r. szefową resortu pracy i spraw społecznych. W 2013 roku von der Leyen została ministrem obrony Niemiec.
Rząd PiS sprzeciwiał się kandydaturze Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej ze względu na krytyczne wypowiedzi urzędnika pod adresem polskiej praworządności. Timmermans otwarcie popierał w kampanii wyborczej do europarlamentu Wiosnę Roberta Biedronia i Włodzimierza Cimoszewicza w Warszawie. Von der Leyen jednak również krytykowała polski rząd.
- Musimy wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce. Naszym zadaniem jest podtrzymywanie dyskursu, spieranie się z Polską i z Węgrami - mówiła minister obrony narodowej Niemiec, wspierając jednocześnie opozycję. Antoni Macierewicz, który kierował resortem obrony, polecił w listopadzie 2017 roku wezwanie attache obrony Niemiec celem złożenia wyjaśnień w związku z kontrowersyjną wypowiedzią Ursuli von der Leyen. Teraz politycy PiS opowiadają w kuluarach reporterce RMF FM, że polskie i niemieckie MON dobrze ze sobą współpracowały w tamtym okresie.
Niemiecka minister obrony chce wspierać "opór młodego pokolenia w Polsce"
Polska zabiega o wysokiego komisarza w Brukseli
Premier Mateusz Morawiecki odbył dzisiaj telefoniczną rozmowę z przyszłą szefową Komisji Europejskiej. Polski rząd wyraził nadzieję, że von der Leyen będzie zajmowała się przemysłem i szeroko pojętą gospodarką - wynika ze źródeł PAP. Morawiecki zabiega wraz z polską dyplomacją, aby to Warszawa otrzymała intratną posadę w przyszłej kadencji KE w sektorze gospodarczym.
W czasie szczytu premier rozmawiał również z Angelą Merkel, ale nie wiadomo, czy o poparciu Grupy Wyszehradzkiej dla Ursuli von der Leyen, czy też o obsadzie ważnych stanowisk w Komisji Europejskiej. Niemal pewne jest za to, że była wicepremier Beata Szydło uzyska funkcję przewodniczącej komisji do spraw zatrudnienia w Parlamencie Europejskim.
Premier Belgii Charles Michel zastąpi Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
Rada Europejska nominowała Francuzkę Christine Lagarde na szefową Europejskiego Banku Centralnego, natomiast Hiszpana Josepa Borrella na szefa dyplomacji unijnej.
Funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ponownie ma pełnić Frans Timmermans.
Morawiecki i Tusk o wyborze von der Leyen
- Pokazaliśmy, że potrzebujemy kandydatów, którzy mają w sobie potencjał łączenia Europy, którzy nie antagonizują Europy, którzy nie obrażają państw członkowskich - komentował ustalenia szczytu unijnego Mateusz Morawiecki.
- Byliśmy o włos od wyboru kandydata radykalnego, kandydata ideologicznej lewicy Fransa Timmermansa. Proces wyboru tego kandydata odbywał się w sposób nie do końca transparenty. Traktaty Unii Europejskiej - art. 17 - jednoznacznie pokazują rolę Rady Europejskiej w procesie wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej. Podkreślałem to bardzo mocno podczas moich licznych wystąpień na Radzie Europejskiej, że musi być poszanowanie dla Traktatu i całego procesu wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej - wskazał polski premier.
- Cele, które sobie zakładaliśmy jadąc na ten szczyt Rady Europejskiej zostały osiągnięte - ocenił Morawiecki. - Zbudowaliśmy szeroką koalicję: z Łotwą, Chorwacją i Irlandią. Zaczęliśmy przekonywać najsilniejsze państwa Unii Europejskiej. Dzieliliśmy się zadaniami wśród grupy państw V4. Słowacja była w trudnej sytuacji, bo rządzą tam socjaliści. Udało nam się jednak przekonać premiera Pellegriniego do naszego zdania - wyjawił kulisy negocjacji Morawiecki.
- Już wczoraj zaczęliśmy dyskutować o kandydaturze Ursuli von der Leyen. Dałem zgodę na kolejne rozmowy - podkreślił.
Donald Tusk stwierdził, że ostatni szczyt Unii Europejskiej, gdy wybierano najważniejszych urzędników, trwał trzy miesiące, a obecnie "tylko" trzy dni. - Te komentarze, także u nas w Polsce, że pan Timmermans został wyeliminowany czy pokonany, są delikatnie mówiąc przesadzone. Chciałbym podkreślić, że ten potencjalny skład władz Komisji raczej na pewno wzmocni Komisję w jej staraniach o przestrzeganie prawa i reguły rządów prawa we wszystkich krajach UE, także w Polsce - przypomniał ustępujący przewodniczący Rady Europejskiej.
GW
Inne tematy w dziale Polityka